Front Narodowy, zasady i apanaże. Bardzo długo Front Narodowy był tą partią, która płaciła cenę za większościowy system wyborczy

fot. frontnational.com
fot. frontnational.com

22 i 29 marca odbędą się we Francji wybory samorządowe na szczeblu departamentów. Sondaże są zgodne: zdecydowane zwycięstwo w pierwszej turze odniesie Front Narodowy, w granicach 30 – 33 proc. głosów. Mimo to nie należy się spodziewać, że FN przejmie 1/3 rad departamentów.

Dlaczego? Bo ciągle jeszcze odgrywa pewną rolę hasło „frontu republikańskiego”, które sprawia, że stojący na antypodach w stosunku do siebie socjaliści Hollande’a i UMP Sarkozy’ego będą głosować solidarnie w drugiej turze przeciwko kandydatom partii Marine Le Pen. A jednak progresja FN jest z wyborów na wybory niepodważalna. I zapewne nadejdzie taki moment, że nawet hasło „frontu republikańskiego” już nie pomoże.

Bardzo długo Front Narodowy był tą partią, która płaciła cenę za większościowy system wyborczy (system JOW, ale w dwóch turach). Mając przez kilka dziesiątków lat po kilka – kilkanaście procent głosów, partia ta uzyskiwała regularnie mniej mandatów, niż by to wynikało z odsetka zdobytych głosów, za to duże partie (PS, UDF, RPR, potem UMP) żywiły się kosztem FN. Taki to jest system.

Niezależnie od kosztów małych i zysków dużych partii, ma on swoje zalety dla stabilizacji sceny politycznej oraz dla wyłaniania większości rządzących (zarówno w radach samorządów, jak i w parlamencie). Takie też przekonanie było kanonem francuskiej myśli politycznej i – tym bardziej – francuskiej politologii od pół wieku.

Wczoraj François Bayrou, lider centrowego MODEM-u, zaproponował wprowadzenie systemu proporcjonalnego jako remedium na nieuchronne – jak się wydaje – zwycięstwo Frontu Narodowego w wyborach parlamentarnych w 2017 r. To, że powiedział tak Bayrou, akurat nie jest niczym zaskakującym, bo ten polityk też od lat dostawał baty jako ten „mniejszy” w systemie większościowym i od lat jest zwolennikiem systemu proporcjonalnego. Tym razem jednak inny jest kontekst.

Dotąd wielkie partie były beneficjentami systemu większościowego, teraz to się może zmienić: jeszcze trochę i to partia Marine Le Pen będzie zbierać premię w postaci dodatkowych mandatów, kosztem dotychczasowych beneficjentów systemu. Dlatego ważna będzie teraz reakcja liderów PS i UMP na oświadczenie François Bayrou. Ich reakcja pokaże, czy dotąd bronili zasad, czy własnych apanaży.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych