Niemcy i Rosjanie kochają się i nienawidzą jednocześnie. Te osobliwe relacje nazywa się po niemiecku „Hassliebe” – nienawistna miłością. To uczucie dało o sobie wyraźnie znać podczas kryzysu na Ukrainie. I daje o sobie znać także teraz, w obliczu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Jeszcze przed referendum ws. Brexitu minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier, podobnie jak były kanclerz Gerhard Schröder zaliczany w Niemczech do kasty „rozumiejących Rosję”, zaczął naciskać na zniesienie sankcji nałożonych na Kreml oraz nazwał manewry NATO Anakonda-16 pogardliwie „symbolicznymi paradami czołgów”. To pokazuje w jakim kierunku będzie szła niemiecka polityka zagraniczna po opuszczeniu Unii przez państwo morskie i głównego hamulcowego europejskiej integracji. Wyjście Londynu z UE to zdecydowane osłabienie euroatlantyckiego wymiaru Unii. Pozwoli to Berlinowi prowadzić otwarcie politykę kontynentalną.
Coraz słabsza obecność Stanów Zjednoczonych w Europie – Amerykanie ostają tu troszeczkę zachowując sobie tzw. punkty wejścia i wyjścia poprzez rotacyjną obecność - jeszcze ośmieli Niemców do toczenia własnej gry. Berlin potrzebuje Rosji do utrzymania równowagi sił i balansowania USA, oraz jako rynek zbytu dla sowich towarów. Popyt wewnętrzny w Niemczech jest bardzo słaby, a nadwyżka eksportowa stale rośnie. Niemcy muszą uzyskać nowe rynki, inaczej gospodarcze monstrum, które stworzyli, ich w końcu pochłonie. Niemieckie firmy w celu ominięcia niewygodnych sankcji już teraz masowo budują fabryki w Rosji. Bezpośrednie inwestycje osiągnęły w tym roku rekordowy poziom.
Normalizacja stosunków z Rosją leży w interesie Niemiec. Całych Niemiec, a nie tylko Socjaldemokratów, z których wywodzi się Steinmeier, o czym usiłują chcą nas przekonać niektórzy eksperci oraz urząd kanclerski. Nie ma żadnego sporu w niemieckiej koalicji rządzącej odnośnie polityki wobec Rosji. Szef niemieckiej dyplomacji nie działa w pojedynkę, wbrew Angeli Merkel. Niemiecka polityka jest oparta na konsensusie, którego w Polsce często brak. To co serwują nam Merkel i Steinmeier jest więc zwyczajną grą w złego i dobrego policjanta. Szef dyplomacji efektownie wychodzi przez szereg, a pani kanclerz go temperuje.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niemcy i Rosjanie kochają się i nienawidzą jednocześnie. Te osobliwe relacje nazywa się po niemiecku „Hassliebe” – nienawistna miłością. To uczucie dało o sobie wyraźnie znać podczas kryzysu na Ukrainie. I daje o sobie znać także teraz, w obliczu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Jeszcze przed referendum ws. Brexitu minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier, podobnie jak były kanclerz Gerhard Schröder zaliczany w Niemczech do kasty „rozumiejących Rosję”, zaczął naciskać na zniesienie sankcji nałożonych na Kreml oraz nazwał manewry NATO Anakonda-16 pogardliwie „symbolicznymi paradami czołgów”. To pokazuje w jakim kierunku będzie szła niemiecka polityka zagraniczna po opuszczeniu Unii przez państwo morskie i głównego hamulcowego europejskiej integracji. Wyjście Londynu z UE to zdecydowane osłabienie euroatlantyckiego wymiaru Unii. Pozwoli to Berlinowi prowadzić otwarcie politykę kontynentalną.
Coraz słabsza obecność Stanów Zjednoczonych w Europie – Amerykanie ostają tu troszeczkę zachowując sobie tzw. punkty wejścia i wyjścia poprzez rotacyjną obecność - jeszcze ośmieli Niemców do toczenia własnej gry. Berlin potrzebuje Rosji do utrzymania równowagi sił i balansowania USA, oraz jako rynek zbytu dla sowich towarów. Popyt wewnętrzny w Niemczech jest bardzo słaby, a nadwyżka eksportowa stale rośnie. Niemcy muszą uzyskać nowe rynki, inaczej gospodarcze monstrum, które stworzyli, ich w końcu pochłonie. Niemieckie firmy w celu ominięcia niewygodnych sankcji już teraz masowo budują fabryki w Rosji. Bezpośrednie inwestycje osiągnęły w tym roku rekordowy poziom.
Normalizacja stosunków z Rosją leży w interesie Niemiec. Całych Niemiec, a nie tylko Socjaldemokratów, z których wywodzi się Steinmeier, o czym usiłują chcą nas przekonać niektórzy eksperci oraz urząd kanclerski. Nie ma żadnego sporu w niemieckiej koalicji rządzącej odnośnie polityki wobec Rosji. Szef niemieckiej dyplomacji nie działa w pojedynkę, wbrew Angeli Merkel. Niemiecka polityka jest oparta na konsensusie, którego w Polsce często brak. To co serwują nam Merkel i Steinmeier jest więc zwyczajną grą w złego i dobrego policjanta. Szef dyplomacji efektownie wychodzi przez szereg, a pani kanclerz go temperuje.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/298734-os-berlin-moskwa-czyli-milosc-i-pragmatyzm-niemcy-po-brexicie-beda-graly-na-rosje-wyjscie-londynu-z-ue-to-oslabienie-euroatlantyckiego-wymiaru-unii