Podsumowanie umów w Mińsku zaprezentował na niezalezna.pl dr J. Targalski. :
Wycofanie wszystkich obcych wojsk z całej Ukrainy oznacza, że rosyjscy żołnierze przebiorą się w mundury tzw. republik ludowych, a amerykańscy na szkolenie ukraińskich nie przyjadą. Ciężki sprzęt ma być wycofany 25 km od granicy – tej, którą Rosjanie osiągną w sobotę. Zatem – ukraiński zostanie wycofany, a rosyjski wzmocniony. Jeńcy mają być zwolnieni, a więc – rosyjscy terroryści zostaną zwolnieni. Wybory w regionie zajętym przez Rosję zalegitymizują władze rosyjskie, a amnestia dla terrorystów wzmocni kadrowo ich oddziały.
Przywrócenie związków ekonomicznych oznacza, że terrorystów na utrzymanie weźmie Ukraina. Jej konstytucyjna reforma ustanowi system federalny i kontrolę Kremla nad krajem od wewnątrz. Rozbrojenie nielegalnych grup oznaczać będzie likwidację batalionów ochotniczych. Terroryści zostaną legalnymi milicjantami. W ciągu dwóch tygodni Francja dostarczy mistrale i na nowo zacznie się ofensywa oraz przygotowanie do kolejnego Mińska. W czasie przerwy dojdzie do fali zamachów na Ukrainie, w Nadbałtyce i w Europie Zachodniej. Sytuację może zmienić tylko walka ukraińskich ochotników. Armia ukraińska nie będzie użyta na rozkaz Niemiec, wobec których Poroszenko jest zbyt uległy.
Wynika z niego, że umowa ta potrzebna była po to, by nałożyć armii ukraińskiej kaganiec i umożliwić Rosji destabilizację, a następnie przejęcie kontroli nad kolejnymi regionami Ukrainy. Po co Niemcy i Francja (czyli Unia Europejska) to robią?
Nie ma żadnej poważnej przyczyny by decydować się na taki krok. Poza jednym, dążeniem rozprzestrzenienia się konfliktu zbrojnego i próbą rozdmuchania II kotła bałkańskiego, tym razem na Ukrainie. Ponoć na wojnach jugosłowiańskich Niemcy zarobiły duże pieniądze osiągając przy tym znaczące wpływy polityczne. Działania przywódców UE muszą być też szybkie, bo wybory prezydenckie w USA już za dwa lata. Jak w tej sytuacji powinna zachować się Polska?
Dla nas kocioł bałkański na Ukrainie nie jest korzystny choćby z tego prostego względu, że te pieniądze, które polskie firmy zarabiały na Ukrainie przejmą teraz firmy niemieckie i francuskie, by realizować zlecenia Ukrainy i Rosji za pieniądze, które te kraje pożyczą od UE płacąc za to koncesjami politycznymi. W ten sposób w pełni zrealizowany zostanie projekt Mitteleuropy, w której Polsce przypada rola zaplecza surowcowo - ludnościowego (plus produkcja podzespołów) dla Wielkich Niemiec. Zaplecze to będzie musiało być ubogie, aby produkty niemieckich fabryk były konkurencyjne na rynkach światowych. Najlepiej też skonfliktowane politycznie z sąsiadami by cały czas dbać o przychylność niemieckiego seniora.
Czy z sytuacji tej jest wyjście? Moim zdaniem tym wyjściem mogłoby być zaproponowanie Ukraińcom federacji. Powstanie państwa polsko - ukraińskiego zmieniłoby geopolitykę tej części świata. W ten sposób Ukraina weszłaby tylnymi drzwiami do UE i NATO zmuszając państwa członkowskie do reakcji. W UE powiałby ożywczy wiatr, oto bowiem powstałoby państwo słabe gospodarczo, ale mieszczące się w pierwszej trójce jeśli chodzi o liczbę ludności, z którą związana jest pozycja polityczna. Wcześniej czy później sojusznikiem takiego państwa musiałby stać się Niemcy, które i tak mają wykupione ponad połowę Polski. W ten sposób i Niemcy i Francja musiałyby zadbać o pokój nie o wojnę na Ukrainie. Kluczową pozycję w aranżacji takiego mariażu miałby USA.
Jednak czyż to nie USA właśnie do czegoś podobnego wzywają głosząc tezę o potrzebie utworzenia sojuszu Międzymorza? Tak duże państwo na rosyjskiej granicy, w dodatku skonfliktowane z Putniem byłoby bardzo użytecznym narzędziem dla amerykańskiej dyplomacji. Dawałoby też nową perspektywę rosyjskiej bliskiej zagranicy. Jeśli zaś chodzi o Rosję zachodzi pytanie o skalę. Rosjanie sami proponowali Tuskowi podział Ukrainy przeznaczając Polsce Ruś Halicką ze Lwowem (czyli powtórkę z Zaolzia). Jeśli jednak w grę wchodziłyby terytoria znacznie poważniejsze, łącznie z Kijowem, zapewne Rosja byłaby głównym przeciwnikiem takiego związku. Z drugiej strony zachodziłoby pytanie, czy to nie Rosja wchodzi tylnymi drzwiami do UE. Co dla Polski oznaczałby taki związek?
Niewątpliwie bardzo duże wyzwania gospodarcze ale też i duże szanse rozwojowe. Wyzwania, przy pomocy zamożnych przyjaciół dałoby się udźwignąć, pod warunkiem jednak, że naszym krajem kierowaliby mądrzy i przewidujący politycy. Osobą najbardziej wiarygodną, nadającą się na patrona i przywódcę Federacji Polsko - Ukraińskiej byłby, po Tibilisi, Lech Kaczyński. I być może dlatego, wraz z gronem młodych NATO-wskich generałów i nie związanych układami ekonomistów musiał zginąć w Smoleńsku.
Z drugiej bowiem strony bardzo łatwo wyobrazić sobie, że pod zarządem polityków sprzedajnych, głupich, dbających wyłącznie o własną kabzę gorszy pieniądz wyprze lepszy i to państwo polskie zdegeneruje się w stopniu jeszcze wyższym niż obecny. Lecha Kaczyńskiego jednak w Polsce już nie ma. Z jego współpracowników pozostali przy życiu nieliczni i, póki co, nie mają liczącej się władzy w ręku.
Wypada zadać więc pytanie obecnym władcom III RP: Generale Marku Dukaczewski, generale Gromku Czempiński, inni towarzysze generałowie i pułkownicy z bezpieczniackich kamaryli rządzących naszym krajem. Czy jesteście na tyle sprawni intelektualnie by prawidłowo rozpoznać najważniejsze wyzwania przed, którymi stoi Polska? Potraficie dokonać bilansu i zważyć ryzyka? Posiadacie siłę i ludzi potrzebnych do przeprowadzenia prawidłowych decyzji?
Foros /Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/234700-ciekawy-pomysl-czytelnika-federacja-polsko-ukrainska-zmienilaby-geopolityke-tej-czesci-swiata