Złapał Ukrainiec Polaka, a Rosjanin obu nas za łby trzyma. Kwestia UPA niezawodnym narzędziem polityki zagranicznej Moskwy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
youtube.pl
youtube.pl

Jak było do przewidzenia, Rosjanie do bólu wykorzystają fakt, że ukraiński parlament postanowił uhonorować banderowców. Wykorzystają to i przeciwko Ukrainie i oczywiście przeciwko nam.

CZYTAJ WIĘCEJ: Maja Narbutt: Komorowski na Ukrainie. W takim dniu polski prezydent nie miał prawa być w ukraińskim parlamencie

Czy Bronisław Komorowski wiedział, że dwie godziny po wygłoszeniu w Wierchownej Radzie, czyli ukraińskim parlamencie przemówienia o konieczności wciągnięcia Ukrainy do Europy, ukraińscy parlamentarzyści jednym głosowaniem pokażą, że do Europy chcą wciągnąć także najgorsze karty swojej historii? Gdzie była polska dyplomacja, polskie służby informacyjne? Tak trudno zdobyć grafik działań parlamentu sąsiedniego kraju? Przez tę nieudolność prezydent Komorowski stracił okazje, aby w tym dniu… milczeć.

Zapewne od samego prezydenta nie dowiemy się wiele o stanie wiedzy na ten temat, bo tak on, jak i jego ludzie udzielają wywiadów jedynie życzliwym dziennikarzom, a ci nie zadają trudnych pytań.

Tak czy inaczej tuż po jego wyjeździe z Kijowa weterani z UPA-OUN stali się kombatantami z wszelkimi przywilejami.

Ukraińcy dali po twarzy polskiemu prezydentowi

— triumfalnie, choć z udawaną powagą i troską wrzeszczy dziś prokremlowska „Rossijskaja Gazieta”.

Ale nie ma co tego rozkładać na czynniki pierwsze – to faktycznie potwarz wobec Polski, wobec polskich ofiar bandytów spod znaków Bandery. Jeśli ktoś uważa, że to przesada, to niech przeprowadzi projekcję i wyobrazi sobie, że niemiecki Bundestag postanawia uznać za kombatantów członków SS, np. tych z 36 Dywizji Grenadierów SS Oskara Dirlewangera, i dać żyjącym rzeźnikom Woli odznaczenia.

Ukraina ma nie lada kłopot. Bo członkowie UPA faktycznie zwalczali komunistów sowieckich (i ukraińskich przy okazji). A nie dać żyjącym weteranom tych walk nagród w dobie kolejnej rosyjskiej agresji, mogłoby wyglądać dwuznacznie, bo nikt inny poza UPA, po wojnie nie walczył w zasadzie o wolną Ukrainę.

Rosja będzie oczywiście wciskać swoje paluchy w krwawiące rany. Jeśliby Ukraińcy nic nie zrobili wokół upamiętnienia UPA, to Rosjanie by prowokacyjnie upamiętnili tę organizację za pomocą jakiejś maskirowki.

Czy Polska może coś zrobić z tym problemem? Niestety nic w najbliższym czasie. Jeśli bowiem ostro zareagujemy zaatakujemy Ukraińców, tak jak to robi dziś SLD („Rossijskaja Gazieta” cytuje polityków tej partii), to z Moskwy znowu dostaniemy propozycję rozbioru Ukrainy. Jeśli zaś będziemy milczeć, to Ukraińcy dojdą do wniosku, że uznajemy czystki etniczne i brutalne mordy wołyńskie za sprawę niebyłą i nieważną. A Kijów powinien wiedzieć, że z Banderą na sztandarach, do Europy i do NATO nie wejdzie, bo w Europie nie ma miejsca na czczenie morderców kobiet, dzieci i starców, nawet jeśli na jakimś etapie swej walki zabijali oni też komunistów.

Ten upiorny kontredans polsko-ukraińsko-rosyjski unaocznia też jeszcze jedną rzecz. Polacy muszą zmienić prezydenta. Ten obecny może przynieść Polsce jeszcze wiele trudno odrabialnych strat. Przecież to Komorowski de facto odpowiada za to, że Ukraińcy zagrali mu, a przede wszystkim Polakom, na nosie ustanawiając status kombatancki dla banderowców niemal tuż po wyjściu prezydenta RP z budynku Wierchownej Rady.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych