Co Swiridow i dżihadyści mówią nam o państwie polskim?

Leonid Sviridov. fot. facebook
Leonid Sviridov. fot. facebook

Oskarżany o szpiegostwo rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow dostał nakaz opuszczenia Polski.

Warto odnotować ten fakt, bo pewien jego kontekst jest ciekawy.

Otóż procedura wydalania Swiridowa rozpoczęła się… ponad rok temu. Tak jest, w październiku 2014 roku. 13 miesięcy zabrało polskim władzom różnych szczebli wykonanie nakazanych prawem procedur. Najpierw ABW, potem wojewoda mazowiecki, potem szef Urzędu ds.Cudzoziemców, jeszcze odrębnie MSZ. A przecież to może nie koniec, bo Swiridow nie opuścił jeszcze granic RP

Warto przeczytać tę informację wraz z tygodnikiem „Polityka”, który pisze o polskich dżihadystach i o naszym prawie, które uniemożliwia skuteczną walkę z tym nowym zagrożeniem.

Prawie rok temu ówczesny minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna mówił choćby o możliwości unieważniania paszportu ludziom walczącym w szeregach Państwa Islamskiego. Nie zrobiono nic

— czytamy.

Nie, absolutnie nie podejrzewam, żeby czy to w jednej, czy w drugiej sprawie ktoś świadomie sabotował i opóźniał. Chodzi mi o to, że… niestety taka nasza uroda. Że rzeczy, które gdzie indziej dzieją się same, u nas zamierają. Trochę ze względu na urzędnicze asekuranctwo, ale przede wszystkim – lenistwo. A może głównie przez zwyczaj, zgodnie z którym jeśli urzędnik czy jego sitwa, czy jego instytucja nie ma oczywistego interesu w tym, żeby sprawy się zadziały – to zwłaszcza, jeśli wymagają one współdziałania dwóch czy więcej podmiotów, po prostu się nie zadzieją. Zdechną gdzieś pod płotem. Rozpłyną. To skądinąd upodabnia nas do Rosji. Tam jest tak samo, nawet znacznie gorzej. Tam i inercja, i entropia, czyli tendencja do naturalnego rozpadu wszystkiego osiąga stopień najwyższy w całej sferze cywilizacji białego człowieka. Tylko że państwo rosyjskie, zdając sobie z tego sprawę, już stulecia temu wynalazło na to metodę. Doraźną, nie zmieniającą systemu, ale wyspowo skuteczną. Gdy rządzący naprawdę czegoś chcą, kiedy coś jest dla nich naprawdę priorytetowe – to po prostu stosują terror. Zastraszają, pilnują konkretnej decyzji. Oraz tego, aby niżej stojący czynownicy pilnowali w tej konkretnej sprawie aktywności czynowników usytuowanych jeszcze niżej. I to jest jedna z tajemnic tego, że rosyjskie państwo ciągle istnieje, a w dodatku jest znacznie silniejsze, niż sugerowałby stan jego ogólnej efektywności, czy raczej bijącej po oczach nieefektywności.

Wracając do naszego podwórka: jeśli miałbym wytyczyć nowej polskiej władzy niezwykle ambitne zadanie – to byłaby to bodaj częściowa, bodaj ograniczona, ale jednak zmiana tej cechy organizacji państwowej RP. Oczywiście najpierw trzeba…. Nie, nie stosować terror, jak w Rosji. Ale intensywnie pilnować spraw, i czynić to osobiście. Po prostu, jak w okresie gdy był szefem MSW ujął to niegdyś Ludwik Dorn, wiceminister musi stać nad dyrektorem departamentu i tupać. Ale jednocześnie należy próbować w jakiś sposób zmienić to systemowo. A to nie jest niemożliwe, choć oczywiście bardzo trudne. Nic nie jest dane raz na zawsze. Historia zna przypadki wręcz spektakularnych zmian – w dobrą i złą stronę - tego, co nazywamy charakterem narodowym. Przed ‘39 rokiem trochę próbowała sanacja, ale w niezbyt mądry sposób. No i historia nie dała jej czasu.

Gdyby PiS-owi udało się to, i kompletnie nic więcej – to już nawet tylko to pozwalałoby porównać czas rządów tej partii z epoką Kazimierza Wielkiego.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.