W „Süddeutsche Zeitung” ukazał się artykuł o takim tytule „Kanclerz Merkel poskromiła prezydenta Dudę”.

O co chodzi? Otóż jak wyjaśnia monachijski dziennik, który wielokrotnie pokazał się z antypolskiej strony, kanclerz RFN powiedziała polskiemu prezydentowi podczas jego ostatniego pobytu w Berlinie, że nie powinno się podważać aktu NATO-Rosja z 1997 roku, który przewidywał, że Sojusz nie będzie przesuwał twardej infrastruktury na Wschód, do nowych członków Paktu, w tym do Polski, „jeśli nie zajdą nowe okoliczności naruszające stabilność w regionie”. Tak mniej więcej brzmi ten punkt.

I oto Niemcy, literalnie nasz sojusznik w NATO, bez przerwy rzuca nam kłody po nogi, na dodatek bardzo groźne, bo kładące cień na naszym bezpieczeństwie, bo przecież Rosja dawno zrzuciła maskę. To skrajna hipokryzja, bo gdy Sowieci stali nad Łabą, to zachodnie Niemcy przypominały obóz wojskowy…

Nasi zachodni sąsiedzi jednak o tym zapominają i ich media cieszą się, że ich kanclerz „poskromiła prezydenta Dudę”. Choć to akurat nieprawda, bo negocjacje się dopiero zaczęły. I dużo ma do zrobienia w tym względzie cały aparat dyplomatyczny, w tym także ten rządowy. Choć na niego pewnie będzie można liczyć dopiero po wyborach. Trzeba będzie spróbować „zbajpasować” Niemcy i dogadać się z innymi państwami NATO. Nie mamy wyjścia, bo Berlin – nie miejmy żadnych złudzeń – złoży nas w ofierze, jeśli tylko będzie miał w tym interes.

A teraz najlepsze. Tytuł „Kanclerz Merkel poskromiła prezydenta Dudę” nie pochodzi z niemieckiej prasy, która może mieć powody radości. Takim triumfalnym - z punktu widzenia Niemiec tekstem, uraczyła nas… telewizja publiczna!

Chce ktoś to komentować? Proszę bardzo! Przede wszystkim trzeba tam jednak przewietrzyć. I to porządnie.