Idzie nowe, na to nie ma rady. Mijają czasy przaśnej polityki Kopacz i Komorowskiego

PAP/Paweł Supernak/EPA
PAP/Paweł Supernak/EPA

W Berlinie wszystko odbyło się zgodnie z protokołem dyplomatycznym, jak to jest przyjęte w cywilizowanym świecie. Prezydent RP spotkał się z prezydentem RFN Joachimem Gauckiem  i z kanclerz Angelą Merkel. Towarzyszyła mu małżonka, germanistka z wykształcenia, para prezentowała się skromnie acz elegancko. Można powiedzieć wizyta u sąsiadów, których dobrze się zna i z którymi łączą nas wspólne interesy, pod warunkiem, że nie zapominamy o interesach własnego kraju, pogrążeni w kompleksach niższości wobec bogactw spiżarni naszego gospodarza. Przed wizytą polskiego prezydenta w stolicy Niemiec media mainstremowe i politycy establishmentu nie kryli, że na niczym im tak nie zależy, jak na fiasku tej wizyty i marzą o tym, żeby Gauck i Merkel dali nauczkę temu PiS -owcowi, który wykonuje swój urząd pod dyktando Jarosława Kaczyńskiego, a Kaczyńscy, jak pamięta rządząca nami sekta polityczno - medialna robili wszystko, żeby psuć stosunki polsko - niemieckie.

Jakże muszą być rozczarowani, bo nie tylko politolodzy niemieccy, le cała wpływowa prasa RFN oceniła wizytę prezydenta Dudy i jego samego pozytywnie, wskazując na nowe otwarcie w stosunkach między obu krajami. Niemcy znani są z tego, że działają pragmatycznie i uwzględniają w swojej polityce realia sytuacji międzonarodowej, a zwłaszcza przemiany jakie zachodzą na świecie. A przede wszystkim szanują partnera, który szanuje siebie i swój kraj. Takim partnerem jest dla kanclerz Merkel prezydent Duda, a za jego pośrednictwem, Polska. Do jakiego stopnia władza III RP jest zszokowana rezultatami wizyty prezydenta Dudy w RFN świadczy sobotnia poranna wypowiedź wiceministra spraw zagranicznych Rafała Trzaskowskiego w TVN 24, który należy do grona czołowych naganiaczy Ewy Kopacz. Trzaskowski pochwalił tę wizytę, ale jednocześnie wydalił z siebie cały arsenał propagandy antypisowskiej, z powtarzaniem w kółko, że jak PiS dojdzie do władzy, to będziemy prowadzić antyniemiecką politykę, bo Kaczyński nazwał III RP kondominium rosyjsko - niemieckim. I słusznie, bo rząd Tuska a teraz Kopacz prowadził politykę utrwalającą poddańczy i bezrefleksyjny charakter stosunków z naszymi największymi sąsiadami, służący głównie załatwianiu z nimi interesów własnych, często szkodliwych dla gospodarki i finansów państwa.

Idzie nowe, nie ma na to rady. Zdają sobie z tego sprawę politycy europejscy i zaoceaniczni. Konserwatyzm nie jest już największym wrogiem elit zachodnich, wrogiem jest fundamentalizm islamski i jego marsz na Europę. Towarzyszy mu exodus milionów obywateli północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, a ich celem są bogate Niemcy, bogata Wielka Brytania i inne zamożne kraje kontynentu. Kanclerz Merkel zabiega u sąsiadów o zwiększenie kwot przyjmowanych uchodźców, bo jeszcze w tym roku do Niemiec przybędzie różnymi drogami co najmniej milion imigrantów. Takie są uboczne skutki bycia najbogatszym krajem Europy i jak się okazuje, bogactwo to nie wszystko. Jednocześnie wzrastają w krajach Unii Europejskiej nastroje antyniemieckie, obywatele pogrążonych w kryzysie krajów południa naszego kontynentu buntują się przeciwko ekspansji gospodarczej Niemiec, oskarżając je o zawłaszczanie nie tylko przemysłu ale również dóbr narodowych.

Nie sposób przewidzieć rozwoju wydarzeń w świecie, którym rządzi chaos i bezradność. Dlatego liczy się spokojna dyplomacja, pozwalająca rozstrzygać problemy w stosunkach bilateralnych. I to docenia nasz niemiecki partner. Zwłaszcza, że prezydent Duda jest przedstawicielem młodego pokolenia Polaków, coraz bardziej świadomego swojej roli w społeczeństwie i w państwie. Wykształcony, znający języki obce i wyróżniający się na tle platformerskich elit kulturą osobistą i nienagannymi manierami prezydent Andrzej Duda wzbudza szacunek i sympatię za granicą i z tego cieszą się i są dumni Polacy, cynicznie wykorzystywani do bezmyślnej walki o słupki poparcia, bez względu na skutki w polityce wewnętrznej i na arenie międzynarodowej.

Ktoś powiedział: Duda mówi w obcych językach, Kopacz milczy w obcych językach. Byłoby dobrze dla kraju i narodu, gdyby zaczęła milczeć również w polskim języku. I nie zachowywała  tak jak na czerwonym berlińskim dywanie i na dworcowym peronie. Miną czasy przaśnej polityki Kopacz i Komorowskiego, nie zdarzy się już więcej skandaliczne zachowanie, podczas którego w Pałacu Prezydenckim Komorowski rozsiadł się w fotelu, a kanclerz Niemiec, na dodatek kobieta, bezradnie rozglądała się za jakimś siedziskiem. Postkomunistyczne maniery zadufanych w sobie politycznych prostaków już niedługo będą należały do niechlubnej przeszłości III RP. Co za radość!


TANIE PODRĘCZNIKI I KSIĄŻKI na wSklepiku.pl! Gwarantujemy pewną i szybką wysyłkę. Zapraszamy!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.