Europa nie jest w stanie podjąć walki z terroryzmem, nie jest na to mentalnie gotowa. „To jeszcze jest głupota czy już zdrada...”

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W literaturze dot. bezpieczeństwa przyjęło się sądzić, że jednym z zawodów o podwyższonym ryzyku występowania szpiegostwa są sprzątaczki. Sprzątacze i sprzątaczki bywają najgroźniejszymi szpiegami. Na ogół ludzie ci wykonują prace na zasadzie podwykonawstwa, więc nie są sprawdzani i weryfikowani w sposób dogłębny, mają ogromną swobodę działania, pracują głównie w nocy, często są jedynymi ludźmi w sprzątanym budynku. Sprzątają, więc mają dostęp do biur i wszystkich miejsc, które nie są szczególnie zabezpieczone.

Potencjał sprzątaczy jest nie do przecenienia zarówno dla konkurencji gospodarczej, która szuka wiadomości o przeciwnikach, jak i służb, które chcą penetrować instytucje, firmy o znaczeniu strategicznym i inne interesujące je miejsca. Nie dziwi więc fakt, że media zagraniczne donoszą, iż Państwo Islamskie interesowało się penetracją siedziby instytucji europejskich. Parlament Europejski na pewno od dawna był obiektem zainteresowania dżihadystów. Dziwi jedynie, że służby belgijskie, ale i innych państw UE dopuściły do tego, że jeden z zamachowców, którzy zaatakowali w Brukseli, pracował właśnie w siedzibie PE, jako sprzątacz.

CZYTAJ TAKŻE: „Bild”: Jeden z zamachowców z Brukseli pracował w Parlamencie Europejskim. „Należał do ekipy sprzątającej. Miał dostęp do biur europosłów”

Należał do ekipy sprzątającej. Miał dostęp do biur europosłów. Wielokrotnie przebywał w budynku PE i miał przepustkę. Śledztwo trwa. Sytuacja jest rozwojowa

— pisze „Bild” wskazując, że zamachowiec-sprzątacz miał pracować właśnie w zewnętrznej firmie sprzątającej.

Jakie szkody mógł wyrządzić dżihadysta pracujący w PE? Czy miał szanse wysadzić się w siedzibie europarlamentu? Do jakich pomieszczeń i dokumentów miał dostęp? Jaką misję realizował? Ilu podobnych jemu ludzi jest jeszcze zatrudnionych w PE? To pytania, które rodzą się po lekturze doniesień zagranicznej prasy. Widać jednoznacznie, że szkody wyrządzone przez dżihadystę pracującego w PE mogły być ogromne. Dlaczego dopuszczono o takiego zagrożenia?

Sytuacja jest jeszcze gorsza, bowiem okazuje się, że również tam, gdzie poziom zabezpieczenia powinien być na najwyższym poziomie, istnieje realne zagrożenie penetracją przez Państwo Islamskie. Belgijska prasa informowała o otwartym liście wysłanym przez policję do dyrekcji lotniska Zaventem w Brukseli. Funkcjonariusze ostrzegają w nim przed 50 islamistami wśród personelu lotniska. Niektórzy z nich, pracujący przy odprawie i transporcie bagażu, ponoć wiwatowali po zamachu. Po tych słowach należy przecierać oczy ze zdumienia.

Kto dopuścił do tego, że na lotnisku pracowali ludzie sprzyjający choćby Państwu Islamskiemu? Jak można było dopuścić do tego, że przeszli sprawdzenie i zyskali zaufanie władz lotniska? Dlaczego służby nie były w stanie wykryć upodobań tych pracowników i doprowadzić do ich usunięcia? **To skrajny przykład nieodpowiedzialności i naiwności elit belgijskich, które nie były w stanie wziąć na poważnie zadania, jakie mają przed sobą państwa narodowe – zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom.

Sytuacja jest tym mniej zrozumiała, że jak donoszą media policjanci zwracają uwagę, że wielu z tych, którzy cieszyli się z zamachów było notowanych w aktach policji. Jeszcze przed zamachami kilkakrotnie policja czyniła obserwację, że niektórzy z pracowników dokonywali zwiadu systemów zabezpieczeń lotniska, co zwróciło uwagę służb bezpieczeństwa. Dlaczego wtedy nie doprowadzono do weryfikacji pracowników lotniska? Jak można było dopuścić do sytuacji, w której „niektórzy sympatycy Państwa Islamskiego mają przepustki umożliwiające im nawet wejście do kokpitu samolotów”? Nie wszystkim podejrzanym pracownikom odebrano te uprawnienia - pisały gazety.

Policja wskazuje na przestarzały sprzęt, brak ludzi i finansów. Jednak zdaje się, że to głównie z mentalnością ludzi Zachodu jest coś nie tak. Służby, państwa, policja nie są w stanie wykonywać swoich zadań i obowiązków, nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa, nawet w sytuacji, gdy są sygnały świadczące o realnym zagrożeniu. Dopiero po tragedii przypierającej decydentów do ściany cokolwiek udaje się zrobić. Jednak i wtedy skuteczność nie przebija się przez mur politycznej poprawności, imposybilizmu, czy ignorancji.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE =========>>>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.