Prawicowy rząd w Hiszpanii poległ w walce z aborcją. To przestroga dla nas

fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Porażka Hiszpanów pokazuje jak ważna jest walka na każdym polu z cywilizacją śmierci. Raz zmienione prawo bardzo trudno odkręcić. Pierekowka dusz postępuje radykalnie szybko i w pewnym momencie jest niemożliwa do zatrzymania.

Trudno pojąć, dlaczego nie ma jeszcze projektu ustawy, która będzie chronić prawo do życia niewinnych istnień ludzkich. Trzeba jak najszybciej skończyć z tą krwawiącą raną społeczną.

— mówił dwa lata temu kardynał Antonio Rouco Varela, który wierzył jak miliony konserwatystów, że prawicowy rząd zatrzyma lewacką rewolucję Jose Zapatero. Po dojściu w Hiszpanii do władzy prawicy jednym z pierwszych postulatów prawicy  i Kościoła było zmienienie drastycznej ustawy aborcyjnej, umożliwiającej zabijanie dzieci nienarodzonych nawet nieletnim matkom. Przeforsowana przez lewicę ustawa dopuszcza abortowanie ludzi w ich prenatalnej fazie rozwoju bez ograniczeń do 14 tygodnia oraz starszych - jeżeli mają ojca gwałciciela, są niepełnosprawne fizycznie bądź umysłowo, albo zagrażają życiu i zdrowiu ( np. kobieta może czuć, że będzie miała depresję przez ciążę) kobiety. Rząd Mariano Rajoya chciał wrócić do poprzedniej ustawy z 1985 r., która zezwalała - podobnie jak ustawa obowiązująca w Polsce - na aborcję tylko w przypadku gwałtu, zagrożenia życia i zdrowia matki oraz uszkodzenia „płodu”.

Po pięciu latach prób zaostrzenia liberalnej ustawy aborcyjnej prawicowy rząd Mariano Rajoya dał za wygraną. Nowy projekt ustawy przewiduje jedynie drobną korektę obowiązującego, uchwalonego za rządów socjalistów, liberalnego prawa, które pozwala każdej kobiecie powyżej 16. roku życia przerwać ciążę na życzenie do 14. tygodnia, a później pod pewnymi warunkami. Teraz rząd chce, by niepełnoletnia kobieta musiała dostać na zabieg zgodę rodzica lub prawnego opiekuna. Do tej pory nastolatki nie musiały mieć zgody, ale jedynie powiadomić o swoim zamiarze.

— pisze w triumfalnym poniekąd tonie Gazeta Michnika. Oczywiście tekst jest naszpikowany typową dla aborcjonistów nowomową. Umożliwianie przeżycia większej liczbie ludzi jest „zaostrzaniem” ustawy, zaś „liberalizacją” jest rozszerzanie prawa do zgodnego prawem zabijania jeszcze większej liczby ludzi będących w zarodkowym etapie rozwoju. Dziennikarz „GW” pisze też, że ustawa forsowana przez ministra sprawiedliwości Alberto Ruiza-Gallardóna chronił przed śmiercią, o zgrozo!, dzieci z wadami genetycznymi. Skandaliczny zakaz abortowania niepełnosprawnych został storpedowany przez „czułą” jak zawsze na problemy wykluczonych lewicę oraz postkomunistów. Przeciwko ochronie nienarodzonych dzieci z wadami genetycznymi protestowali też lekarze i feministki. Minister Gallardon w końcu ugiął się pod żądaniami zwolenników eugenicznej aborcji dbającej o czystość i zdrowie Hiszpanów i podał się pół roku temu do dymisji. Teraz okazuje się, że konserwatyści nie będą już nawet walczyć z małymi zmianami w ustawie aborcyjnej. Gazeta Michnika z ulgą zauważa, że od 2009 roku liczba abortowanych dzieci w Hiszpanii spada do jedynie 100 tyś. W końcu na 45 milionowy kraj czym jest 100 tyś nienarodzonych…

Wycofanie się rządu w Hiszpanii z walki z nieludzką ustawą aborcyjną jest bardzo znamienne. Nie można zapominać, że to właśnie hiszpańska prawica przez lata wprowadzała zmiany obyczajowe w tym kraju przed rewolucją Zapatero. Miało to miejsce szczególnie na poziomie lokalnym, bowiem Hiszpania jest krajem federacyjnym. Wieloletnie uleganie politycznej poprawności i wypłukiwanie prawicy z przywiązania do tradycyjnych wartości ma swój efekt właśnie w takich sytuacjach jak teraz.

Na fali kryzysu gospodarczego do władzy w Hiszpanii może dojść odpowiednik komunistycznej greckiej Syrizy czyli Podemos. Skrajnie lewacka partia oprócz bolszewizmu gospodarczego głosy też potrzebę jak najszerszego dostępu do aborcji. Porażka prawicowego rządu będzie miała więc dalekosiężne konsekwencje.

Przykład rewolucji obyczajowej w stosunkowo do niedawna katolickiej Hiszpanii pokazuje jakich błędów  nie powinniśmy popełniać w Polsce. Nie może być zgody na najmniejsze ustępstwa w tak fundamentalnych sprawach jak ochrona życia, rodziny czy wartości, które zbudowały naszą cywilizację. Prawica w Hiszpanii również wierzyła, że da radę zmienić prawo po dojściu do władzy, co okazało się niewykonalne. Raz dane przywileje ciężko jest potem cofnąć. Większość Hiszpanów po wieloletniej pierekowce dusz popiera szeroki prawo do aborcji, nie wyobrażając sobie innej rzeczywistości.

Ta pierekowka była możliwa dzięki zarówno rozwodnieniu się samej prawicy, jak i odpuszczeniu przez konserwatystów walki ze zmianami obyczajowymi. Idealnym przykładem takiej prawicy jest nazywająca się konserwatywno-liberalną partią Platforma Obywatelska, która właśnie wprowadziła w życia lewacką Konwencję mającą rzekomo na celu walczyć z przemocą w rodzinie.

Co jeżeli po następnych wyborach bezideowa ekipa „chadeków” będzie współrządziła z postkomunistyczną lewicą? Scenariusz hiszpański wcale nie jest dla nas tak odległy. Jednak w przeciwieństwie do prawicy w Hiszpanii czy innych krajów, gdzie „sól straciła smak” możemy zobaczyć konsekwencje ustępowania neojakobińskim rewolucjonistom. Czy skorzystamy z tej lekcji?


Polecamy wSklepiku.pl: „Ręka Boga”. Od śmierci do życia. Podróż zwolennika aborcji, który zmienił zdanie.

Autor przedstawia swoją drogę: od postawy wyrachowanego propagatora aborcji – aż po moralne opamiętanie i radykalny wobec niej sprzeciw. Książka demaskuje też szereg zakulisowych mechanizmów dotyczących funkcjonowania proaborcyjnego lobby.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.