Ekspert: „Kreml dowiódł na Ukrainie, że potrafi skutecznie operować w szarej strefie poniżej progu otwartej wojny. NATO ma deficyty w obronie”

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

W Europie Północnej trwają wspólne manewry sześciu państw członkowskich NATO i państw neutralnych; jak twierdzi Ulrich Kuehn, ekspert ds. bezpieczeństwa w Instytucie Badań nad Pokojem i Polityką Bezpieczeństwa na Uniwersytecie Hamburskim, w rozmowie z „Deutsche Welle” NATO chce wysłać sygnał Putinowi, że sojusz jest gotów wypełniać swoje obowiązki zarówno pod względem militarnym jak i politycznym wobec wszystkich członków a zatem również wobec trzech krajów bałtyckich.

Po drugie ma to też być sygnał dla wschodnich członków sojuszu, że jest on w każdej chwili gotów je bronić – również przed możliwą rosyjską agresją. Po trzecie chodzi o przygotowanie wojsk do nowych wyzwań militarnych, jakimi mogą być hybrydowe wojny prowadzone przez Rosję na Krymie i na wschodniej Ukrainie. Tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Dlatego należy te manewry uznać za bardzo ważne

—uważa Kuehn. Według niego rosyjskie manewry niepokoją przede wszystkim Finlandię i Szwecję.

Na przykład rosyjskie siły powietrzne od czasu do czasu naruszają przestrzeń powietrzną tych krajów. Dlatego w Szwecji i Finlandii słychać już pierwsze głosy wzywające do przystąpienia do NATO. Ich udział w manewrach sygnalizuje Putinowi, że Rosji nie postrzega się już jako wiarygodnego partnera lecz jako poważne zagrożenie. Ogólnie rzecz biorąc obserwuje się obecnie silną tendencję militaryzacji kwestii bezpieczeństwa w Europie

—podkreśla ekspert. Jego zdaniem te manewry są jednoznacznie wymierzone w Rosję.

NATO sygnalizuje: Rosja wymachuje szablą, ale my jesteśmy w stanie gotowości. Zapewnianie, że chodzi o misję ONZ jest tylko pretekstem. (…) W obecnym czasie te wielkie manewry są uzasadnione. Akurat zagrożenie, jak choćby związane z pojawieniem się „zielonych ludzików”, czyli niezidentyfikowanych jednostek specjalnych przechodzących przez granicę, wymaga zastosowania nowych i nowoczesnych środków zapobiegawczych

—twierdzi Kuehn. Jak utrzymuje część ćwiczeń na Łotwie dotyczy właśnie takiego scenariusza zagrożeń.

Dobrze jest zasygnalizować Rosji, że interwencja militarna jak ta, która ma miejsce na Ukrainie, na przykład w krajach bałtyckich nie miałaby szans

—podkreśla ekspert. W jego przekonaniu średnio i długofalowo NATO musi znów zacząć odbudowywać relacje z Moskwą.

Podobnie jak w czasach zimnej wojny, strategia podejścia do Rosji musi się składać z dwóch uzupełniających się elementów: z poważnych ofert kooperacyjnych, połączonych z realistyczną gotowością obronną. Przecież Rosja od roku konsekwentnie podkręca spiralę napięcia.(…)

—dodaje. Jego zdaniem Kreml dowiódł na Ukrainie, że potrafi bardzo skutecznie operować w szarej strefie poniżej progu otwartej wojny.

Tutaj NATO ma jeszcze deficyty w obronie i kraje bałtyckie nie bez racji wskazują na tę lukę we wspólnym sojuszu obronnym. NATO musi ją wypełnić

—zaznacza.

Jeśli chodzi o Szwecję i Finlandię, nie widzę w tej chwili bezpośredniego zagrożenia ich bezpieczeństwa. Te kraje, podobnie jak w czasach zimnej wojny, znajdują się jednak w rosyjskiej sferze wpływów, czyli mogłyby stać się potencjalnym celem agresji. Przyjęcie ich w obecnej sytuacji do NATO, wysłałoby w kierunku Moskwy zupełnie błędny sygnał

—ostrzega Kuehn.

Ryb, Deutsche Welle

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.