Kilka refleksji po szczycie Chiny Europa Środkowa (16+1) i wizycie prezydenta RP Andrzeja Dudy w Chinach

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W ostatnich dniach miałem okazję przebywać w Chinach w ramach delegacji prezydenta RP Andrzeja Dudy na szczycie Chiny-Europa Środkowa 16+1, który odbył się 24 listopada w malowniczym kurorcie przy słynnym jeziorze Taihu w Suzhou.

Bardzo dziękuję Kancelarii Prezydenta RP, a także wszystkim organizatorom misji z polskiej strony ( w tym PARP, PAIiIZ, konsulatowi generalnemu w Szanghaju). Udział w polskiej misji na tym wydarzeniu był okazją do spotkania i załatwienia wielu spraw z chińskimi partnerami, ale także okazją do wielu obserwacji i przemyśleń.

Na podsumowania jeszcze przyjdzie czas, bo przemyśleń co do tej wizyty, inicjatywy 16+1, Chin jako nowego gracza w Europie Środkowej, czy relacji polsko-chinskich jest co nie miara… Zapewne powtórzę w nich wiele z tez które przedstawiam w poniższym tekście, bazującym na wywiadzie jakie udzieliłem Wirtualnej Polsce/Money.pl, który powinien ukazać się w sobotę. Dlatego prośba do czytelników o wyrozumiałość, jeśli chodzi o styl tego komentarza- szybkość reakcji była w tym wypadku priorytetem.

Przedstawiam tych kilka luźnych refleksji, już teraz, jako ze wizyta prezydenta dobiegła właśnie końca i jest to moment kiedy te refleksje mogą zainteresować nie tylko tych którzy Chinami, czy relacjami polsko-chinskimi, interesują się na co dzień.

Osobisty sukces Andrzeja Dudy

Należy zacząć od tego iż decyzja o przesunięciu wizyty z 3 września ( gdzie nowo-wybrany prezydent miał wziąć udział w uroczystościach upamiętniających zakończenie II wojny światowej w tym paradzie na placu Tiananmen) na listopadowy szczyt 16+1 była bardzo dobrym pomysłem. Mogła ona sprawić trochę kłopotu stronie chińskiej, bowiem w Suzhou pojawił się polski prezydent, a nie premier ( 16+1 to regularne rokroczne spotkania premierów Chin i Europy Środkowej) i nie do końca było wiadomo jak sobie z tym poradzić (prezydent formalnie wyższy rangą, nie był też formalnie akurat na ten szczyt zaproszony), jednak jest wielce prawdopodobne że w momencie tworzenia nowego rządu, wizyta nowej premier Beaty Szydło byłaby praktycznie niemożliwa. To z kolei postawiłoby w bardzo kiepskiej sytuacji zarówno Polskę, bowiem polskiego premiera zabrakłoby już po raz drugi z rzędu, w 2014 roku Ewa Kopacz nie pojechała na szczyt do Belgradu, (o czym swego czasu pisałem) ale także, z tego samego powodu, Chiny, którym najważniejszy kraj Europy Środkowej po raz drugi okazałby brak zainteresowania.

Prezydent Duda zatem nie tylko znalazł formułę taktownej odmowy udziału w imprezie 3 września (gdzie na zbojkotowanej przez większość przywódców europejskich znalazłby się obok Putina), ale jednocześnie wyręczył rozpoczynającą urzędowanie premier Szydło, a także uratował niejako polskie zaangażowanie w 16+1 i pozbawił Pekin sporego kłopotu. W dodatku pojawił się w Suzhou jako najwyższy dyplomatycznie ranga przedstawiciel kraju Europy Środkowej.

Po drugie, prezydent Duda, pokazał zaangażowanie i podtrzymał wolę współpracy. To niby niewiele, ale jednak, znamy to z przeszłości, mogło być znacznie gorzej: skasowanie lub skrócenie wizyty, niezręczne wypowiedzi czy dziwne zachowania. Tego wszystkiego Andrzejowi Dudzie udało się uniknąć. Z jednej strony brak jakiś fajerwerków i długofalowej wizji, z drugiej brak rażących wpadek. Tylko tyle i aż tyle.

Co z tego wynika?

Nie ukrywam, ze przeglądam nieliczne medialne komentarze po tej wizycie z pewnym zdziwieniem.

Dobrze ze dyskutujemy o wizycie prezydenta w Chinach, natomiast główny błąd jaki popełniamy w Polsce polega na tym ze taka dyskusja toczy się od wizyty do wizyty, a wobec Chin powinniśmy mieć jakąś wizję i długofalowy plan. Inaczej kończy się to tym, że co parę lat odbywa się kolejna wizyta, a wraz z nią kolejna dyskusja jak wielka szansa dla polskich firm są Chiny i kolejne oczekiwania że taka wizyta dokona cudów i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otworzy nam chiński rynek i spadnie na nas deszcz pieniędzy.

Mam wrażenie ze z naszej polonocentrycznej perspektywy, nie zauważamy faktu iż wzrost znaczenia Chin i bogacenie się Chińczyków to zjawisko ogólnoświatowe (tym samym rzadko pisze się o szczycie o 16+1, na który przecież przyjechało 15 premierów innych krajów Europy Środkowej, a jedynie o wizycie prezydenta RP). Korzystać na nim może w równej mierze niemiecki koncern, producent wina z Chile, hotelarz z Paryża, producent żywności z Nowej Zelandii czy Polski. Polska nie jest sama, nikt tam na nas nie czeka, sami musimy mieć wizje tego co chcemy zrobić i zrobić to lepiej niż dyplomacje gospodarcze innych krajów. Najważniejsze że muszą tego chcieć nasze małe i średnie firmy. Polityka i biznes nie idą u nas w parze. Bardzo dobrze ze prezydent Duda w czasie tej wizyty jasno zadeklarował ze chce aby Polska brała udział w nowotworzącym się globalnym ladzie, budowie Jedwabnego Szlaku, pracach nowego banku AIIB itd. Dobrze ze wspomniał o polskich jabłkach i żywności. To mocny punkt tej wizyty. Musimy jednak pamiętać ze same deklaracje nie wystarczą, a ustalenie kryteriów wokół pytań czy „dobrze wypadł i niczego nie zepsuł” to za jednak mało, jeśli ma dojść do jakościowej #zmiana a tylko taka ma posunie nas do przodu.

W ostatnich latach podpisywaliśmy z krajami Azji niezliczona ilość dokumentów, niemalże „hurtową” ilość strategicznych partnerstw (w tym z Chinami, Japonią i Koreą). W czasie tegorocznej wizyty w Japonii, prezydentowi Komorowskiemu udało się nawet takie strategiczne partnerstwo podpisać po raz drugi ( de facto podpisał je kilkanaście lat wcześniej Leszek Miller, choć niektórzy tłumaczą, że był to dokument o stworzeniu „ram” (framework) dla „zaistnienia strategicznego partnerstwa w przyszłości”).

Tak czy inaczej, nie miało ono i wiele innych tego typu dokumentów, żadnego wpływu na biznes firm z Otwocka, Buska Zdroju czy Kłodzka. Dlatego jak sadze poza tak zwanym „klimatem politycznym” potrzebne są większe środki na informację i wiedzę. Jako że w Polsce nie istnieje obieg ekspercki taki jak w Chinach ( o czym będzie jeszcze mowa), ogromna w tym rola mediów, w stosunku do których formuluję się oczekiwania iż taka debata powinna toczyć się właśnie tam. A z mediami jest niestety pewien problem. Część z nich po prostu zbojkotowała udział prezydenta w szczycie 16+1, inne wysłały swoich przedstawicieli ale nie zamieściły relacji.

Z jednej strony media to biznes i dlaczego Agora, amerykański koncern który przejął TVN, czy Zygmunt Solorz maja finansować z własnej kieszeni informowanie ( i edukacje) polskiego społeczeństwa? To ich pieniądze i ich biznes, wiec słupki oglądalności muszą się zgadzać, a nowotworzący się globalny ład, jakoś tych słupków w polskim społeczeństwie nie nakręca, a na pewno nie w takim stopniu ( z całym szacunkiem dla dokonań!) jak np Doda Elektroda czy Kasia Cichopek. Z drugiej strony, wydaje się ze długofalowo tracą na tym wszyscy, bo im mniej polskie firmy wiedzą, tym więcej tracą „okien możliwości”, tym mniej w Polsce bogactwa i kapitału. A wiec mniej wróci do polskich mediów w formie reklam. W dłuższej perspektywie na tabloidyzacji, która może być jednym z elementów utrzymujących nas w pułapce średniego dochodu ( uniemożliwi bowiem transfer nowej wiedzy, informacji, idei, kosztem słupków oglądalności) stracimy wszyscy.

Innym - nazwijmy to wyzwaniem- jest fakt, ze polscy dziennikarze o Chinach nie wiedza zbyt wiele, w związku z tym maja problem z interpretacją tego co dzieje się w Chinach, w światowej gospodarce i tym samym znaczenia samego szczytu 16+1 ( nie można mieć o ten polonocentryzm pretensji- w programie WOS-u kraje pozaeuropejskie to 4 godziny z 64). Jak w takiej sytuacji przekazać informacje odbiorcom? Wyjątkiem jest bez wątpienia znający realia chińskie, niezmordowany korespondent Polskiego Radia Tomasz Sajewicz.

Mamy zatem z mediami w Polsce najwyraźniej pewien problem, możemy je jednak pominąć. Dlatego bardzo ważna jest rola internautów. Drogi czytelniku, jeśli uważasz ze ten tekst jest ważny naciśnij lajk, a najlepiej „podaj dalej” lub „zretweetuj” tak aby mogło go przeczytać jak najwięcej osób na których życie wpływ będzie miało- tak jak nas wszystkich- tworzenie się nowego globalnego ładu, budowa „One Belt One Road”, AIIB, inicjatywa 16+1 o których nie są (wystarczająco) informowani.

Wróćmy jednak do głównego wątku. Wiedza i informacja. Z pomocą mediów lub bez, polscy przedsiębiorcy musza wiedzieć o ogromnej szansie, ale i ogromnej konkurencji na rynku chińskim, tak aby byli skłonni zaryzykować wyjście ze strefy komfortu jakim jest handel na rynku lokalnym, czy ewentualnie europejskim, ale ryzykować z głową, opierając się na wiedzy, a nie marzeniach. Świat będzie bowiem- z Polską, czy bez- szedł do przodu i nikt- także Chiny-nie będzie się na nas oglądał. Jeśli będziemy w kółko dyskutować o szansach i poprzestawać na deklaracjach, to za kilka lat znów się ze sobą spotkamy i przeprowadzimy dokładnie taką samą rozmowę.

Chiny idą do przodu, czyli akumulacja wiedzy

Jestem pod wrażeniem przemówienia Li Keqianga w czasie szczytu 16+1, którego wysłuchałem na żywo w Suzhou. Po 2012 roku narzekano ze chiński plan tak zwanych „12 kroków Wen Jiabao” ogłoszony na Zamku Królewskim w Warszawie, niezbyt pasuje do Europy Środkowej. Chiny jednak odrobiły lekcje i zaimponowały umiejętnością akumulacji wiedzy. Zebrały doświadczenia kilkuset osób, w tym wielu think tanków ( między innymi CSPA) i wyszły z konkretnym planem wobec naszego regionu i to w wielu dziedzinach. Ten plan pasuje do regionu i pokazuje ze Chiny przechodzą z etapu deklaracji, do etapu konkretnych propozycji i działania.

Mam też osobistą satysfakcje, gdyż premier Chin w jednym z punktów mówił o tym co doradzaliśmy z naszym chińskim partnerem- czyli zwiększenie roli małych i średnich firm, a takie przeważają w Europie Środkowej. Premier drugiego mocarstwa świata mówiący naszymi słowami, to zaiste ogromna satysfakcja, ale pokazująca też ze Chiny potrafią zrobić użytek z wiedzy i dlatego są tam gdzie są (a niedługo będą jeszcze dalej…) Są już bowiem bardzo bliskie osiągnięcia punktu w którym wiedza przekłada się na pieniądze (bogactwo), władzę i prestiż ( a te z kolei przekładają się na coraz większą wiedzę… i coraz większą władzę i bogactwo) To z kolei prowadzi do konstatacji, ze jeśli chcemy coś naprawdę zrobić dla Polski, przestańmy bawić się w PR i słupki oglądalności. Jeśli w Polsce nie udaje się zaimplementować mechanizmu w którym wiedza przekłada się na rozwój kraju ( i jego coraz większe bogactwo) to kontaktujmy się z tym ośrodkami gdzie wiedza ma cenę i przekłada się na (konkretne) działania. Jednym z tych miejsc na świecie stają się dzisiaj bez wątpienia Chiny. Tam wiedza nie sprawia kłopotów, nie psuje PR-owego wizerunku, ale jest pożądana i cenna.

Nie unikniemy Chin i chińskiego wyzwania

W medialnych komentarzach pojawia się często motyw charakterystyczny dla lat 2008-2015. Co z tym zrobimy dziś? ( w sensie „tu i teraz”). Pamiętajmy jednak ze chiński Jedwabny Szlak 2.0 to projekt globalny i długoterminowy. Spekuluje się iż zostanie zakończony w 2049 roku. Jest to projekt który na trwale zmieni świat. Być może nasze dzieci i wnuki będą mówić o latach 2013-2049 jako epoce budowy „One Belt, One Road” Ten szlak powstanie z Polską, czy bez Polski, a jeśli nie powstanie, to na pewno nie z naszego powodu i nie dlatego że akurat nam się nie spodoba, ale z powodu innych czynników, takich jak załamanie gospodarcze w Chinach ( w które raczej nie wierzę), czy amerykański containment i udana próba powstrzymania Chin ( w ich skuteczność również nie bardzo wierzę) i to po pierwsze. Po drugie, wydaje nam się ze Chiny „można przeczekać” i że istnieje jakiś wybór na zasadzie jak nie Chiny to może Kazachstan, albo np Algieria? Albo „Chiny już były, to teraz zajmijmy się Ameryką Łacińską”. Otóż nie. Rola i obecność Chin, właśnie ze względu na Jedwabny Szlak 2.0 będzie się tylko zwiększać. Polska ma szanse być istotnym punktem w nowotworzącym się ładzie, którego Jedwabny Szlak będzie jednym z głównych filarów. Należymy do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych i od 2016 roku- o czym się u nas w ogóle nie mówi- polskie firmy budowlane będą mogły wziąć udział w przetargach w których do podziału będą biliony dolarów ( to nie pomyłka!) na rozbudowę infrastruktury w Azji, w tym miedzy innymi Jedwabnego Szlaku 2.0. Aby połączenie kolejowe się opłaciło, Polska musi zacząć produkować droższe towary, bo tylko takie opłaca się transportować lądem (przy tanich produktach, cena transportu odgrywa istotną rolę, a morski jest kilkunastokrotnie tańszy), ewentualnie musi „nakręcić” taki wolumen eksportu by transporty kolejowe wracały do Chin pełne, a nie jak dotychczas puste, jako efekt uboczny ogromnego eksportu tanich towarów transportowanych drogą morską.

Na wszystkich imprezach chińskich i tak było także przy okazji wizyty prezydenta Dudy i szczytu 16+1 dyskutuje sie o Jedwabnym Szlaku 2.0, ale także o internecie który ma być również istotnym elementem nowego ładu z czego nie do końca chyba zdajemy sobie w Polsce sprawę. Wraz z Jedwabnym Szlakiem ma powstać coś w rodzaju globalnego Allegro, co niesamowicie zwiększy role e-commerce ( w Chinach w ten sposób zakupy robi już ok 300 milionów ludzi). Będzie wiec możliwe by po dwóch kliknięciach smartfonem zamówiony towar w ciągu 14 dni dotarł z Opola, Bydgoszczy, Olsztyna czy Poznania do Kunmingu, Hangzhou czy Kantonu. To stwarza ogromne możliwości dla małych polskich firm- producentów rękodzieła, miodu, wody źródlanej itd. Bogaty chiński konsument będzie mógł dwoma kliknięciami zamówić sobie taki produkt z dowolnego miejsca w świecie. To wielka szansa. Ale jak ją wykorzystamy to zależy tylko od nas. My w CSPA pewne pomysły na XXI wiek mamy, wiec ze spokojem czekamy na rozwój sytuacji. Ale aby tą szansę jako Polska wykorzystać musimy przestać myśleć o relacjach z Chinami w kontekście jednej wizyty premiera, czy prezydenta od której oczekujemy jakiś czarodziejskich efektów, ale długofalowego planu. Bierzmy przykład z Chińczyków. Wiedza i umiejętność uczenia się jest najważniejsza.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych