Kryzys imigracyjny pokazuje, że w Berlinie szowinizm wrócił do łask. Jako cnota. To nie my jesteśmy w tej grze egoistami, tylko Niemcy

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Najsmutniejsze w tej egoistycznej grze Berlina jest sposób traktowania krajów Europy Wschodniej. Dania również odmówiła przyjmowania imigrantów, ale do niej nikt nie ma pretensji. Premier Węgier Wiktor Orban natomiast zbiera cięgi za to, że zdecydował się strzec układu z Schengen i zamknąć granicę z Serbią. Od krajów, które dołączyły po upadku komunizmu do UE, po tylu latach wciąż oczekuje się wdzięczności za to, że pozwolono im wejść do zacnego brukselskiego klubu, choć zostały w nim relegowane do przedpokoju. Strofuje się je jak małe dzieci. Grozi odebraniem funduszy strukturalnych, podkreślając przy tej okazji, że to oni, Niemcy, wpłacają najwięcej do unijnej kasy. Żyjecie za nasze i nie chcecie się podporządkować? Mamy warować, a nie stawiać się. Być solidarni, nie oczekując niczego w zamian.

Bo niczego nie dostaniemy. Niemcy dbają wyłącznie o własny interes. Poniekąd słusznie, tylko dlaczego oczekują, że inni także będą o niego dbać? I dlaczego my się na to godzimy? Kiedy Niemcy okazali nam, Polakom, solidarność? Gdy nie zgodzili się na bazy NATO w naszym kraju? A może podpisując umowę na budowę drugiej nitki gazociągu Nord Stream? A wobec Węgrów? Może wtedy, gdy Merkel groziła Orbanowi, że wyślę do niego kawalerię, bo nie spodobały jej się zmiany w węgierskiej konstytucji? O solidarności Niemców zapewne wiele powiedzieć mogłaby także Grecja, na której kontrolowanym upadku Niemcy zarobiły jak dotąd 100 mld euro.

W latach po wojnie Niemcy szczycili się tym, że pokonali własny szowinizm. Jak widać teraz wrócił do łask. Jako cnota.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.