Trzy ważne wydarzenia międzynarodowe przez 24 godziny: Zachód w dół - Rosja, dżihad i tsunami migrantów w górę

PAP/EPA
PAP/EPA

Trzy powiązane wydarzenia na trzech kontynentach podczas jednej doby dowodzą płynności polityki międzynarodowej tuż przed wyborami parlamentarnymi w Polsce. Doba to miara czasu bardziej dokładna i odpowiednia, niż dzień, bo miejscem wydarzeń było wiele stref czasowych rozrzuconych po świecie od Morza Śródziemnego na wschodzie do Pacyfiku na zachodzie.

Wydarzenie pierwsze: prezydent Rosji Władimir Putin gościł w Moskwie prezydenta Syrii Baszira Asada. To pierwsza wizyta zagraniczna dyktatora Syrii od wybuchu Arabskiej Wiosny w 2011 roku. Asad bywał odwiedzany przez przedstawicieli obcych państw w twierdzy reżimu w Damaszku – ale wizyta w stolicy stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ dużo bardziej ułatwia powrót do pełnego obiegu dyplomatycznego w świecie. Rosja chce przywrócić Asadowi „normalność”, bo czyni Syrię – a przynajmniej śródziemnomorską część Syrii – pod jego władzą składnikiem swojej globalnej strefy wpływów, odbudowywanej po upadku sowieckiego supermocarstwa. Putin znów pokazał niezwykłą wszechstronność, sprawność i szybkość rosyjskiej polityki i strategii – około sześć tygodni temu zaczął tworzyć rosyjskie bazy wojsk powietrznych i lądowych w Syrii, a już zbiera owoce nie tylko wojskowe, także polityczne. Będą liczne skutki dla Polski i całej Europy, w tym ogólne wzmocnienie Rosji, oraz eskalacja wojny domowej i międzynarodowej w Syrii, zatem dalsze wzbieranie tsunami uchodźców i innych migrantów.

Drugie wydarzenie: Rosja i Stany Zjednoczone zawarły porozumienie o wspólnym zarządzaniu syryjską przestrzenią powietrzną. Asad jest już traktowany jako rosyjski wasal, zatem nie został stroną umowy między suwerenami. Waszyngton początkowo nie chciał żadnych ograniczeń w lotach bojowych, wywiadowczych, logistycznych i innych amerykańskich i sojuszniczych, w tym prowadzonych przez państwa NATO i Izrael. Lecz Izrael od razu sam porozumiał się z Rosją, a potem Pentagon i Biały Dom pogodziły się z materialnymi faktami, tworzonymi przez Kreml na miejscu w Syrii. Syryjska przestrzeń powietrzna to teraz amerykańsko-rosyjskie kondominium. Moskwa ogłosiła, że proponuje dużo więcej: wszechstronną współpracę rosyjsko-amerykańską w sprawach Syrii, włącznie z sytuacją nie tylko w powietrzu, również na ziemi. Od wojny lądowej tylko jeden krok do bezpośredniego przejęcia władzy. Waszyngton nie planuje własnych działań na lądzie, zatem doszłoby do międzynarodowego uznania spodziewanych jednostronnych rosyjskich. Pierwsza odpowiedź Ameryki brzmi odmownie.

Trzecim wydarzeniem jest decyzja nowego rządu Kanady o wycofaniu kanadyjskich sił powietrznych z ataków na Państwo Islamskie w Syrii i Iraku. Justin Trudeau – lider centrolewicowej Partii Liberalnej Kanady, która pokonała centroprawicę w wyborach parlamentarnych – jeszcze nie został premierem, ale w pierwszej rozmowie telefonicznej z pierwszym partnerem zagranicznym już oznajmił prezydentowi Barakowi Obamie jednostronną zmianę polityki. Położona strategicznie nad Atlantykiem, Pacyfikiem i Oceanem Arktycznym Kanada to jedyny obok Stanów Zjednoczonych członek NATO spoza Europy, zarazem członek G7 i G20, a ogólnie kraj o wysokim prestiżu i wpływach globalnych. Kanada ma umiarkowany potencjał militarny, lecz utrata każdego koalicjanta jest w polityce i na wojnie dotkliwa i groźna. Rosja nie zastąpi Kanady, bo atakuje głównie prozachodnią opozycję wobec syryjskiego reżimu. Punkt ujemny dla Zachodu – punkt dodatni dla dżihadu, chaosu i wędrówki ludów.

Tyle – i dużo więcej – wydarzyło się przez 24 godziny na świecie, który nigdy nie śpi. Polska po swoich wyborach parlamentarnych potrzebuje rządu sprawnego, skutecznego i patrzącego na ekrany zawsze włączonych radarów.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych