Czego możemy się spodziewać po działaniach Londynu?

YT
YT

Już z przebiegu ostatniej „środy premiera” w Izbie Gmin można się było zorientować w jakim nastroju David Cameron przybędzie do Warszawy. I z czym powinien wrócić do Londynu, aby nie spotkać się z kolejnymi pretensjami.

Minister spraw wewnętrznych Theresa May oczywiście broniła dotychczasowych dokonań premiera, twierdząc „oferta Brukseli dla Mr Camerona, to tylko baza dla dalszych negocjacji”, a szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond także tonował emocje „draft Donalda Tuska, to duży krok Unii do przodu, ale nie rozwiązuje problemu”. Tylko „The Telegraph” nie owijał w bawełnę i pokazywał aktualne nastroje na Wyspach: ”Deal zaproponowany przez Unię Europejską, to policzek dla Wielkiej Brytanii”.

Wniosek dla nas? Nie spodziewajmy się dalszych ustępstw Brytyjczyków, bo oczekiwania społeczne nad Tamizą, irytacja Unią i wynikami rozmów są tak wysokie, że Cameron zrobi wszystko, żeby ani centymetr nie posunąć się na ławce. Grozi mu bowiem rebelia „jastrzębi” w rządzie, back benchers w Izbie Gmin oraz twardego elektoratu, który pamięta jeszcze premier Thatcher w Fontainebleu. David Cameron nie jest w istocie ani eurofilem ani eurosceptykiem – raczej europragmatykiem, ale mimo coraz silniejszych więzi ze światowymi potęgami ekonomicznymi – Stany Zjednoczone, Chiny, Indie, Brazylia – zdecydowanie wolałby, aby Wielka Brytania pozostała w Unii. I choć gołym okiem widać, że wyprowadza brytyjską gospodarkę na szersze wody, chciałby zapewnić swojemu biznesowi obie opcje.

Te słynne już 4 postulaty Brytyjczyków dla Unii, to  nic nowego pod słońcem. Pojawiły się już 6 lat temu podczas pierwszej kampanii wyborczej Camerona w 2010 roku, a publicznie zaanonsowano je w 2013 roku w słynnym wystąpieniu w agencji Bloomberga, budząc zresztą wielką irytację Unii. To właśnie przy tej okazji minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius powiedział „nie można mieć Europy a la carte”, Włochy się obraziły i tylko Angela Merkel podjęła wątek kompromisu. Cameron czekał na lepsze czasy, i teraz kiedy na Unię spadły wszystkie plagi egipskie, znów przedstawił swoją ofertę Brukseli, wzmacniając argumentację czarną wizją Brexitu. I proszę, upłynęło tylko kilka lat i jakże inna jest reakcja eurokratów na brytyjskie żądania! Sytuacja jest taka, że  Bruksela podpisze dziś z Cameronem praktycznie każde porozumienie, i nie ma mowy o irytacji czy kpinach. Co to znaczy a good timing!

Dla Brytyjczyków sprawa kluczową jest zmiana relacji brytyjsko – unijnych oraz tego skutki. I Cameron już w drafcie Tuska uzyskał prawo veta wszystkich przyszłych propozycji zmian unijnych, które nie będą odpowiadać Wielkiej Brytanii. Dotyczących wszystkich segmentów życia kraju – opieki zdrowotnej, edukacji, bezpieczeństwa, wymiaru sprawiedliwości, imigracji oraz „brytyjskiego stylu życia”. Już nie będzie tak, że wielokrotny morderca Ian McLaughlin po otrzymaniu dożywocia zwróci się do Trybunału Praw Człowieka, który szybko zamieni je na 40 lat więzienia, czyli połowę do odsiedzenia. Ponad setka kryminalistów z Somalii nie będzie podlegała ekstradycji z Wysp, bo chroni ich prawo do życie rodzinnego. Art. 8  Karty Praw Człowieka. A agencja AIRE, która dostarcza brytyjskim terrorystom adwokatów z urzędu, nie będzie tego robiła za pieniądze podatników. Tzw. the red card, „czerwona karta” pozwoli Izbie Gmin zawetować każdą ustawę unijną, której nie zaakceptują posłowie. A że torysi wciąż mają w Izbie Gmin niewielką większość, jest szansa na realizacje tego wniosku.

Postulat drugi, wiążący się z pierwszym, dotyczy równości praw krajów ze strefy euro i tych spoza eurozony. Już uzyskano wstępną zgodę, że ważne decyzje dotyczące 28 krajów, będą dyskutowane przez wszystkie państwa członkowskie. Deal Tuska po raz pierwszy przyznaje, że UE ma więcej niż jedna walutę, także funta. Innym bardzo ważnym podpunktem jest zgoda, aby brytyjscy podatnicy nie finansowali zapaści gospodarczych ani bankructw krajów strefy euro. Jest jeszcze jeden postulat bardzo dla nas, Polaków, korzystny: ten o zwiększeniu konkurencyjności. My także powinniśmy żądać, aby Unia zwiększała konkurencyjność, cięła rozbudowaną biurokrację, niezliczone instrukcje dotyczące małego i średniego biznesu. Ten postulat powinien być także naszym.

No i sprawa ostatnia, budząca w Polsce największe emocje, pomoc socjalna dla Polaków, a właściwie członków państw Nowej Unii. Propozycja unijna mówi, że „emergency break”, „hamulec awaryjny”, jest tylko jedną z opcji, po udowodnieniu masowej fali imigrantów i  trudnej sytuacji służb publicznych. Ci Polacy, którzy już mieszkają na Wyspach mają zachować dotychczasowe wsparcie państwa, ale ci którzy pojawią się po 26  czerwca, będą musieli czekać na benefity 4 lata, pracując i płacąc podatki do  budżetowego „koszyka”. A dzieci imigrantów, pozostające w krajach urodzenia, będą otrzymywały zasiłki, lecz „przykrojone do lokalnych kosztów życia”. Tyle Unia, z  kolei Brytyjczycy chcieliby aby w razie zwycięstwa NO „hamulec awaryjny wprowadzono już w dzień po referendum 26 czerwca. Chcą czterech lat karencji dla przybyszów, a potem rozpoczynanie od najniższego progu socjalnego. I obcięcia imigracji netto do poniżej 100 tys. przybyszów rocznie – o czym deal unijny w ogóle nie wspomina. Jak ważna jest dla Brytyjczyków sprawa imigrantów oraz bezpieczeństwa, niech świadczą dwa inne żądania, zaakceptowane przez UE: Cameron dostaje nowe prawo, by już na granicy zatrzymywać podejrzanych o terroryzm oraz kryminalistów, „nie tylko wtedy, gdy zagrożenie jest oczywiste” oraz kolejne, które ma zapobiec „sham marriages”, „fingowanym małżeństwom” za gotówkę obywateli Zjednoczonego Królestwa z kandydatami spoza. No i już zmniejszono ok. 80 tys. armię „studentów” z fałszywymi dokumentami z nieistniejących uczelni, w istocie przybywających do pracy.

Nawet schemat jest skomplikowany, a każdy z postulatów tak Unii jak Wielkiej Brytanii zawiera całą masę detali i dodatkowych podpunktów. Ale najważniejsze są dwie informacje: 1/ że David Cameron z powodu nacisków ze strony front i back benchers oraz tradycyjnego konserwatywnego elektoratu musi powrócić z Brukseli z tarczą, a nie na tarczy. I druga informacja: owszem, wiemy, że Camerona nie stać na kompromisy. Ale próbować trzeba, używając wszystkich możliwych argumentów. Np. sięgając do oficjalnego raportu, opublikowanego w 2014 roku w „Economic Journal”. Gdzie eksperci z University College of London dowiedli, że w ciągu ostatnich 17 / 1995 – 2011/ lat imigranci spoza Europy kosztowali budżet 120 mld funtów, a ci ze wschodniej Europy wygenerowali zysk dla kraju w wysokości 4.4 mld funtów. A podobnych argumentów można znaleźć więcej.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.