"Nic nie prowokuje Putina bardziej niż słabość. Rosja jest silna słabością Europy". Dyrektor OSW o stosunkach UE-Rosja

fot. EPA/MAXIM SHIPENKOV
fot. EPA/MAXIM SHIPENKOV

Władze rosyjskie starają się zastraszać europejskie elity i społeczeństwa, generować na Zachodzie podziały, a w rezultacie wymuszać ustępstwa. Dobrze służy temu suflowana w europejskich mediach histeryczna kremlowska retoryka nadciągającej zimnej wojny i rzekomo nieprzewidywalnego Putina. To strategia szaleńca, „madman theory”, którą wcześniej stosował m.in. Richard Nixon

—mówił w wywiadzie dla Defence24.pl, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt.

Zdaniem dyrektora OSW Rosja stara się grać z państwami europejskimi na zwłokę.

Nie spodziewam się ani totalnej zimnowojennej konfrontacji Rosji z Zachodem, ani też nie oczekiwałbym trwałego odprężenia, bez względu na cenę ropy czy dokuczliwość sankcji. Władze rosyjskie po prostu prowadzą niekończące się, obliczone na wyczerpanie pertraktacje z państwami zachodnimi, w jednej ręce trzymając kij, a drugą wyciągając w geście zaproszenia do rozmów. Przy czym Rosja jest wprawdzie w stanie demolować dotychczasowy porządek międzynarodowy, ale jednocześnie jest zbyt słaba, żeby narzucić Zachodowi własne reguły gry

—przekonywał Eberhardt.

Politolog tłumaczył ponadto w rozmowie z portalem genezę rosyjskiego kryzysu.

Kryzys w Rosji ma zatem charakter systemowy, a dekoniunktura na rynku ropy jedynie pogłębiła negatywne trendy. Warunkiem modernizacji gospodarczej Rosji jest – sprowadzając sprawę do jednego zdania – stworzenie fundamentów państwa prawa, na co elita rządząca nie pójdzie ze strachu przed utratą władzy i pieniędzy. Spodziewam się imitowania reform, doraźnych działań dyscyplinujących biurokrację, a w rezultacie wieloletniego dryfu Rosji – w zależności od ceny ropy naftowej – między recesją, a stagnacją

—powiedział dyrektor OSW.

Eberhardt odniósł się także do negocjacji wewnątrz NATO dotyczących zwiększenia obecności wojsk Sojuszu na wschodniej flance.

Do świadomości elit zachodnich stopniowo przebija się również teza o konieczności większej obecności wojskowej na wschodniej flance. To dobrze. Jednak zapewnienia zachodnich polityków, że obecność NATO na wschodniej flance musi być rotacyjna; strach przed przekształceniem jej w trwałą; debata czy bezpiecznie nazywać ją stałą -persistent zamiast permanent- są politycznie szkodliwe. Nic nie prowokuje Putina bardziej niż słabość. Obawy przed wzmacnianiem wschodniej flanki NATO zwiększają groźbę konfliktu.

—komentował politolog.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych