Niemiecka prasa przestrzega przed wymianą ciosów z Polską. "Die Welt" zwraca zaś uwagę na okładkę "wSieci"...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT
YT

Największe niemieckie gazety krytycznie oceniają stan polsko-niemieckich relacji, pomimo spotkania szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego z ambasadorem Niemiec, apelują jednak o spokój i przestrzegają przed „wymianą ciosów” z Polską.

W relacjach niemiecko-polskich nic nie jest w porządku, tak samo jak w relacjach wielu innych krajów UE z Polską, które ucierpiały w wyniku nieprzyjaznej atmosfery panującej w Warszawie

— czytamy w największej opiniotwórczej gazecie niemieckiej „Sueddeutsche Zeitung”.

Autor komentarza, szef działu zagranicznego gazety Stefan Kornelius, stawia pytanie, w jaki sposób należy wyrazić dezaprobatę i czy krytyka robi wrażenie na władzach w Warszawie.

Rząd jest u władzy od niedawna, co powoduje, że krytyka z zewnątrz raczej go stabilizuje niż osłabia

— pisze Kornelius.

Efekt solidaryzowania się z rządzącą partią PiS będzie silny, dopóki rząd nie popełni poważnych błędów, których skutki obywatele rzeczywiście odczują

— tłumaczy komentator. Jak zaznacza, szef PiS Jarosław Kaczyński posługuje się „retorycznymi chwytami”.

Temu, kto krytykuje jakąś nieprawidłowość w Polsce, wytyka się inną nieprawidłowość w jego własnym kraju. Gdy to nie wystarcza, sięga się po historyczną maczugę: „Polacy nie muszą dać się pouczać Niemcom w sprawach demokracji”

— czytamy w komentarzu.

Na truciznę nacjonalizmu i kolektywnego patriotyzmu nie ma lekarstwa

— stwierdza Kornelius, dodając, że „wymiana ciosów nic nie da”.

Polski rząd wie, że jest pod zaostrzoną obserwacją UE, a polskie społeczeństwo zdaje sobie sprawę, że rząd igra z ogniem

— pisze komentator „Sueddeutsche Zeitung”.

Frankfurter Allgemeine Zeitung” apeluje do obu stron o „więcej spokoju”.

Polsko-niemieckie relacje są bliskie, Niemcy i Polska są dla siebie ważnymi partnerami

— czytamy w komentarzu. Jego autor podpisujący się inicjałami K.F. ocenia, że biorąc pod uwagę historię, stan stosunków „jest wspaniały”.

Komentator przyznaje, że słowa szefa Parlamentu Europejskiego Martina Schulza o tym, że „Warszawa podąża śladem Putina”, „podtrzymuje płomyczek antyniemieckich uprzedzeń”. „Zastrzeżenia co do naruszenia zasady podziału władz nie muszą przybierać formy prowokacji” - napomina niemiecki dziennikarz.

FAZ” apeluje równocześnie do rządzących w Polsce, aby „wreszcie pojęli, choć najwidoczniej przychodzi im to z trudem, że zainteresowanie partnerów wydarzeniami w innym kraju partnerskim nie jest świętokradztwem, lecz unijną rzeczywistością”.

Wywodzone pokrętnie z historii insynuacje, że Polska ma być zniewolona, są głupimi wymysłami spiskowymi (co jakoś przypomina jednak Putina)

— pisze komentator „FAZ”.

W oddzielnym obszernym materiale informacyjnym autorzy Majid Sattar i Konrad Schuller zwracają uwagę, że PiS „robi wszystko, by przedstawić krytykę europejską jako +niemieckie mieszanie się+” w sprawy Polski. „Nie jest to zgodne z faktami” - podkreślają dziennikarze, przypominając, że krytyczne opinie wobec Polski wyrażali też m.in. szef MSZ Luksemburga Jean Asselborn i wiceszef KE Frans Timmermans. „Krzykliwe ostrzeżenia przed niemieckim zagrożeniem” należą do centralnych instrumentów rządzących narodowych konserwatystów - czytamy w „FAZ”.

Interpretowaniu krytyki europejskiej jako „niemieckiej agresji” towarzyszy przypominanie o niemieckiej napaści na Polskę w II wojnie światowej - kontynuują autorzy. Ich zdaniem przypomina to taktykę Grecji podczas kryzysu finansowego. Grecka „Wunderwaffe” z tego czasu - domaganie się reparacji wojennych - „też została już zasugerowana” - piszą Sattar i Schuller.

Die Welt” opisuje szczegółowo okładkę „Gazety Polskiej” z napisem „Niemcy znów atakują Polskę”, o której ostatnio było głośno. Według dziennika świadczy ona, że „krytyczne wypowiedzi niemieckich polityków unijnych, takich jak Martin Schultz i Guenther Oettinger, pod adresem polskiego rządu zostały (w Polsce)przyjęte przez część mediów z oburzeniem”.

W normalnych warunkach należałoby po prostu nie przywiązywać wagi do tak oryginalnej interpretacji rzeczywistości i pozostawić ją bez reakcji. Jednak polski rząd przebudowuje media publiczne i rekrutuje do nich personel właśnie z owych mediów, które (…) są mu oddane. W bliskich PiS-owi mediach znajdujemy obraz świata pełen teorii spiskowych i odrzucający wszystko, co nie odpowiada określonemu wyobrażeniu o polskości

— pisze gazeta.

Die Welt” odnotowuje też okładkę „WSieci” z Angelą Merkel i Schulzem. Zwraca uwagę, że „zachodni sąsiad (Polski) jest w tym piśmie regularnie określany jako „Rzesza” albo „Czwarta Rzesza”.

Ton jest zdecydowanie antyniemiecki

— dodaje.

Oczywiście, twierdzenie że nasz sąsiad określany jest na łamach „wSieci” jako „Rzesza” albo „Czwarta Rzesza” nie jest prawdą. lw, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych