Ważny tekst Donalda Tuska. Jego diagnoza kryzysu imigracyjnego jest już tożsama z pisowską. Recepty również

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Sucha, zimna zajawka na pierwszej stronie, a sam tekst wciśnięty gdzieś na stronie 13. Zero komentarza. Nie tak, oj nie tak fetowano do tej pory każdy głos przewodniczącego Rady Europy Donalda Tuska w „Gazecie Wyborczej”.

Dlaczego zatem w ten sposób potraktowano artykuł byłego polskiego premiera zatytułowany „Na co komu bezradna Europa”? Odpowiedź znajdziemy w tekście. Tezy jakie stawia Donald Tusk są bowiem, w kontekście całego sporu o stosunek do islamskiego zalewu imigracyjnego, jednoznaczne. I nic dziwnego, że redakcji z Czerskiej się nie spodobały.

1. Zacznijmy od tego, czego w tekście nie ma: lewicowej ideologii ubogacania Europy przez mieszanie ras, kultur i wyznań. Donald Tusk patrzy na sprawę wyłącznie z perspektywy politycznej, sugeruje nawet, że zalew imigrancki jest rodzajem broni (szantażu) używanym wobec Europy przez zewnętrznych graczy. Czyli w pełni potwierdza (skrótowo nazywając) pisowską wizję tych zdarzeń.

2. Podstawowym postulatem Donalda Tuska jest w istocie także czysto pisowskie wołanie o odwrócenie nieszczęsnej ubiegłorocznej deklaracji Angeli Merkel, która jednostronnie i bez żadnej konsultacji orzekła iż unijne prawo nie obowiązuje, granice są dla imigrantów przezroczyste, a każdy przybysz jest mile widziany. Nazwisko niemieckiej kanclerz nie pada, ale ta teza jest w tekście jasno postawiona:

Na początku kryzysu migracyjnego wielu europejskich polityków przyjęło za oczywistą tezę, że fala migracyjna jest zbyt duża, aby ją powstrzymać. Naturalną konsekwencją tego założenia była rezygnacja z egzekwowania reguł schengeńskich i dublińskich, a więc pełna otwartość naszego terytorium i odstąpienie od efektywnej kontroli granic. Skutkiem tego stało się narastające poczucie bezradności i niepewności we wszystkich bez wyjątku państwach członkowskich. (…) W połowie zeszłego roku, gdy kryzys uderzył z największą siłą, Europa zlekceważyła własne zasady i prawa, demonstrując słabość i niezdecydowanie.

  • dowodzi Tusk, a ja przecieram oczy bo mam wrażenie, że czytam ministra Witolda Waszczykowskiego.

3. Tusk wyciąga z tego wniosek, który brzmi jakby był cytatem z premier Beaty Szydło:

Unia Europejska i państwa członkowskie muszą odzyskać zdolność decydowania o tym, kto, gdzie i kiedy przekracza nasze granice.

Tak, tak, tak! Dokładnie o to chodzi.

4. Wedle szefa Rady Europejskiej kluczowe dla przyszłości Unii jest jasne przeciwstawienie się fali imigracyjnej, a nie infantylne wołanie o przyjęcie każdego przybysza. Czyli dokładnie to, co od początku kryzysu postuluje prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

To, co powinno być wspólne w naszych działaniach na wszystkich zewnętrznych granicach Unii Europejskiej, to utrzymanie priorytetu ochrony granicy i powstrzymanie fali migracyjnej. Nikt nas w tym nie wyręczy. Główny ciężar musimy nieść sami, nie możemy bowiem przekazać kluczy do naszego terytorium, do naszego bezpieczeństwa żadnemu państwu trzeciemu. Dotyczy to zarówno Turcji, jak i państw Afryki Północnej.

Nasza bezradność prowokowałaby pokusę szantażowania Europy i wymuszania daleko idących koncesji. Zbyt często słyszałem od naszych sąsiadów, że Europa musi ustąpić, bo inaczej zaleje ją migracyjna fala. Zrozumiałem wtedy, że współpraca będzie partnerska dopiero wtedy, kiedy odzyskamy zdolność kontrolowania przepływów migracyjnych.

5. Tylko na tej podstawie - dowodzi były polski premier - można szukać rozwiązania kompromisu. Bo słabość, łamanie własnych unijnych praw, tylko rozzuchwala partnerów. W tym - sugeruje Tusk - Turcję:

Ostatnie doświadczenia, między innymi z Turcją, pokazują, że ważne są nie tylko granice pomiędzy państwami, ale też granice naszych ustępstw. Europa musi je ustanowić w sposób czytelny i zdecydowany. Przedmiotem naszych negocjacji mogą być pieniądze, ale nie nasze wartości. Nie jesteśmy w stanie narzucić światu zewnętrznemu naszych standardów. Ale nie możemy też pozwolić na to, aby ktoś próbował narzucić nam swoje. Wolności i prawa człowieka, w tym wolność słowa, nie będą częścią politycznych targów z żadnym partnerem. Polityka to z reguły różne odcienie szarości. Ale w tym kontekście powinna być czarno-biała. Ten komunikat musi dotrzeć także do prezydenta Erdogana.

Zwróćmy uwagę na wyraźną aluzję do niemieckich spraw, gdzie pod naciskiem prezydenta Turcji zgodzono się na ściganie karykaturzysty, który go obraził.

Ten tekst to w całości bardzo ważny głos. Nie wiemy na pewno czy Donald Tusk jest tu gońcem kanclerz Angeli Merkel dokonującej korekty swojej polityki czy też (jak wszystko jednak wskazuje) faktycznie zarysował się tam mocny spór w tej sprawie. Ale jest faktem, że szef Rady Europejskiej, niedawny szef polskiego rządu i były lider Platformy Obywatelskiej w pełni i z ogromną jak na niego jednoznacznością poparł postawę większości pisowskiej i wszystkich, którzy zachowali niezależność myślenia, zdolność do analizy politycznej, którzy nie chcą składać przyszłości Europy i własnych narodów na ołtarzu politycznej poprawności.

Dla „Gazety Wyborczej” i jej sojuszników to bardzo gorzka pigułka bo za takie poglądy lekką ręką przypinali wszystkim łatki ksenofobów i wsteczników. Teraz w tej grupie znalazł się Donald Tusk.

Ale od tych politycznych przepychanek dużo ważniejsza jest przyszłość Europy. Dlatego głos Donalda Tuska bardzo cieszy. Wydaje się, że nadchodzi otrzeźwienie. Uważnie obserwujmy zatem krajowe i unijne reakcje na  ważny tekst szefa Rady Europejskiej. A obecny polski rząd powinien mocno go wesprzeć w dążeniu do radykalnej zmiany dotychczasowej, samobójczej, polityki imigracyjnej Unii. W tym wymiarze być może pojawił się nowy, zaskakujący sojusznik.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.