Nagonka w pigułce. Opisując Polskę Guy Verhofstadt - jeden z najzacieklejszych krytyków polskiego rządu - sięga po jawne kłamstwo! Wymyślił sobie zarzut i nagłaśnia...

Prestiżowy portal Politico.eu rozpisał ankietę - określoną jako „sympozjum” - wokół pytania „Czy Polska to upadająca demokracja?”.

Zapytano „myślicieli, polityków i kreatorów polityki”. M. in. Adam Zamoyskiego, brytyjskiego historyka polskiego pochodzenia, Marka Magierowskiego, rzecznika prezydenta Dudy, Tomasza Wróblewskiego, redaktora naczelnego tygodnika „Wprost” i szereg innych osób.

Także Guya Verhofstadta, byłego premiera Belgii, obecnie przewodniczącego Sojuszu Liberałów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, i równocześnie jednego z najzacieklejszych krytyków nowego polskiego rządu.

CZYTAJ: Histeryczny odlot! Lider liberałów w PE domaga się reakcji Brukseli na rządy PiS! „UE nie może powtórzyć błędów, jakie popełniła w przypadku Węgier

Verhofstadt nie zaskakuje. Zaczyna tak:

Po tym, co zdarzyło się na Węgrzech, myśleliśmy, że to już wszystko. Ale w ciągu ostatnich paru tygodni, polski prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło zdołali wprowadzić swój kraj na rujnującą ścieżkę.

Ale nie koniec na obelgach. Okazuje się bowiem, że opisując wydarzenia w Polsce, Verhofstadt po prostu kłamie. Jego wyliczanka „zbrodni” nowego rządu wygląda tak:

Czystki w służbach specjalnych i policji, przeszukania w siedzibach stowarzyszeń, działania zmierzające do osłabienia Trybunału Konstytucyjnego i zdymisjonowanie menadżerów mediów publicznych wykreowały toksyczną atmosferę w Polsce i rozpacz poza Polską.

W oryginale brzmi to tak:

Purges of the intelligence services and police, searches in associations’ headquarters, measures to weaken the Constitutional Tribunal and now the dismissal of public broadcasting managers have created a toxic atmosphere within Poland and despair outside it.

Nawet jeśli uznamy, że Verhofstadt ma prawo nazywać odwołanie skompromitowanych szefów służb „czystkami”, że ma prawo nazywać skomplikowany spór wobec Trybunału dążeniem do osłabienia tej instytucji, że może płakać nad losem medialnych funkcjonariuszy PO w mediach, to pozostaje pytanie: skąd wziął zarzut dotyczący „przeszukiwania siedzib stowarzyszeń”?

Od wyborów nie zaszło w Polsce żadne zdarzenie, które dałoby się tak zinterpretować, tak opisać. Nic. zero. Czysty wymysł, czyste kłamstwo. Byle uderzyć w nowy rząd.

W tej sytuacji trzeba powiedzieć: może i dobrze, że Unia Europejska zacznie zbierać informacje na temat tego, co się dzieje w naszym kraju. Bo widać, że wiedzy brakuje. Nie brakuje tylko złej woli.

Skaj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych