Brexit, czyli wchodzimy w niebezpieczne czasy. Prawdopodobna nowa spirala konfliktu z Rosją

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Opuszczenie Unii przez Wielką Brytanię jest złą wiadomością dla Polski. Z kilku powodów. O jednym wspominał już na naszym portalu Jacek Karnowski, pisząc iż możemy spodziewać się zwiększonego nacisku tandemu niemiecko-francuskiego.

Karnowskiemu chodziło o sprawy wewnętrzne, o ingerencję instytucji unijnych w wewnątrzpolski konflikt. Ale problem nie ogranicza się do tego. Osłabieniu, pytanie tylko jak drastycznemu, ulegnie w Unii wola sprzeciwu wobec rosyjskiego imperializmu.

Bo Brytania była (nawiasem mówiąc, jak trudno przyzwyczaić się do używania w tym kontekście czasu przeszłego…) tym spośród unijnych mocarstw, które w relatywnie największym stopniu skłonne było do podjęcia rzucanej przez Kreml rękawicy. I do wspierania obawiających się moskiewskiego rewanżyzmu krajów Europy wschodniej.

Z wielu powodów. Może przed wszystkim historycznych - w odróżnieniu od Niemiec czy Francji Zjednoczone Królestwo prze większość wieku 19 pozostawało w sprzeczności interesów z państwem carów. Ta sprzeczność przyjęła formę pozostającego pod kontrolą, ale trwającego i tlącego się konfliktu („wielka gra” o Azję środkową i drogę do Indii, o Turcję i Cieśniny). Te dekady ukształtowały podświadomość angielskich elit i sposób, w jaki do dziś odnoszą się one do Rosji. Upraszczając, w tym spojrzeniu, w odróżnieniu od niemiecķego, francuskiego czy włoskiego, w zasadzie nie ma emocjonalnej rusofilii. Jest natomiast sporo kulturowego dystansu do „wschodniego barbarzyńcy”.

Oczywiście, jak doskonale wiemy zupełnie nie znaczy to, aby Londyn nie był w stanie współpracować z Moskwą, nawet w formie sojuszu. Ale to zawsze był i będzie układ czysto pragmatyczny. Bez elementu fascynacji partnerem czy snucia jakichś wizji tworzenia z wraz z nim „nowego, wspaniałego świata” w jakiejkolwiek edycji.

Wszystko to przyczyniło się do tego, że choć Londyn stał się Mekką rosyjskich oligarchów (nie tylko tych antyputinowskich) to zarazem wspierał w relatywnie największym stopniu opór Ukrainy - politycznie i nawet wojskowo. Bardziej, niż inne europejskie stolice był skłonny do wchodzenia w konfrontację z Moskwą. Na bardzo różnych polach.

Kiedy teraz tego partnera zabraknie, zwolennicy czy to appeasmentu, czy to - wręcz - otwarcia się w jakiejś formie na Rosję jako „niezbędne drugie pługi Europy”, zaczną odgrywać większą niż dotąd rolę. I mogą stać się bardziej niż dotąd skuteczni. A to w oczywisty sposób będzie skłaniać Kreml do ostrzejszej gry.

Brexit to początek niebezpiecznych czasów.


Co ma Putin w głowie?” - Eltchaninoff Michael. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.