Procedury bezpieczeństwa na lotniskach mają dokładnie sprawdzić pasażerów, ale istnieją poważne luki jeśli chodzi o ich personel

fot. ncloudtech.com
fot. ncloudtech.com

Trotyl, który wniesiono na pokład samolotu lecącego z Szarm El— Szejk ujawnia ukrywaną prawdę: system bezpieczeństwa na lotniskach jest wadliwy. A jego najsłabszym ogniwem bywa personel.

Wyjmujemy laptopy z toreb, butelki z niedopitą wodą wrzucamy do kosza. Standardowa procedura kontroli na lotnisku ma nas przekonać, że jesteśmy bezpieczni. Tak zapewne czuli się rosyjscy turyści wracający z egipskich kurortów, zanim trzydzieści minut po starcie Airbus 321 rozpadł się w powietrzu.

Najnowsze ustalenia — na razie nieoficjalne — dotyczące katastrofy nad półwyspem Synaj mówią, że na pokładzie samolotu wybuchła bomba, przymocowana pod fotelem pasażerskim. Wnieść ją mogła ekipa sprzątająca lub osoby dostarczające catering.

Trzeba wreszcie powiedzieć głośno coś, co do tej pory było tabu: procedury bezpieczeństwa mają dokładnie sprawdzić pasażerów, ale istnieją poważne luki jeśli chodzi o personel lotnisk. Najbardziej zdumiewające jest jednak to, że cały system zatrudniania ludzi, którzy pracują w portach lotniczych jest, delikatnie mówiąc, zupełnie nieodpowiedzialny.

Pisząc tekst „Tajemnice portów lotniczych ”, który ukazał się w najnowszym numerze „wSieci”, rozmawiałam z ekspertami zajmującymi się zagrożeniami terrorystycznymi i bezpieczeństwem lotniczym. Zadawałam pytania z gatunku oczywistych: jak sprawdza się i kontroluje personel naziemny, czy możliwy jest działanie samotnego terrorysty, uplasowanego w strukturach lotniska albo czy istnieje możliwość funkcjonowania terrorystycznej siatki.

Przyznam, że odpowiedzi ekspertów sprawiają, że można się naprawdę przestraszyć.

Wygląda na to, że na lotniskach wprowadza się coraz nowe rozwiązania techniczne, o którym pasażerowie nawet nie mają pojęcia, ale zaniedbuje element kluczowy czyli tzw. czynnik ludzki.

Wchodząc do portu lotniczego nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy kontrolowani częściej, niż myślimy. Sprawdza się nas za pomocą urządzeń, których nawet nie zauważamy. Przechodzimy koło czegoś co wygląda jak metalowa skrzynka albo obok kosza na śmieci i nie wiemy, że właśnie jesteśmy skanowani

— mówi Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny magazynu lotniczego „Skrzydlata Polska ”.

Pasażerów skanuje się więc fizycznie i prześwietla psychologicznie, ale równocześnie w portach lotniczych zatrudnia się czasem przypadkowych ludzi.

Wiele osób jest bowiem zatrudnionych w firmach zewnętrznych, proces rekrutacji odbywa się przez zwykłe działy kadr. Tak na lotnisko trafiają pracownicy, którzy wprawdzie nie są uplasowani wysoko w hierarchii, ale za to znajdują się w miejscach newralgicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa. Mają dostęp do bagaży, albo wręcz wchodzą na pokład samolotu.

O tym, jak kiepsko kontroluje się personel, świadczy fakt, że na lotniskach operują siatki złodziei, okradające nadawane przez pasażerów bagaże. Działają fachowo — otwarcie kłódki to około 20 sekund, spenetrowanie walizki niewiele więcej. Jak sugerują eksperci, z którymi rozmawiałam, zdarza się, że złodziej wie dokładnie, do której walizki warto sięgnąć. Lotniska całego świata znają to zjawisku i starają się zapobiegać stosując rotację personelu, a policja rozbija takie siatki, wstawiając agentów działających pod przykrywką. Ale warto zadać pytanie — czy nie można się obawiać, że wśród personelu może powstać także struktura terrorystyczna?

Nikt nie odważy się tego oficjalne powiedzieć, by nie narazić się na zarzut dyskryminacji rasowej czy religijnej, ale jeśli na cieszącym się fatalną sławą ze względu na kradzieże Heathrow pracuje wielu muzułmańskich imigrantów, to można się bać rzeczy gorszych niż kradzież aparatu fotograficznego.

Czynnik ludzki zawodzi najczęściej, a personel lotniska bywa najsłabszym ogniwem w systemie bezpieczeństwa, także ze względu na zaniedbania. Kilka lat temu była słynna sprawa islamskiego „terrorysty z bombą w majtkach”. Kontrolerzy na lotnisku Schiphol w Amsterdamie zauważyli dziwne zgrubienie w jego bieliźnie.

Mam tam ładunek wybuchowy

— powiedział, budząc ich wesołość. Już na pokładzie samolotu lecącego do Detroit usiłował zdetonować bombę, ale obezwładnił go inny pasażer.

Istnieje jednak lotnisko, na którym kontrole bezpieczeństwa nigdy nie są  teatralnym spektaklem, lecz bezwzględną i skuteczną procedurą. To lotnisko Ben Gurion w Tel Avivie. Jak sugerują eksperci, taki model bezpieczeństwa może być naszą przyszłością.

Dla pasażerów to wiadomość i dobra, i zła. Co prawda bezpieczeństwo lotów by się drastycznie zwiększyło, ale odprawy pasażerów, mogłyby być przeżyciem ekstremalnym. System izraelski działa na zasadzie pierścienia —sprawdzanie pasażerów zaczyna się zanim jeszcze dojadą na lotnisko, na check pointach. Ważne jest profilowanie ewentualnych terrorystów — absolutnie każdy pasażer może liczyć na rozmowę z funkcjonariuszem sprawdzającym dokumenty, często jest to tylko krótka sympatyczna pogawędka, która ma sprawdzić nie tylko to, co mówimy, ale jak się zachowujemy. Jeśli jednak są wątpliwości — pasażer może spędzić na lotnisku długie godziny.

Informacje, jakimi dysponują służby na lotnisku są zdumiewająco dokładne. Pewien polski spotter — czyli ktoś, kto ma hobby polegające na obserwowaniu lądowania i startów samolotów — podczas przesłuchania na Ben Gurion zobaczył przypięte do ściany zdjęcie, jak siedzi z lornetką przed lotniskiem na Okęciu.

Nie ma oczywiście mowy, by na lotnisku Ben Gurion pracowała przypadkowa osoba i miała dostęp do bagaży lub samolotów, Zatrudnia się ludzi o wysokim IQ, a po długim szkoleniu muszą umieć oceniać niestandardowe sytuacje, a nie opierać się na kilku algorytmach, jak na lotniskach europejskich. W zagrożonej zamachami terrorystycznymi Europie może być to model wart rozważenia.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.