Prezydent Ukrainy zawierza przyszłość swojego kraju Niemcom i Francji, a poseł PO publicznie się cieszy. Czy triumfy Moskwy mogą jeszcze kogoś dziwić?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/ EPA
PAP/ EPA

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w przerwie rozmów w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Francois Hollande’em, że nie widzi potrzeby wprowadzania innych formatów rozmów niż format normandzki.

Nie potrzebuję nowych formatów

— powiedział Poroszenko na konferencji prasowej w urzędzie kanclerskim w Berlinie.

Mamy format miński i format normandzki; w ramach tych formatów możemy o wszystkim dyskutować

— wyjaśnił prezydent Ukrainy.

I mamy jasność w temacie. Ukraina, głosem swego prezydenta zadeklarowała, że o przyszłości jego kraju decydować będą wyłącznie: Rosja oraz dwa kraje, które o niczym tak nie marzą jak zdradzić interesy Ukrainy przy każdej nadarzającej się okazji. Na rzecz interesów Moskwy rzecz jasna. Zresztą powiedział to działaniach RFN i Francji … premier Ukrainy!

Arsenij Jaceniuk podczas przemówienia wczoraj we Lwowie wyraził ubolewanie z powodu faktu, że niektóre kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego nie widzą w nim miejsca dla jego kraju.

Konsekwencją odmowy udzielenia Ukrainie i Gruzji Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO w 2008 r. jest dziś „wielki geopolityczny dramat”.

Jaceniuk nawiązał do słynnego szczytu NATO w Bukareszcie, na którym Francja i Niemcy, mimo silnych nacisków polskiej delegacji z Lechem Kaczyńskim na czele, pozostawiły Gruzję i Ukrainę w „szarej strefie” bezpieczeństwa. Kilka miesięcy później Rosja skorzystała z tego i uderzyła na Gruzję. Kraje zachodnie nie nauczą się chyba nigdy prostej reguły: inaczej niż w cywilizowanym świecie Rosja ustępstwo uznaje za słabość wroga, a nie za wyciągniętą gałązkę oliwną. I zawsze wtedy zaatakuje.

Ale wracając do wypowiedzi Poroszenki i Jaceniuka. Możliwe, że na Ukrainie jest konflikt pomiędzy premierem a prezydentem, skoro ten drugi pokłada nadzieję w Berlinie i Paryżu, które przecież udowodniły, że są przychylne interesom Kremla. Możliwe, że Poroszenko, który przed Majdanem był jednym z oligarchów, zaczyna prowadzić swoją grę.

Przed polską dyplomacją trudne decyzje. Jeśli na Ukrainie zwycięży pogląd Poroszenki, to cóż – prezydent Andrzej Duda nie ma wyjścia i powinien zrezygnować z zabiegów o proponowanie innej formuły negocjacji mogących powstrzymać Rosję. Trzeba po prostu uznać, że Ukraińcy wiedzą, co robią. A że robią źle, to się przekonają na własnej skórze.

I jeszcze kamyczek do polskiego ogródka. Depeszę Polskiej Agencji Prasowej na temat wypowiedzi prezydenta Ukrainy zacytował na Twitterze poseł Platformy Obywatelskiej – Marek Łapiński. Wyraźnie ucieszył się z „porażki” prezydenta RP, który już w kampanii wyborczej zapowiadał starania o zmianę formuły negocjacji z Rosją, tak aby w gronie państw znalazły się też takie, które dobrze życzą Kijowowi.

Zły dzień PADa trwa. Prezydent Ukrainy Poroszenko powiedział, że nie widzi potrzeby innych formatów rozmów niż normandzki.

Publicysta Piotr Semka trafnie skomentował ten wykwit intelektu posła PO:

Jak czytam na TT rechot radości, że Poroszenko chce trzymać się formatu normandzkiego i że to porażka PAD to robi mi się niedobrze.

Faktycznie. Zbiera się na mdłości, zwłaszcza gdy sobie uświadomimy, że formacja kulturowa Łapińskiego rządzi już 8 lat…

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych