Możemy być pewni, że Rosja z całą pewnością nie jest zmartwiona wydarzeniami w Turcji, szczególnie, że relacje pomiędzy dwoma państwami nie są kwitnące. Należy podkreślić, że kryzys nastąpił na linii rząd - armia, co dodatkowo może cieszyć Rosję
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew.
wPolityce.pl: Armia turecka jest drugą armią NATO. Czy próba zamachu stanu, do której doszło w Turcji będzie miała wpływ na organizacje Sojuszu?
Prof. Romuald Szeremietiew: Trzeba pamiętać, że armia w Turcji odgrywa bardzo specyficzną rolę. Historycznie jest ona uważana za gwaranta istnienia świeckiego państwa tureckiego. Autorem nowoczesnej Turcji był jej dawny przywódca Mustafa Kemal Atatürk, który uczynił z niej państwo świeckie, przyjmując wiele europejskich wzorców, w odróżnieniu od dawnego Muzułmańskiego Imperium Osmańskiego. Od tego czasu wojsko w Turcji było obrońcą świeckości państwa i europejskiego kształtu Turcji. Armia była gwarantem tego, że islam nie opanuje Turcji, jak działo się to z różnymi krajami Bliskiego Wschodu. W historii Turcji były już takie momenty kiedy islamistyczne tendencje brały górę, ale wtedy wkraczała armia i zaprowadzała porządek, nie dopuszczając do islamizacji kraju. Współczesne władze tureckie zaczęły coraz bardziej skłaniać się ku islamizacji. Wpływy islamistów zaczęły być coraz większe i to jest najprawdopodobniej powód dlaczego tureccy wojskowi postanowiła temu przeciwdziałać.
Mówiąc o wydarzeniach w Turcji należy podkreślić, że jest to wynik działań, w które zaangażował się Zachód na Bliskim Wschodzie. Mówię tutaj o obalaniu dyktatur, które były mało demokratyczne, ale będą jednocześnie dyktaturami świeckimi utrzymywały na uwięzi ten wojowniczy islam. W momencie kiedy te dyktatury zostały obalone, okazało się, że na horyzoncie nie pojawiły się żadne demokratyczne siły mogące stanowić władze w tych państwach. Do głosu doszedł wtedy trzymany wcześniej na uwięzi wojowniczy islam. Patrząc na wydarzenia w Turcji, wydaje się, że mamy do czynienia z podobnym procesem.
Po wydarzeniach w Turcji pojawiły się głosy, że mogła je inspirować Rosja…
Możemy być pewni, że Rosja z całą pewnością nie jest zmartwiona wydarzeniami w Turcji, szczególnie, że relacje pomiędzy dwoma państwami nie są kwitnące. Należy podkreślić, że kryzys nastąpił na linii rząd - armia, co dodatkowo może cieszyć Rosję. Wydaje mi się jednak, że Rosja nie miała powodów, aby się bezpośrednio angażować w inspirowanie tych wydarzeń. Od jakiegoś czasu dość istotnie zauważalny jest proces islamizacji Turcji, co prowadzi do jej dezintegracji. Do tego dochodzi kwestia Kurdów, którzy jak wiadomo są olbrzymim narodem, który nie ma swojego państwa, a to właśnie Turcja jest największym przeciwnikiem dążeń niepodległościowych Kurdów. Te dwie kwestie są wystarczające do tego, aby Rosja nie musiała się bezpośrednio angażować w wewnętrzne sprawy Turcji.
Jak Pan widzi najbliższą przyszłość w Turcji?
Wydaje mi się, że obecna władza turecka powinna te wydarzenia odebrać jako sygnał, że marsz ku coraz większej islamizacji kraju nie jest dobrym rozwiązaniem. Mam nadzieje, że islamistyczne dążenia zostaną powściągnięte, bo przecież armia nadal stanowi bardzo istotny element w tym kraju. Wydaje się, że próba puczu powinna otrzeźwić obecną władzę. Jednak możliwy jest również inny scenariusz. Po spacyfikowaniu zamachowców może dojść do tego, że obecne władze Turcji, mogą pójść krok dalej i jeszcze mocniej dążyć do islamizacji Turcji, co byłoby dla nas bardzo niekorzystne.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/300954-trzy-pytania-do-prof-szeremietiewa-wydarzenia-w-turcji-to-wynik-obalania-dyktatur-przez-zachod-na-bliskim-wschodzie