NIE w greckim referendum, to NIE dla Niemiec, które nie potrafiły przezwyciężyć przeszłości, co skutkuje nieprzerwanie amerykańskim podsłuchiwaniem

bundeskanzlerin.de
bundeskanzlerin.de

Nie! Nie! Nie! Bankom. Europie zdominowanej przez posthitlerowskich Niemców i petainowska Francję - prezydent socjalistów Mitterand był podsekretarzem stanu rządu Vichy? Nie? Mylę się? - poprzez urzędników eurokomuny bez oblicza w rodzaju Donalda Tuska, Junckera, czy Barroso.

Grecja to nowe otwarcie do uporządkowania europejskich patologii, gdzie Daniel Cohn-Bandit uchodzić zaczął za moralny autorytet, a Martin Schultz w którego rodzinie roiło się od ludzi związanych z Gestapo, SS i Wermachtem, za polityka będącego sumieniem Europy. Ich było pięćdziesięciu. Teraz są ich miliony. Chcieliście im przyprawić gębę Andrzeja Hadacza. Ale się nie udało.

Przesadzam? Ani o centymetr. Prawdę daje się przecież wymierzyć sejsmografem sowieckiego uczonego Pawłowa. Jeszcze wczoraj przechadzający się po plażach Kos i Rodos Niemcy mówili, to piękny kraj, aż dziwne, że miejscowi go tak rujnują. Ale laba się kończy. Kończy się na naszych oczach. Grecy po Węgrach potrafili się otrząsnąć z pełzającej dominacji krojonych na miarę PASOK, czy Platformy Obywatelskiej partii politycznych, których głównym narzędziem w sprawowaniu władzy okazuje się propaganda w stylu Lisa, czy Olejnik. Grecy potrafili temu powiedzieć NIE!

Czeka ich teraz ciężki okres. To prawda. Ale czekałby ich tak, czy inaczej. Pętla niemieckich i francuskich bankierów powoli zaciskałaby się na ich szyi. Osobnym pytaniem będzie próba odbudowania Grecji z ruin jakie pozostawia po sobie niemiecka demagogia i banki. Zobaczymy tez, czy te obecne posthitlerowskie Niemcy zgodnie z opinią Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec Joachima Gaucka zabiorą się do spłacania należnych Grekom pieniędzy. I nie mam tu na myśli odszkodowań wojennych. Mówię o tym, co zostało przez Niemców skradzione w biały dzień, jak i w świetle księżyca. Grecję złupiono równie dotkliwie, jak Polskę, skąd wywożono dla przykładu tysiące dzwonów, przetapianych później w Reichu.

NIE w referendum, to także wielkie przypomnienie tego, co w Polsce robił Stauffenberg - hitlerowski quasi bohater antyhitlerowskiego podziemia!!! - kiedy na Krecie jego współplemieńcy roztrzaskiwali niemowlęta - tak, tak właśnie - o ścianę w Kontomari, czy Perivoli. NIE w greckim referendum, to NIE dla Niemiec, które nie potrafiły przezwyciężyć przeszłości, co skutkuje nieprzerwanie amerykańskim podsłuchiwaniem podejrzanych o polityczne złe intencje niemieckich polityków. Mam tu na myśli dwuznaczne stanowisko Niemiec wobec tego, co dzieje się na Ukrainie, gdzie zbiorowa twarz morderców z rodziny kanclerza Schrödera puszcza perskie oko, do Martina Schulza o którym były włoski premier Berlusconi powiedział: Signor Schulz, so che in Italia c’è un produttore che sta montando un film sui campi di concentramento nazisti: la suggerirò per il ruolo di kapò. Lei è perfetto!

O niemieckim ludobójstwie na mej ukochanej Krecie tak pisał dla przykładu W. Stanley Moss, jeden z brytyjskich przywódców podziemia na wyspie w okresie jej okupacji i mozg operacji, która doprowadziła do porwania dowódcy Niemców generała Kreipe: „German brutality in Crete nearly always took the form of simple and methodical mass murder”. Nie tłumaczę, bo nie liczę na to, ze Pani Premier Na-Metr-Głęboko jest w stanie to zdanie sobie przetłumaczyć. Liczę tu raczej bardziej na Tuska. Koleguje się przecież z sama Angela.

NIE w greckim referendum, to głos wielkiego budzenia się Europy w której i Polska, podobnie, jak i Węgry, czy Grecja, może mieć swoje należne jej miejsce, bo jak się powiada, od wrogów sami się obronimy, ale bron nas Boże od przyjaciół. Takich przyjaciół, jak Niemcy czasów istnienia Prus, czasów Pierwszej Wojny Światowej. Czasów zbydlęcenia, jakim jest bez precedensu w historii człowieczeństwa okres Drugiej Wojny Światowej.

A teraz czasów niemieckiej prosperity, która potrafi niejednego zadławić. Niejednego obedrzeć ze skory, jak wskazywały na to szeroko rozprowadzane abażury wyrabiane w niemieckim obozie Auschwitz w czasach, kiedy rodzina obecnego ambasadora Niemiec musiała walczyć z polskimi bandytami, co można zobaczyć choćby poniżej.

Wśród powieszonych dziadek współpracownika portalu wPolityce Andrzeja Skwarczyńskiego, warszawski tramwajarz Wacław Skwarczyński. W chwili zakładania mu na szyję pętli liczył sobie 30 lat. Trzydzieści lat to trochę mało. Przerażająco mało wobec dzieci Schultza, Schrödera, czy Oskara Groeninga. Ten ostatni żyje jeszcze, a brał udział w zamordowaniu 300 tysięcy podludzi. Ze względów humanitarnych jestem za kara śmierci dla niego. Wiem, ze to nierealne.

Jest stary. Ledwo zipie. Oprócz tego może liczyć na niemiecki wymiar sprawiedliwości. Cześć pamięci Wacława Skwarczyńskiego! Cześć pamięci Kusocińskiego i Boya. A o Stauffenbergu w mojej obecności proszę nie wspominać. Grecy też nigdy za nim nie przepadali.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.