Amerykanie ostro krytykują działania operacyjne belgijskich służb. „Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by im pomóc. Ale oni są jak dzieci"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Twitter/@lefigaro
Fot. Twitter/@lefigaro

Przedstawiciele amerykańskich służb bezpieczeństwa ostro krytykują Belgów. Ich zdaniem są „jak dzieci”, bezmyślni, zagubieni i niekompetentni – donosi amerykański portal „The Daily Beast”.

Jak przekonują Amerykanie islamski terroryzm szerzy się w Europie już od ponad dwóch dekad, ale belgijskie służby bezpieczeństwa dopiero teraz zaczęły się tym tematem interesować.

Infiltracja (Beglii) przez dżihadystów trwa od dwóch dekad, a oni dopiero teraz zaczęli nad tym pracować. Kiedy jesteśmy zmuszeni wejść z nimi w kontakt lub wysłać im naszych ludzi, aby z nimi rozmawiali, to w zasadzie rozmawiamy z dziećmi. Oni nie są aktywni, nie wiedzą, co się dzieje. Nie chcą przyznać, że ich kraj został przejęty (przez dżihadystów – red.), więc udają, jakby problemu nie było

—ubolewa wysoki rangą przedstawiciel amerykańskich służb w rozmowie z „Daily Beast”.

To naprawdę gó****ne działania operacyjne

—dodał inny z agentów w rozmowie z portalem.

Służby wywiadowcze USA zarzucają Brukseli, że stała się wylęgarnią terroryzmu skoncentrowanego w imigranckiej dzielnicy Molenbeek, a Belgowie mimo to zrobili niewiele, aby rozbić sieć ekstremistów powiązanych z zeszłorocznymi zamachami w Paryżu. Amerykanie mieli wielokrotnie ostrzegać Brukselę o możliwości ataków. Wiadomości o wtorkowym ataku zostały przyjęte przez Waszyngton z dużą frustracją i rezygnacją.

Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by im pomóc. Ostatnio zaczęli się trochę mobilizować, ale to i tak było za mało, bo dopiero zaczęli nadrabiać braki. Skutki tego możemy zaobserwować dziś w Brukseli

—podkreślił senator Demokratów Adam Schiff, członek komisji senatu USA ds. służb specjalnych i wymiany wywiadowczej. Także Francuzi są bardzo krytyczni wobec Belgów. Od chwili zamachów w Paryżu oskarżają belgijskie służby otwarcie to, że zawarły z dżihadystami „pakt o nie-agresji”, i dlatego nie podejmowały żadnych działań w celu zwalczania islamskiego terroryzmu.

Ta „umowa” między belgijskimi służbami a ekstremistami miała spowodować, że Belgia, w przeciwieństwie do innych krajów zachodniej Europy, nie padła jak dotąd ofiarą zamachów, a Salah Abdeslam i jego współtowarzysze w listopadzie ub. r. obrali za cel Francję.

Czytaj także: Dominika Cosić: Istniał układ między policją, a terrorystami? Jedna z wersji mówi, że dopóki Belgowie nie robili nalotów na ich siedziby, terroryści nie organizowali zamachów w Brukseli…

Dżihadyści uważają, że Europa to miękkie podbrzusze Zachodu, a Belgia to miękkie podbrzusze Europy

—zaznaczył francuski ekspert ds. terroryzmu Gilles Kepel. Belgowie uważają, że ta krytyka jest nieuzasadniona.

Nie jesteśmy w stanie monitorować setek, a nawet tysięcy osób jednocześnie, które są powiązane z islamskim ekstremizmem. To nie jest możliwe logistycznie

—powiedział jeden z funkcjonariuszy brukselskiej jednostki do walki z terroryzmem w rozmowie z amerykańskim portalem „BuzzFeed”.

W zamachach bombowych w Brukseli zginęły co najmniej 34 osoby i ponad 200 zostało rannych. Wśród nich jest troje Polaków. Celem ataków były lotnisko Zaventem i stacja metra Maelbeek położona 350 metrów od głównej siedziby Komisji Europejskiej.

Ryb, Daily Beast, BuzzFeed, lefigaro.fr

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych