Jaja z ul. Czerskiej. Chciałbym usłyszeć te burzliwe oklaski tysięcy kibiców w krakowskiej arenie dla zespołu „GW”

Fot. PAP/Bednarczyk
Fot. PAP/Bednarczyk

Było strasznie! Tak strasznie, że aż się tym przejęła „Gazeta Wyborcza”. Może „przejęła”, to przesada, w każdym razie zrobiło jej się smutno i nie czuła żadnej satysfakcji. Z jakiego powodu? To wyjaśniła w tytule komentarza: „Premier Szydło wygwizdana w Krakowie”.

Smutno było w niedzielny wieczór patrzeć na premier Beatę Szydło. Kamera pokazała, jak nerwowo zagryza wargę, jak próbuje zachować pogodny wyraz twarzy,\

relacjonował jeden z zasmuconych. Ale cóż, odnotować trzeba, w imię prawdy oczywiście, niech naród wie, jak Polacy reagują na widok szefowej rządu PiS:

Kibice w Tauron Arenie, gwiżdżąc i bucząc na panią premier, pokazali kciuki w dół”,

odnotował Bartosz Wieliński ze współczuciem. Pewnie tylko z poszanowania praw autorskich nie dodał z żalem: „A taka była amerykańska, szkoda…!”, po czym przystąpił do długiego wywodu, że właściwie rządowa ekipa „dobrej zmiany” sama jest winna, bo nie liczy się ze słowami, lekceważy wszystkich, w tym przyjaciół. Jak minister Witold Waszczykowski, który „w dość pogardliwy sposób ocenia polityczne zawirowania w zaprzyjaźnionym kraju”, znaczy, w Niemczech.

Jednym zdaniem, jak się nie obrócisz, d… z tyłu. Na koniec swego wywodu Wiliński stwierdził, jakoby w „litanii oskarżeń” ze strony „obozu władzy” i „prorządowych dziennikarzy” pod adresem kibiców „padł nawet kuriozalny argument, że gwizdano z niemieckim akcentem”… No, Meisterstück, jak mawiają Niemcy, po naszemu majstersztyk – mistrzowskie dzieło czeladnika, będące sprawdzianem jego umiejętności.

A propos Niemiec, przypominam sobie kilka zdarzeń, jak to mówią, „w tym temacie”. Były kanclerz Kurt Georg Kiesinger dostał po twarzy od rodaczki za przeszłość; przed wojną działał w hitlerowskiej NSDAP. Słynny Willy Brandt oberwał od pewnego „patrioty” za pojednawczą politykę wschodnią. Helmuta Kohla, który w chwili zjednoczenia obiecał enerdowcom kwitnące krajobrazy, mieszkańcy Halle obrzucili jajami. To samo przeżyło dwóch prezydentów RFN, zaś minister spraw zagranicznych musiał leczyć ucho po ataku partyjnego kolegi, który strzelił go workiem z czerwoną farbą. Rozgłos nie tylko za Odrą zyskał nauczyciel, który huknął między oczy kanclerza Gerharda Schrödera za odbieranie obywatelom przywilejów socjalnych. Zamiast dezaprobaty, niektórzy niemieccy wyborcy chwalili owego pedagoga za tę „lekcję” i za odwagę; jak twierdzili co poniektórzy przed kamerami w ulicznych sondażach, „każdy by to chętnie zrobił”. Na Angelę Merkel pewien kelner wylał kilka kufli piwa. Podobno przypadkowo. Jak tłumaczył, ktoś go pchnął. Premier jednego z landów dostał butelka po głowie, itd., itp.

Podobnymi przykładami mógłbym sypać jak z rękawa, notabene nie tylko z Niemiec. Gwizdy - chóralne, czy pojedyncze to pestka. Włoski premier Silvio Berlusconi po ataku zawiedzionego wyborcy, który zdzielił go statuetką, leczył urazy w mediolańskim szpitalu: wstrząs mózgu, złamany nos i zęby, rozcięte wargi. Prezydent Francji François Hollande został przez rodaczkę obsypany mąką podczas wygłaszania przemówienia, poprzednik Nicolas Sarkozy dostał jajami, i to nie raz, amerykański prezydent George W. Bush robił uniki przed fruwającymi butami… - długo by wymieniać. Ale to nie u nas.

U nas gwizdy paru bezmózgowców urosły w wybujałej wyobraźni komentatora „GW” do rangi symbolu narodowego sprzeciwu wobec znienawidzonej władzy. Tylko, kto tu kogo nienawidzi i kto z czym nie może się pogodzić? Bartosz Wieliński miał w swej „Wyborczej” karierze epizod w roli korespondenta w Berlinie. Powinien pamiętać, za jakie relatywnie błahe przewinienia tracili w Niemczech posady prezydenci, kanclerze i ministrowie. Niejeden z nich kończył przed sądem i za kratami. Cóż, pamięć bywa selektywna i zawodna… Gdyby w naszym kraju obowiązywały takie zasady jak w RFN, przy tylu skandalach i aferach członków rządu PO (i PSL), za którym komentatorzy gazety wybiórczej tak tęsknią, nie nadążaliby z przyswojeniem sobie nazwisk dymisjonowanych szefów resortów.

Nie będę przypominał wybijania szyb w siedzibie redakcji „GW”, czy obrzucania jajkami… - nie popieram, ale chciałbym usłyszeć te spontaniczne, burzliwe, gromkie oklaski tysięcy kibiców dla zespołu z ul. Czerskiej, gdyby to on pojawił się w krakowskiej arenie. Niestety, chyba i ja mam zbyt wybujałą wyobraźnię…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.