Praktycznie mamy już za sobą pierwszy rozbiór Ukrainy i z tej okazji Gazeta Wyborcza zaprosiła francuskiego apologetę putinowskiej Rosji, żeby przypomnieć Polakom, jak wygląda idiota. Tak ja przynajmniej myślę, że to jest jedyna możliwa przyczyna, że niejaki Renaud Girard zagościł na łamach organu Michnika. Chyba, że chodziło o przypomnienie Polakom, że GW nieubłaganie i niezłomnie prezentuje pluralizm poglądów. Ale wtedy należy oczekiwać, że zaproszą także jakiegoś niemieckiego pogrobowca Hitlera. W końcu nie tylko Paweł i Gaweł w jednym stali domu, także niemiecki faszyzm, rosyjski komunizm są jednej i tej samej, ludobójczej proweniencji, a kagiebista Putin padł przecież bardzo blisko tej stalinowskiej jabłoni.
Oczywiście, ten francuski publicysta z „Le Figaro” nie jest żadnym rodzynkiem, był i jest ich legion w zachodniej Europie. I to także wśród elity intelektualnej, wystarczy wymienić takie nazwiska jak Sartre, Russell albo Chomsky. Oba bliźniacze totalitaryzmy, zwłaszcza komunizm, pozostawiły po sobie liczne potomstwo ideologiczne w postaci pożytecznych idiotów. Ale nie tylko, jest całe mnóstwo ludzi, którzy podlegają zasadzie wygłoszonej dawno temu przez jakiegoś Anglosasa, że „młodzi durnie uwielbiają starych durniów”.
Powyższa przypadłość to może być także feblik tego francuskiego gościa Gazety Wyborczej, który dosłownie bredzi od rzeczy:
Polacy zawzięli się na Rosję. To nie leży w ich, ani w naszym interesie. Zadziwia upór Polaków w niechęci do Rosjan.
Niewątpliwie, ten człowiek ma końskie klapy na oczach, a jeszcze coś gorszego na mózgu. Na szczęście są także inni Francuzi, jak choćby Alain Besancon, będący ostoją zdrowego rozsądku w tym kraju i który nie ma złudzeń, co do owego „rosyjskiego interesu” w Polsce:
Każdy, kto choć trochę zna polską historię, musi rozumieć, że wolność jest prezentem, którego nigdy nie należy się spodziewać po Rosji.
Jest tylko kwestia, kto jest bardziej we Francji słyszany, Girard czy Besancon? Zważywszy na powszechność plagi lewactwa w tym kraju, które jest przecież dziedzictwem po umiłowaniu Rosji komunistycznej przez francuską lewicę, należy być pesymistą w tym względzie, że to Besancon jest drogowskazem dla Francuzów. Od czasów, gdy carscy Kozacy okupowali Paryż, Francuzi nie mogą się otrząsnąć z wrażenia. A sam wielki Wolter zapadł na tę chorobę jeszcze wcześniej, już za carycy Katarzyny II, przy czym niebagatelną rolę odgrywały w tej fascynacji carskie pieniądze.
Analogiczny przypadek francuskiego idioty opisuje Leopold Tyrmand. W 1954 roku przybyła do Polski wycieczka francuskich polityków. Przybyła oczywiście na zaproszenie ówczesnych komunistycznych władz i jak pisze Tyrmand:
Przyglądali się Polsce z autokaru prowadzonego przez agenta UB, którego drzwi otwierali im i zamykali inni agenci UB.
Pomimo to jeden z tych polityków po powrocie wyraził we francuskiej prasie przekonanie, że zobaczył, jak jest w Polsce naprawdę. I wtedy właśnie Tyrmand z kolei wyraził przekonanie, że Francuz-idiota to jest sama słoneczna radość i szczęście dla komunistów. Niewątpliwie także ów Girard, który bredzi na łamach Gazety Wyborczej, jest przyczyną, że oczy kagiebisty Putina jaśnieją szczęściem. Jeśli oczywiście znajdzie się ktoś, kto Putinowi przeczyta stosowny fragment z Gazety Wyborczej.
Ale ja tu się znęcam nad Francuzem, a po co tak daleko szukać pożytecznego idioty? Przecież to Tomasz Nałęcz, szacowny doradca wielce szacownego prezydenta Komorowskiego, przekonywał nas Polaków, że na ołtarzu spotkania z Putinem powinniśmy złożyć każdą ofiarę. I jakoś wtedy panu Nałęczowi nie przeszkadzało, że Putin to KGB. Tak samo jak dzisiaj nie przeszkadza to francuskiemu publicyście Girardowi z szacownego „Le Figaro”. Najpiękniej tę kwestię przedstawił niezapomniany Hemar:
Samym instynktem głupoty odnajdują się wzajem, rozumieją się wspólnym językiem i obyczajem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/233547-francuz-idiota-to-sama-sloneczna-radosc-i-szczescie-dla-putinowskiej-rosji