Węgierski minister uważa, że groźba dyktatury w Europie nie skończyła się wraz z obaleniem komunizmu

*Wczoraj Rosja obchodziła swe święto państwowe (Dzień Jedności Narodowej), ustanowione na pamiątkę wypędzenia Polaków z Kremla w 1612 roku. Tego samego dnia z kolei Węgrzy obchodzili Dzień Pamięci Ofiar Armii Czerwonej, ustanowiony w 2013 roku z inicjatywy Fideszu. 4 listopada to w najnowszej historii Węgier data pamiętna – tego dnia właśnie w 1956 roku zaczęła się sowiecka interwencja zbrojna, która krwawo stłumiła antykomunistyczne powstanie w Budapeszcie.

Minister zasobów ludzkich Zoltan Balog wygłosił z tej okazji uroczyste przemówienie, którego motywem była aktualność przesłania płynącego ze wspominania owego dnia. Według niego, sprzeciw wobec wszelkich dyktatur nie dotyczy bowiem tylko przeszłości:

Musimy mówić NIE każdej grupie ludzi, która w imię wydumanych przy biurkach i opakowanych w humanizm idei, w rzeczywistości bezbożnych i nieludzkich, chce poza jakąkolwiek kontrolą prowadzić doświadczenia na ludziach, na rodzinach, na wspólnotach, na narodach, na naszej wspólnej Europie i na świecie.

Komentatorzy na Węgrzech odebrali to zdanie jako krytykę współczesnych lewicowych ideologii, próbujących zniszczyć dotychczasowy porządek społeczny i ład moralny, aby stworzyć “nowego człowieka”. Jedną z takich utopii jest choćby ideologia gender.

Zoltan Balog przypomniał, że źródłem komunistycznego ludobójstwa był fundamentalny błąd wywyższenia człowieka ponad Boga i zastąpienia przez siebie Stwórcy jako najwyższego prawodawcy, rozstrzygającego, co jest dobrem, a co złem. Ta pokusa pozostaje aktualna także dziś.

Minister poinformował, że w ramach węgierskiej polityki historycznej powołano trzy komisje, które mają uczcić bohaterów narodowych oraz ofiary dyktatur. Pierwsza zajmować się będzie obchodami rocznicy 100-lecia zakończenia I wojny światowej, druga 60-leciem powstania węgierskiego, a trzecia ma upamiętniać więźniów sowieckiego Gułagu.

Balog wspomniał też, że rząd węgierski przeznaczył 25 milionów forintów na budowę w Ottawie pomnika węgierskich ofiar komunizmu. Koszt budowy monumentu w największym stopniu pokrywa rząd Kanady. Kraj ten po upadku węgierskiego powstania w 1956 roku przyjął aż 43 tysiące madziarskich uchodźców. W ten sposób – zdaniem Baloga – rząd kanadyjski uznał, że wsparcie dla węgierskich antykomunistów stało się częścią historycznego dziedzictwa Kanady.

W tej opowieści jest również pewien polski accent. Pomnik buduje kanadyjska fundacja Tribute to Liberty, której przewodniczącym jest nasz rodak Ludwik Klimkowski. Zjawił się on nawet osobiście w Budapeszcie, gdzie przypomniał, że w Kanadzie żyje 8 milionów ludzi dotkniętych przez komunizm. Jak stwierdził, celem jego fundacji jest z jednej strony zadośćuczynienie ofiarom czerwonego totalitaryzmu, a z drugiej przybliżanie przyszłym pokoleniom prawdziwej historii o tym ustroju.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.