Dramatyczne sceny w Berlinie. Niemcy nie radzą sobie z napływem imigrantów. Rząd wzywa na pomoc Bundeswehrę. REPORTAŻ

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Niemieckie media są zgodne co do tego, że władze Berlina zawiodły, szczególnie w pierwszym okresie po pojawieniu się dużej liczby uchodźców. Po raz kolejny natomiast siłę i szybki refleks wykazało niemieckie społeczeństwo obywatelskie. Na terenie LAGESO wolontariusze rozdają napoje i kanapki. Do najbardziej aktywnych należą uczestnicy platformy „Moabit hilft”.

Pojawili się też lekarze udzielający nieodpłatnie porad medycznych. Spontanicznie powstał bank adresów, gdzie obcokrajowcy, którzy nie zostali zarejestrowani w pierwszym dniu, mogą spędzić noc, by nie spać pod gołym niebem. Raz po raz podjeżdża prywatny samochód z darami - raz jest to 100 placków, a innym razem naręcze koców.

Pomimo napięć i minorowych nastrojów uchodźcy usiłują tworzyć namiastki zwyczajnego życia. Na trawniku trochę bardziej oddalonym od głównego budynku LAGESO nieznany sponsor postawił nadmuchiwaną zjeżdżalnię dla dzieci. Przy muzyce z magnetofonu grupa dzieci i młodzieży tańczy w takt orientalnej muzyki. Młodsze dzieci pomalowały twarze w kolorowe finezyjne wzory - farbki przyniósł któryś z wolontariuszy.

Jestem szczęśliwa, że uciekliśmy z piekła

— mówi Somalijka okutana mimo pięknej pogody w gruby niebieski płaszcz i czerwoną chustę.

Robię to dla niej

— mówi, wskazując na pięcioletnią córeczkę. Dziewczynka ma pomalowaną w niebiesko-żółte kwiaty twarz i sprawia wrażenie szczęśliwej.

Niemcy to dobry kraj, chcemy tu zostać

— deklaruje łamaną angielszczyzną.

I władze i wolontariusze z niepokojem czekają na nadejście zimy. Gdy słupek rtęci spadnie do zera, sytuacja stanie się krytyczna - mówią ludzie z „Moabit hilft”. Władze Berlina poszukują rozpaczliwie budynków nadających się na kwatery dla uchodźców. Władze rekwirują hale sportowe i gimnastyczne, przystosowują były bank do funkcji ośrodka rejestrującego, myślą też o umieszczeniu imigrantów w pomieszczeniach byłego lotniska Tempelhof.

Pomysłowość obywateli nie zna granic. Aktorzy Deutsches Theater - czołowej berlińskiej sceny - wygospodarowali osiem miejsc do spania w pomieszczeniach teatru. Mają ciasno, ale przynajmniej nie pada im na głowę - mówi dyrektor DT Ulrich Khuon.

Z Berlina Jacek Lepiarz,PAP

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.