Czy Polska przyjmie białych uchodźców z Europy Zachodniej?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Komisja Europejska i Komisja Wenecka oraz unijny szczyt, czym prędzej powinny zająć się problemem przestrzegania demokracji, praworządności i praw obywatelskich tubylców w Europie, choćby w takich krajach jak Belgia, Francja, Szwecja czy takich miastach jak Calais czy na wyspie Lesbos w Grecji bo, dziś po zamachach w Paryżu i Brukseli, Europejskość znaczy Nienormalność, zaś Polskość, Węgierskość czy Czeska Racjonalność brzmią jak najbardziej normalnie i bezpiecznie.

Paru czołowych euro-idiotów, już nie tyle pożytecznych co szkodliwych, chciało w oparciu o donosy opozycji uczyć Polskę i Polaków, korzystając z pośrednictwa i politycznej tuby TVN-24 oraz tzw. KOD-u, zasad demokracji i praworządności i to w sytuacji gdy sami nie potrafią zapewnić minimum bezpieczeństwa i ochrony życia własnych obywateli przed zamachami islamskich terrorystów. Zamiast więcej integracji, o którą tak zabiegały rządy PO-PSL, a dziś Nowoczesna, zwykli ludzie w Europie chcą więcej bezpieczeństwa, sprawności państwa i zdrowego rozsądku. Czarne wizje francuskiego pisarza M.Hellebecka z książki „Uległość” właśnie zaczynają się sprawdzać w Europie. Biurokratyczne, bezsilne, bezideowe „Brukselskie Super-Państwo” właśnie rozpada się na naszych oczach i już za chwilę strefa Schengen przestanie istnieć, a MSZ tego coraz bardziej rachitycznego i absurdalnego unijnego tworu F.Mogherini stać dziś jedynie na płacz przed kamerami. Bezradność tzw. przywódców UE i niektórych dużych krajów strefy euro, pustka moralna i ideowa, absurdalna poprawność polityczna, bezmyślna otwartość na Muzułmanów, polityka Multi-kulti i Willkommen, obezwładnione sumienia europejskich decydentów, wyprane z chrześcijańskich zasad mózgi tzw. politycznych elit, lewicowo-liberalne media coraz bardziej przerażają tych jeszcze myślących.

Solidaryzować i współczuć warto i trzeba, ale nie unijnym, francuskim czy belgijskim politykom, a jedynie rodzinom i bliskim ofiar tych zamachów, bo to właśnie te tzw. „unijne elity”, na czele z kanclerz A.Merkel zgotowały Europejczykom ten właśnie los, narażając własne narody na nowe zagrożenia i śmiertelne ataki. Za absurdalną poprawność polityczną, własnym życiem i cierpieniem płacą zwykli ludzie, przechodnie czy pasażerowie środków komunikacji. Aż wstyd, że przy tej okazji znów popisali się i zabłysnęli „subtelnym intelektem” europosłowie z PO. J.Pitera stwierdziła, że „nie ma co panikować, bo zamachy zdarzały się też wcześniej”. Czyżby nie było podstaw do paniki - przecież islamiści i terroryści „tylko zabijają” niewiernych w Europie - z chrześcijańskich kobiet chcą uczynić seksualne niewolnice, a opornym mężczyznom „tylko poderżnąć gardła”.

Dziś eurodeputowany PO J.Lewandowski informuje o istnieniu w europejskich miastach arabskich gett, a jeszcze kilka miesięcy temu PO, Nowoczesna, TVN-24 i GW naigrywały się i pogardliwie traktowały wypowiedź premiera J.Kaczyńskiego o strefach szariatu w niektórych europejskich miastach. Eurodeputowany PO M.Boni ogłosił światu, że już pracuje nad dyrektywą UE w walce z terroryzmem. Niektórzy internauci przewidują piorunujący efekt „Dyrektywy Boniego” dla ISIS, bo wybuchowe pasy szachida będą musiały mieć przed użyciem certyfikat CE. Swoją drogą ciekawe czy politycy opozycji w Polsce będą teraz czuć się w Brukseli jak u siebie w domu i czy przewodniczący PO G.Schetyna znajdzie teraz 1 milion chętnych na antypolskie spacery w Brukseli. Polityk Nowoczesnej R.Petru bredzi coś nawet o „zagrożeniu antyterrorystycznym”, a prezes TK A.Rzepliński wypłakuje się w niemiecki mankiet o odcinaniu się Polski od Europy.

Zarówno amerykańskie, jak i tureckie władze jak i służby twierdzą, że władze belgijskie zignorowały wszelkie ostrzeżenia, a ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo w tym kraju zachowują się jak „bezradne dzieci”. Nie da się przecież walczyć z islamskimi terrorystami z pogardą dla chrześcijańskich wartości, z tzw. nie tyle uchodźcami, ale nachodźcami- nachodzącymi Europę i nasze domy z bronią w ręku - przy pomocy kolejnych tęczowych marszy, cukierków i baloników, broszurek czy koncertów organizowanych przez celebrytów. To się nie sprawdza w konfrontacji z bombami i seriami z kałasznikowa. Kolorowe napisy kredkami na asfalcie i hasła w stylu „Miłość jest moją religią” czy „Jesteśmy wspólnotą”, oświetlanie stadionów czy kolejna iluminacja wieży Eiffel w narodowych, tym razem w belgijskich barwach, nie odstraszy arabskich zamachowców. Rządzący Europą, sytą i zdemoralizowaną najwyraźniej chcą zafundować europejskim narodom zbiorowe samobójstwo.

Ktoś jednak odpowiada i bierze za to niemałe pieniądze za rządzenie, za przetrwanie Europy, za życie własnych obywateli. Tym razem UE i Parlament Europejski będą musiały zwołać szczyt i wydać rezolucje, która nie będzie pouczać Polaków czy Węgrów, jak mają żyć i jak dbać o losy własnego narodu. Nieprzypadkowo największym wrogiem dla zwolenników większej integracji przywódców pokroju M.Schultza czy G.Verhofstadta, premiera Luksemburga czy niemieckich gazet są jednorodne narodowo, kuturowo i religijnie takie właśnie kraje jak Polska, Węgry czy kraje Europy Środowo-Wscgodniej, a nie islamscy fundamentaliści. Oni doskonale wiedzą, że tylko takie państwa w Europie będą mogły się obronić przed islamskimi nachodźcami i ultraliberalną rewolucją - politycznej poprawności, która dziś naprawdę zagraża życiu własnych obywateli. Stąd też nieprzypadkowa ostatnio aktywność i wsparcie dla opozycji w Polsce dla tak niezwykle szkodliwych środowisk jak KOD.

Chodzi o to, by pomysł na przyszłość Europy i jej bezpieczeństwo, płynący z takich krajów jak Polska, Węgry czy Czechy nie był zbyt zaraźliwy dla zachodnio-europejskich społeczeństw, by to właśnie te kraje nie stały się wzorem i oazą spokoju bezpieczeństwa, rozwoju i racjonalności opartą na fundamentach chrześcijańskiej Europy - Tej Europy na wschód od Odry. Obyśmy nie musieli przyjmować prawdziwych uchodźców z zachodnioeuropejskich państw, którzy będą musieli uciekać spod islamskiego jarzma. Wielu zwłaszcza tych myślących i przewidujących może bowiem dojść do wniosku, że nie warto już dłużej być „Je sui Charlie” czy Brukselczykami. Polityka otwartych drzwi okazała się otwarciem drzwi do najazdu islamskich terrorystów i szansą na otwarty podbój Europy.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych