Węgierska prasa po wyborach w Austrii: "To nie Orban czy Kaczyński zagrażają biurokratom w Brukseli, lecz coraz silniejsze partie skrajnej prawicy i lewicy"

fot. EPA/CHRISTIAN BRUNA
fot. EPA/CHRISTIAN BRUNA

Nie ma już dziś w Europie takiego państwa, gdzie nie umacniałaby się partia skrajnie prawicowa lub skrajnie lewicowa. (…) W rzeczywistości wywodzą się one z jednego źródła. I w rzeczywistości to one zagrażają władzy brukselskich biurokratów i staremu porządkowi politycznemu, a nie Viktor Orban czy Jarosław Kaczyński

—podkreśla „Magyar Idoek”.

Inny prawicowy dziennik „Magyar Nemzet” ocenia, że na Węgrzech nie byłoby możliwe powtórzenie się sytuacji austriackiej, i to z wielu względów, poczynając od tego, że prezydent nie jest tu wybierany w wyborach powszechnych.

Z jednej strony trudno sobie obecnie wyobrazić, by liberalno-zielonego Andrasa Schiffera poparli wszyscy, którzy brzydzą się Jobbikiem. Po drugie, wydaje się wykluczone, by taki układ (jak w Austrii) - na poziomie jawnie partyjnym - mógł w najbliższej przyszłości powstać

—czytamy.

Dziennik ocenia, że lider Jobbiku Gabor Vona nie ma możliwości porwania takich tłumów jak Norbert Hofer z prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (FPOe), o co postarał się m.in. Orban.

Do sytuacji na Węgrzech nawiązuje też w związku z austriackimi wyborami liberalny dziennik „Nepszabadsag”, który pisze o Austrii głęboko podzielonej, „przeciętej na pół jak jabłko czy pomarańcza”.

Teraz przed Van der Bellenem i całą polityczną elitą stoi zadanie, by spróbować jakoś te dwie połowy połączyć. Na wschód od Litawy (rzeki płynącej w Austrii i na Węgrzech - PAP) to się na razie nie bardzo udaje

—czytamy.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.