Co nam mówi zamach na Paryż? Zachód powinien zgnieść ISIS i spacyfikować Bliski Wschód

PAP/EPA
PAP/EPA

Niestety Europa liczy ciągle, że bezpośrednie starcie weźmie na siebie kto inny. Czułości Angeli Merkel i innych europejskich przywódców wobec Turcji demonstrują tchórzostwo i krótkowzroczność. Turcja pod wodzą Erdogana nie tylko nie walczy z ISIS, ale wykorzystuje okoliczności, aby masakrować Kurdów, jedynych w regionie, którzy skutecznie islamistom się przeciwstawiają. Równie antyszickie co antchrześcijańskie państwo islamskie jest Erdoganowi na rękę w rywalizacji z Iranem i komplementy ze strony kanclerza Niemiec niczego tu nie zmienią. Owszem, Europa mogłaby zablokować ludobójcze przedsięwzięcia ze strony Turcji tak jak zatrzymać prowokowaną przez nią falę emigracji, ale do tego potrzebna byłaby zdecydowana polityka prowadzona wespół z USA, na co ani Niemcy ani większość starej pogrążonej w ideologicznych mitach Europy nie potrafi się dotąd zdecydować.

W efekcie we Francji rosnąć będzie poparcie dla Frontu Narodowego, który liczy, że sprawę islamizmu załatwi za nich Putin. Pogląd taki rozszerza się w Europie. Prezentuje go dziś dominujący nurt polityki niemieckiej. Putin chętnie się tej roli podejmie, ale oczywiście nie za darmo. Islamistów nie pokona, ale zwiększy swoje imperialne apetyty i zagrożenie jakie pociągają one dla współczesnego świata.

Zamiast rozwiązywać problem na Bliskim Wschodzie przywódcy europejscy będą opowiadać, że przeciwdziałają mu w humanitarnym aspekcie, realnie podsycając go jedynie. Wydaje się, że w najbliższym czasie wyłącznie wschodnia Europa nie ulega tego typu samobójczym skłonnościom.

Jak będzie po następnych masakrach?

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych