W najnowszym wydaniu najbardziej opiniotwórczego dziennika w Niemczech pojawia się opis reakcji polskiego rządu i dużej części społeczeństwa na krytyczne wypowiedzi polityków niemieckich, dotyczących rzekomego łamania przez Polskę standardów państwa demokratycznego.

Dziennik zarzuca Polsce, że swoją krytykę kieruje tylko wobec Niemiec, tymczasem – jak twierdzi gazeta - jest wiele krajów UE podzielających niemieckie stanowisko.

W podobnym tonie wypowiada się również hamburski „Die Welt”, tytułując swój artykuł: „Kto krytykuje Warszawę, jest zapraszany na rozmowę” (przyp. do MSZ). Gazeta pisze o szorstkim tonie w relacjach pomiędzy krajami. Słowa krytyki wobec Polski płyną z ust polityków europejskich, tymczasem rząd Niemiec wyraźnie dystansuje się od oficjalnej krytyki swojego sąsiada. Gazeta twierdzi, że rząd Niemiec „rozmawia z Polską, nie o Polsce”.

Mimo, że Niemcy mają w chwili obecnej sporo problemów na swoim podwórku, potrafią znaleźć jeszcze trochę czasu, aby udzielić stosownych napomnień swoim sąsiadom zza Odry. Niemiecki komisarz ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa, Günther Oettinger, dosadnie skrytykował Polskę, domagając się wobec niej sankcji. Stwierdził, że należy aktywować europejski mechanizm praworządności, pod którego obserwacją jako pierwsza w historii znajdzie się Polska. Jeśli Polacy nie będą reagować na krytykę z Brukseli, dojdzie do zastosowania odpowiednich środków w związku z łamaniem podstawowych wartości europejskich.

Cóż, można dziś zapytać się, czym są owe wartości europejskie? Jeśli są nimi ubezwłasnowolnienie i utrata suwerenności, dyktat państw o zapędach dyktatorskich, zakłamanie mediów, brak respektu wobec rozpoznania partykularnego dobra narodowego, polityczna poprawność przyznająca większe poważanie emigrantom niż własnym obywatelom, nikogo nie powinien dziwić polski sprzeciw wobec takiej Europy.

Polska nigdy nie straci ducha demokracji, ponieważ szczególnie doświadczyła co oznacza tęsknota za wolnością i uciemiężenie nawet przez najbliższych.