I znów się odezwał, jak puzon w orkiestrze, głośno i nieprzyjemnie. Guy Verhofstadt, szef frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim i były premier Belgii. Tym razem wypisał się na Facebooku, bo go zdenerwowała ustawa medialna uchwalona przez Sejm.
Verhofstadt uważa się za strażnika „liberalnej demokracji”, cokolwiek by ten termin znaczył. A tak naprawdę są to puste dwa słowa, powtarzane w kółko na użytek wykształciuchów, nie tylko polskich, również europejskich, a nawet światowych. Ten Belg pozwala sobie na pouczanie Jarosława Kaczyńskiego, jednego z najwybitniejszych polityków europejskich, któremu mógłby najwyżej zawiązywać rzemyki od sandałów. Według Verhofstadta „Kaczyński nie zrozumiał niczego z historii Polski ani Europy”. Co gorsza: „przybliża Polskę do Moskwy, od której Polacy mieli nadzieję, że uciekli 25 lat temu”. Polityczny geniusz ten Verhofstadt, nic dziwnego, że nie zauważył, że to właśnie z Moskwy, z jej komunistycznych zdobyczy czerpali dzisiejsi „liberalni demokraci”, walcząc w czasach rewolucji studenckiej lat 60 i 70 o „socjalizm z ludzką twarzą” w wydaniu zachodnim, dokonując zamachów terrorystycznych na przedstawicieli własnych elit politycznych i gospodarczych.
Pomieszczona na słusznych portalach pouczanka Verhofstadta wywołała ostrą reakcję forumowiczów. Za wyjątkiem nielicznych wykształciuchów, najwyraźniej nie rozumiejących świata, w którym żyją, dali oni odpór bredniom byłego premiera Belgii.
„Danton” napisał na Onecie co następuje:
„Faktycznie, Kaczyński nie zrozumiał, że macie prawo do podmiotowego traktowania państw, które miały być waszymi partnerami. Ale wasze eldorado się skończyło. Teraz będziemy sami dbać o swoje sprawy. Węgry już wcześniej odesłały was na aut, teraz zrobimy to my. Wasza demokracja to tylko atrapa, na mocy której pacyfikujecie swoich obywateli, narażając ich wbrew ich woli na upokorzenia i nieszczęścia przychodzące wraz z zafundowaną przez Niemcy muzułmańską inwazją”.
Wszystko się w naszej Europie sypie. Demokracja jest sterowana z Berlina i Brukseli, tudzież wolność słowa, 50 procent Niemców uważa, że ich prasa kłamie, a niepokornych dziennikarzy wyrzuca się z pracy, bo mają inne zdanie na temat imigracji muzułmańskiej niż Angela Merkel. Kwintesencją owej „liberalnej demokracji” jest hipokryzja. Sprytnie sączona do zakompleksionych głów obywateli, przez długi czas świeciła triumfy, zniewalając miliony obywateli i zamieniając ich w bezmyślnych konsumentów masowej produkcji tandety. Również tandety intelektualnej i kulturalnej. Verhofstadt jest przykładem tej transformacji, z istoty ludzkiej w liberalnego demokratę.
Nasze elity pookrągostołowe zrobiły wszystko, żeby się podporządkować tej demokracji, która zyskała miano poprawności politycznej. Zapanował w Polsce terror „ciepłej wody w kranie”, tej samej, która nawadnia kraje UE. Woda się przelała przez brzegi wytrzymałości ludzkiej natury i ludzkiej wrażliwości i naród Polski postawił na normalność i prawo do ludzkiej egzystencji, opartej na prawdzie, prawie i sprawiedliwości. Nie tylko Węgrzy i Polacy, również Francuzi, Czesi i europejscy południowcy z Grekami na czele przejrzeli na oczy, widząc zagrożenie dla ich niezawisłości i wolności płynącej z brukselskiej centrali. Europejczycy nie chcą zrezygnować ze swojej tożsamości narodowej i zostać zamknięci w orwellowskim folwarku zwierzęcym, rządzonej prze świnie.
Uprawiając politykę lansowaną przez Verhofstadta i jemu podobnych „liberałów”, elity wykształciuchów doprowadzą nasz kontynent do stanu, do jakiego doprowadzili III RP polscy postkomuniści. Jeszcze trochę, a okaże się, że Unia Europejska istnieje tylko teoretycznie, a po niej pozostała tylko kamieni kupa.
A tak się dobrze zapowiadało, ale nie przetrwało. Tak jest, gdy odbiera się ciału rozum i duszę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/276870-europejska-kamieni-kupa