Brexit a polski biznes założony w Wielkiej Brytanii. Wszelkie przewidywania to teraz wróżenie ze szklanej kuli, ale logika podpowiada dążenie obu stron do porozumienia

PAP/EPA
PAP/EPA

Kiedy jednak do uruchomienia formalnej procedury już dojdzie, do czego będą dążyć Wyspiarze, jako jedna najsilniejszych gospodarek Europy i świata? Jaką siłą dysponują Brytyjczycy? Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i CIA World Factbook Wielka Brytania była w zeszłym roku piątą globalną gospodarką pod względem PKB nominalnego. W zestawieniu MFW według PKB liczonego parytetem siły nabywczej zajmuje 9. miejsce na świecie. Dla Niemiec, Francji, Holandii, Hiszpanii, trochę mniej dla Polski, to jeden z najważniejszych partnerów handlowych. Pozycja handlowa Wielkiej Brytanii poza Unią nie jest więc tym państwom obojętna.

Polskim, ale także innym firmom na Wyspach, zalecałabym teraz spokój, bo  ocenienie długofalowych skutków Brexitu, nawet perspektywa kilku najbliższych, to wyłącznie wróżenie z fusów. Obie strony czekają żmudne negocjacje w sprawie dalszej współpracy i straszenie czymkolwiek może tylko zaszkodzić. Jedno jest jednak pewne, zarówno Zjednoczone Królestwo, jak i Unia Europejska będą dążyły do zachowania modelu współpracy handlowej możliwie zbliżonej do obecnego kształtu. Obie Unie łączy zbyt ważna i szeroka sieć zależności handlowych, aby którakolwiek z nich mogła sobie pozwolić na izolację – dodaje Agnieszka Moryc.

Jakie opcje do wyboru ma Wielka Brytania zakładając, że będzie chciała zachować dobre relacje w kwestiach przepływu usług, kapitału i towarów, a wprowadzić pewne ograniczenia dotyczące przepływu osób, co było jednym z głównych argumentów zwolenników Brexitu. Dziś w debacie publicznej rozważa się dwa sprawdzone dotąd modele, norweski oraz szwajcarski i choć żaden z nich nie ma absolutnie żadnych szans na wdrożenie w takiej samej formie , to może być dobrym punktem wyjścia.

Pierwszy z modeli zakłada przyłączenie się do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, dzięki czemu Wielka Brytania zyska dostęp do wspólnego rynku poza obszarami rybołówstwa i rolnictwa. Pomysł ten, jeszcze w 2015 roku, skrytykował jednak David Cameron wskazując, że Norwegia płaci Unii tyle samo na głowę mieszkańca, ma proporcjonalnie więcej osiadłych i pracujących obywateli Unii niż Wielka Brytania, a mimo to nie ma szansy wpływać na unijne przepisy, tak jak Londyn. Przyłączanie się do EOG zakłada także, że zachowany zostanie wolny przepływ pracowników, czemu w referendum sprzeciwili się Brytyjczycy. Na model norweski raczej nie ma szans, gdyby jednak Zjednoczone Królestwo zadecydowałoby się na wybór tej opcji, składaka netto wnoszona do unijnego budżetu zmniejszyłaby się o 9 proc., co jest zdecydowanie nieopłacalnym rozwiązaniem. Lepiej byłoby po prostu pozostać w Unii.

Model szwajcarski zakłada natomiast podpisanie szeregu dwustronnych zobowiązań, może nawet kilkuset. Współpracę na linii Unia - Szwajcaria reguluje obecnie ponad 120 umów sektorowych. Mimo, iż poprawiły one relacje gospodarcze, to stworzyły jednocześnie skomplikowaną sieć zobowiązań, z których nierzadko ciężko się wywiązać. Ten model oznacza jedno – więcej biurokracji. Dodatkowo, w przeciwieństwie do regulacji EOG w umowach dwustronnych ze Szwajcarią nie istnieją odpowiednie mechanizmy umożliwiające dostosowanie krajowych zobowiązań do szybko zmieniającego się prawa UE, a ono będzie musiało być w jakimś stopniu respektowane w przypadku każdego modelu współpracy. Nie ma też mechanizmów kontroli czy skutecznego rozstrzygania sporów. To dyskwalifikuje ten model u Brytyjczyków, ceniących proste, pewne i liberalne prawo handlowe. Jeśli jednak Wielka Brytania zdecydowałaby się na taką opcję, ich składka do unijnego budżetu mogłaby się zmniejszyć aż o połowę – to już bardziej sensowne. Kolejną, ale tylko czysto hipotetyczną formą współpracy gospodarczej jest bazowanie wyłącznie na regulacjach Światowej Organizacji Handlu (WTO). To wyjście sprawi jednak, że na wiele ważnych sektorów brytyjskiej gospodarki powróci cło i cała masa barier pozatransferowych. Dodatkowo cały rynek finansowy, tak ważny dla Wyspiarzy będzie musiał się poddać zupełnie odrębnym porozumieniom.

Nie ma obecnie jasnej wizji współpracy po zakończeniu procesu negocjacyjnego, w zasadzie nie wiadomo nawet ile może on potrwać. Żadne państwo przed Wielką Brytanią nie było jeszcze tak blisko opuszczenia Wspólnoty. Wszelkie przewidywania to teraz wróżenie ze szklanej kuli, ale logika podpowiada dążenie obu stron do porozumienia zakładającego możliwe ścisłą współpracę gospodarczą, idące w stronę maksymalnie dużego wspólnego rynku. To właśnie o wspólnym rynku od lat mówili Brytyjczycy, o unii handlowej, nie politycznej w obecnym kształcie, za całą jej zawiłą biurokracją i nieżyciowymi przepisami. Nie mają póki co powodów do paniki także polscy przedsiębiorcy na Wyspach. Ich wszystkie prawa przez najbliższe lata zostaną zachowane, a Wielka Brytania, jako handlowe imperium o kilkusetletniej tradycji na pewno zrobi wszystko, aby zatrzymać biznes w swoich granicach. Wyproszenie z kraju co siódmej działającej firmy na pewno nie wchodzi w grę.

Krzysztof Oflakowski


JEDNAK WYCHODZĄ! PYCHA EUROKRATÓW UKARANA! CO DALEJEUROPĄ?

Nowy numer „wSieci” już w kioskach! E - wydanie naszego pisma dostępne na : http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.