Dramatyczne relacje świadków z lotniska w Brukseli. "Wszędzie były ciała bez głów", "To była apokalipsa"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj

Wszędzie były ciała bez głów. Jakaś kobieta krzyczała trzymając dziecko w jej rękach „gdzie jest moje dziecko?”. Powiedziałam jej, że trzyma je w rękach, lecz ona odparła, że miała jeszcze jedno i nie może go znaleźć

— mówi w dramatycznej relacji portalowi politico.eu 39-letnia Yassine Amrani, świadek eksplozji na lotnisku w Brukseli.

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: Seria eksplozji w Brukseli. Dwie na lotnisku, trzecia na stacji metra w pobliżu siedzib instytucji UE. Są zabici i ranni. Kolejny atak terrorystyczny! RELACJA NA ŻYWO. [ZDJĘCIAWIDEO]

Usłyszałem wybuch, a następnie krzyk mężczyzny w języku arabskim. Przede mną stała para wypłacająca gotówkę. Wtedy nastąpił wybuch. Kobieta straciła obie nogi, jej mąż jedną, tak samo policjant. Popękały witryny sklepowe, wszędzie była krew, starałem się pomóc ludziom wydostać się stamtąd

— relacjonuje inny świadek, 40-letni Alphonse Youla.

Usłyszałem pierwszy wybuch. Pomyślałem, że to jakiś wewnętrzny problem. Pięć minut później nastąpiła druga eksplozja. Razem z kolegą schowaliśmy się na zapleczu i czekaliśmy tam przerażeni przez pół godziny. Potem przybyła ochrona, która powiedziała, że wybuchły dwie bomby, a trzecia nie

— opowiada pracujący przy odprawie 28-letni Bounou Bilal.

Wszędzie była krew. To była apokalipsa

— dodaje menadżer działającej na lotnisku kafejki Sanmir Derrouich,

Całe kwartały ulic w okolicy stacji metra Maelbeek w dzielnicy europejskiej, gdzie doszło we wtorek rano do eksplozji, zostały zamknięte. Na ulicach Brukseli w wielu miejscach miasta słychać syreny pędzących samochodów policji i karetek; widać płaczących ludzi.

Ochrona głównego budynku Komisji Europejskiej nie została jednak wyraźnie wzmocniona. Poza dwoma żołnierzami z długą bronią, którzy są na miejscu od miesięcy, we wtorek rano pojawił się jeden radiowóz policji. W Parlamencie Europejskim zdecydowano się zamknąć niektóre wejścia.

Stacja Maelbeek, gdzie doszło do eksplozji, położona jest 350 metrów od budynku Berlaymont, w którym urzędują wszyscy komisarze. Na razie KE nie zdecydowała się na ewakuację; zaleciła swoim pracownikom pozostanie w biurach lub domach.

Okoliczne kawiarnie i restauracje są zamknięte.

Boję się. To, co się dzieje, to szaleństwo

—powiedziała PAP sprzedawczyni w sklepie w zamykanym właśnie punkcie ze zdrową żywnością tuż przy siedzibie KE.

Na ulicach można spotkać płaczących obejmujących się ludzi. Policja nie dopuszcza jednak nikogo poza służbami ratunkowymi w bezpośrednie sąsiedztwo feralnej stacji metra.

Wzmożoną aktywność policji da się zauważyć też w innej części miasta, gdzie swoją siedzibę ma nadawca radiowo-telewizyjny RTBF. Świadkowie relacjonują PAP, że do kompleksu tuż po godzinie 10 przyjechało kilka radiowozów.

lap/politcio/PAP


Wnikliwy raport o najgroźniejszej grupie terrorystycznej świata: ISIS. Wewnątrz armii terroru”. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych