Co najmniej 50 zabitych w Orlando. IS bierze odpowiedzialność za zamach. „To najbardziej śmiercionośna strzelanina w historii USA. Traktujemy to jako akt terroru”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Myspace/OmarMateen
Fot. Myspace/OmarMateen

Uzbrojony mężczyzna, który zastrzelił w nocy z soboty na niedzielę co najmniej 50 osób w klubie dla gejów w Orlando, i ranił 53, został formalnie zidentyfikowany. To Omar Saddiqui Mateen, 29-letni syn imigrantów z Afganistanu. Przed otwarciem ognia zadzwonił na alarmową linię 911 i zadeklarował wierność Państwu Islamskiemu - poinformowała w niedzielę telewizja NBC. Według mediów napastnik był znany FBI od 2013 roku.

Odpowiedzialność za strzelaninę wzięła za sobą dżihadystyczna organizacja Państwo Islamskie (IS) - podała w niedzielę powiązana z IS agencja informacyjna Al-Amak.

Zbrojny atak na klub dla homoseksualistów w Orlando, w amerykańskim stanie Floryda, w którym ponad 100 osób poniosło śmierć lub zostało rannych, został przeprowadzony przez bojownika Państwa Islamskiego”

— głosi krótki komunikat agencji, działającej na terenach zajętych przez IS.

Czytaj także: Strzelanina w klubie gejowskim na Florydzie. Ok. 20 osób nie żyje, ponad 40 rannych

FBI zakwalifikował zajścia w klubie „Pulse” jako „akt terroru”. Była to także najbardziej śmiercionośna masowa strzelanina w historii USA. Mateen, który wziął zakładników, został zastrzelony przez funkcjonariusza specjalnej jednostki policji SWAT. Według relacji świadków mężczyzna otworzył ogień około drugiej w nocy do osób tańczących na parkiecie. W klubie znajdowało się wtedy ok. 320 osób.

Był świetnie przygotowany, dobrze zorganizowany i uzbrojony po zęby

—twierdzi szef policji w Orlando John Mina.

Wszędzie jest krew. Policja dopiero zaczęła zbierać dowody

—dodał senator Republikanów Alan Grayson. Burmistrz Orlando Buddy Dyer wprowadził stan wyjątkowy na terenie miasta i wniósł do gubernatora Florydy o to, by rozszerzył go na cały stan. Omar Saddiqui Mateen, który pracował jako ochroniarz, przyjechał w sobotę wieczorem do Orlando z oddalonego o 120 kilometrów Fort Pierce.

Mamy wskazówki, że miał on kontakt z muzułmańskimi radykałami, ale nie jesteśmy w stanie potwierdzić tego obecnie na sto procent. Wiemy jednak, że był pod obserwacją służb, które podejrzewały go o sympatyzowanie z Państwem Islamskim

—powiedział Ron Hopper, szef biura FBI w Orlando. Według CNN Mateen miał dzwonić tuż przed atakiem na numer alarmowy 911. Podczas rozmowy zadeklarował wierność IS i mówił także o zamachach bombowych w Bostonie.

Ojciec Mateena, Mir Saddiqui, powiedział portalowi „The Daily Beast”, że atak nie miał nic wspólnego z islamem.

Dwa tygodnie temu zobaczył dwóch całujących się gejów i strasznie go to zdenerwowało. Nie mieliśmy jednak pojęcia, że zamierza zrobić coś takiego. Strasznie nam jest przykro

—twierdzi mężczyzna, który w latach 80-tych wraz z rodziną przybył do USA.

To było straszne. Nagle jakiś mężczyzna wszedł do klubu i zaczął strzelać do ludzi. Strzały padały jeden za drugim. Trwało to całą wieczność. Ludzie padali na ziemię. Czołgałem się na łokciach po podłodze w kierunku tylnych drzwi, gdy zobaczyłem mężczyznę krwawiącego z rany postrzałowej na plecach. Próbowałem mu pomóc wpychając do rany moją opaskę

—relacjonował zajścia w klubie jeden z jego stałych bywalców Christopher Hansen.

Ryb, cnn.com

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych