Właściwie przyjechali, żeby zostać – tysiące ludzi docierających do Niemiec z Bałkanów. Szansy na azyl praktycznie nie mają, dlatego coraz więcej tuż po przybyciu do Niemiec wraca do domu – informuje niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle”.
Według „DW” zaledwie kilka dni po wejściu w życie nowej ustawy azylowej urzędy w Niemczech obserwują nowy trend – zaskakująco wielu uchodźców, zwłaszcza z Bałkanów Zachodnich, dobrowolnie opuszcza Niemcy uprzedzając grożącą im deportację.
80 do 90 procent osób, które bezskutecznie starały się w Niemczech o azyl, z własnej woli wraca tymczasem do domu
—potwierdza w rozmowie z Deutsche Welle rzeczniczka MSW Nadrenii Północnej-Westfalii. Plusy i minusy pozostania w Niemczech rozważają przede wszystkim bałkańscy imigranci. Szans uzyskania azylu nie mają, państwa Bałkanów Zachodnich zaliczają się do bezpiecznych krajów pochodzenia.
Jeżeli zaryzykują przymusowe wydalenie z Niemiec, dorobią się w paszporcie pieczątki popularnie zwanej „misiem”. Polacy pamiętają takie wpisy z lat przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Miś jest jednoznaczny z zakazem wjazdu na teren danego kraju przez szereg lat.
Imigranci z Albanii, Kosowa czy Bośni wolą uniknąć deportacji i związanego z nią zakazu ponownego wjazdu do Niemiec. Zakaz ten jest głównym powodem dobrowolnego powrotu do domu
—mówi Gerd Lienig ze Stuttgartu, z punktu doradczego dla osób powracających do kraju pochodzenia. Tylko ze stolicy Badenii-Wirtembergii wyjechało już dobrowolnie prawie 250 bałkańskich imigrantów. Tendencja ta się nasila.
Według obliczeń rządu federalnego do wyjazdu zobowiązanych jest obecnie blisko 200 tys. osób. Deportacja jest jednak droga. Dowodzi tego przykład europejskiej agencji Frontex z czerwca br. Lot czarterowy z Hamburga do stolicy Kosowa Prisztiny kosztował prawie 100 tys. euro. Leciało 97 deportowanych, nota bene eskortowanych przez 89 policjantów.
Władze federalne, landowe i komunalne próbują uniknąć tak horrendalnych kosztów uruchamiając w zamian programy pomocy dla powracających do domu. Taki program oferuje chociażby Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM).
Konkretnie jest to program pomocy w dobrowolnym powrocie i reintegracji REAG/GARP. Migranci chcący powrócić do swojego kraju otrzymują dopłatę do biletów i zastrzyk pomocy finansowej na ponowny start w ojczyźnie.
Rodzina może otrzymać pomoc rzędu maksymalnie 900 euro, suma ta zależy jednak od kraju docelowego. Między styczniem a wrześniem 2015 z pomocy w ramach programu REAG/GARP skorzystało w Niemczech 22, 4 tys. imigrantów.
Według informacji dochodzących z niektórych niemieckich krajów związkowych liczba imigrantów, którzy dobrowolnie powracają do domu, czterokrotnie przekracza liczbę deportowanych.
Osoby, które decydują się na powrót do domu, robią to przeważnie jeszcze przed rozpatrzeniem ich wniosku azylowego
—wyjaśnia Michael Loritz z urzędu ds. cudzoziemców w powiecie Ortenau (Badenia-Wirtembergia). Bo też, kto zgłosi się do niego już po otrzymaniu decyzji o odmowie uzyskania azylu, traci prawo do jakiejkolwiek pomocy przy powrocie do domu.
Powiat Ortenau – 412 tys. mieszkańców i 2.5 tys. imigrantów – rejestrujący tygodniowo 250 nowych przybyszów, zachęca ich do powrotu dodatkowymi świadczeniami. Każdy, kto zdecyduje się na wyjazd do domu otrzyma do końca miesiąca zasiłek socjalny. A kiedy powracający dotrą już do domów, bezpłatnie dostarczony zostanie im do domów ich dobytek.
Takie pakiety pomocy plus perspektywa ponownego przyjazdu w przyszłości do Niemiec, pomagają w podjęciu ostatecznej decyzji o powrocie
—uważa Michael Loritz. Według niego imigranci są dobrze poinformowani, śledzą toczące się w Niemczech dyskusje i wiedzą, co jest w Niemczech możliwe a co nie, dodaje urzędnik.
Ryb, DW.de
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/270093-imigranci-z-balkanow-coraz-liczniej-opuszczaja-niemcy-wracaja-do-domu-uprzedzaja-grozaca-im-deportacje