Dawno niemieckie media nie poświęcały tyle uwagi Polsce, co dziś. Wśród nich prym wiedzie „Süddeutsche Zeitung”, a w nim niejaki Florian Hassel - człowiek bez wiedzy o naszym kraju, za to z „poglądami”: oto w kraju nad Wisłą wyrasta IV Reich, ostrzega południowe Niemcy i cały świat autor „SZ”…
Kaczyński depcze demokrację
— to tytuł jego wczoraj publikacji.
Ledwie dwa tygodnie PiS jest u władzy, a już dał przedsmak swych ambicji
— brzmi krótkie wprowadzenie. Dalej, można rzec, „format A-4”, zapewne zgodnie z zamówieniem redakcji. Tu muszę ostrzec co bardziej wrażliwych, polskich czytelników, że przy dalszym czytaniu istnieje niebezpieczeństwo „porzygania się przez oczy”, jak ująłby to niemiecki poszukiwacz talentów Dieter Bohlen.
Dzięki Hasselowi Niemcy i cały świat mogą poznać tę bolesną prawdę, kim jest Kaczyński: satrapą i oszustem, który omamił naiwnych Polaków, że nie będzie tak jak wtedy, gdy w latach 2005-2007 niedemokratycznymi metodami sprawowania władzy uczynił Polskę odludkiem Europy. Teraz, gdy ma jeszcze więcej władzy, większość w obu izbach parlamentu i marionetkę za prezydenta, depcze stopami wszelkie demokratyczne standardy i prawo. Właśnie nowy parlament unieważnił wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego z początku października, do czego w ogóle nie był upoważniony. Zresztą, nawet gdyby trybunał w swym nadal aktualnym składzie uznał postanowienia PiS za nielegalne, Kaczyński i jego ludzie mogliby to lekceważyć dopóty, dopóki nie uzyskaliby kontroli nad sądownictwem, bo…:
Kto przeciwstawi się Kaczyńskiemu?
— pyta Hassel sam siebie i sam sobie odpowiada: będzie trudno, zwłaszcza, że PiS chce przejąć kontrolę nad radiem i telewizją. W jaki sposób?
Poprzez wyrzucenie krytycznych dziennikarzy z telewizji publicznej i z radia, a także (moskiewskim wzorem), wyrzucenie zagranicznych wydawnictw.
Dalej następuje litania ostrzeżeń, do czego prowadzi ta rewolucja:
Jeśli się uda, w rezultacie zmieni nie tylko Polskę, lecz mocno obciąży i tak już osłabioną innymi wyzwaniami Unię Europejską.
Co najgorsze, ubolewa autor „SZ”, w przewidywalnej przyszłości nie ma nikogo, kto przeciwstawi się Kaczyńskiemu, a to dlatego, że opozycja jest słaba, skłócona, i - Achtung, Achtung!:
Całkowicie brakuje widocznego protestu demokratycznej Polski…
— odpala Hassel swój lont, bo jak inaczej odczytać to zdanie…? Nawet nie usiłuje zadać sobie pytania, dlaczego „brak protestów”, dlaczego dotąd nie ma, jak odgrażał się np. Tomasz Lis, „Majdanu w Warszawie”? Dlatego mianowicie, że - czy podoba się to redakcyjnym zleceniodawcom Hassela, czy też nie - w Polsce wybierają Polacy, których większość właśnie dokonała demokratycznego wyboru.
Demokracja demokracją, ale racja musi być po niemieckiej stronie… Na koniec autor „SZ” wywodzi, czym Kaczyński kupi sobie spokój: populistycznymi działaniami, jak podwyższenie kwoty dochodów wolnych od podatku, czy dodatków dla dzieci, równolegle jednak:
Kaczyński i inni populiści reaktywują mit, jakoby Polska była otoczona wrogami” oraz „spiskowej teorii smoleńskiej (…), choć ustalenia ekspertów jednoznacznie dowodzą, że był to wypadek.
Ale jest iskierka nadziei, gdyż nie wszyscy Polacy popierają PiS, zauważa Hassel. Sprawowanie urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę, jako dobre ocenia tylko 42 proc. Polaków, także miliony Polaków żyjących poza granicami szybko nabiorą krytycznego stosunku do PiS, podkreśla dyżurny „komentator” dziennika. W tym „nabieraniu” maja być zapewne pomocne jego publikacje. Tymczasem:
Tak jak jego wzorzec Orbán na Węgrzech, Kaczyński siedzi mocno w siodle”, lecz na przykładzie Rumunii widać, że „pozytywne niespodzianki są w Europie możliwe…
— kończy z nuta optymizmu autor „Süddeutsche Zeitung”.
Przyznam, że przez lata akredytacji parlamentarno-rządowej w Niemczech czytałem różne teksty o naszym kraju ale, tak oderwanej od rzeczywistości, zakłamanej i stronniczej publikacji w bądź co bądź jednej z opiniotwórczych gazet nie było już dawno.
Czy to już kampania z paskudnym podtekstem i jawna ingerencja w wewnętrzne sprawy naszego kraju? W tym kontekście można by powiedzieć, że im gorszy obraz Polski w niemieckich mediach, tym mocniejsze przekonanie o słusznym wyborze Polaków. Nie chce wyciągać tak dalekich wniosków, ale… zrządzeniem losu Hassel, jak brzmi nazwisko autora, zbieżne jest z czasownikiem „hassen”, co znaczy „nienawidzić”, „nie znosić”, oraz z wyrazem „Hasser”, znaczy „nienawidzący”, „siewca nienawiści”. Przypadkowo pasuje jak ulał, po niemiecku: „passt wie gegossen”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/273371-niemiecki-lont-czy-to-juz-kampania-z-paskudnym-podtekstem-i-jawna-ingerencja-w-wewnetrzne-sprawy-naszego-kraju