Putin: "Nie zamierzamy z nikim prowadzić wojny". Ukraińcy nie akceptują planu prezydenta Rosji

Fot. PAP/EPA/MIKHAIL KLIMENTIEV / RIA NOVOSTI / KREMLIN POOL
Fot. PAP/EPA/MIKHAIL KLIMENTIEV / RIA NOVOSTI / KREMLIN POOL

Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w sobotę, że jego kraj „nie zamierza z nikim prowadzić wojny”. Złożył taką deklarację dzień po kilkugodzinnych rozmowach w Moskwie z przywódcami Niemiec i Francji na temat zażegnania konfliktu na wschodzie Ukrainy.

W przemówieniu do przedstawicieli federacji rosyjskich związków zawodowych w Soczi Putin odniósł się do zachodnich sankcji nałożonych na Rosji. Przyznał, że powodują one pewne szkody, ale w ostatecznym rozrachunku „w odniesieniu do takiego kraju jak Rosja nie mogą być efektywne”.

Musimy to zrozumieć i podnieść swój poziom suwerenności, w tym w sferze gospodarki

— oświadczył Putin, cytowany przez agencję Interfax.

Jak dodał, Rosja nie będzie żyć w „warunkach półokupacji”.

Nie zamierzamy także z nikim prowadzić wojny, mamy zamiar ze wszystkimi współpracować

— mówił.

Angela Merkel i Francois Hollande zaproponowali w piątek Putinowi opracowanie wspólnego dokumentu o wcieleniu w życie porozumień z Mińska i zakończeniu walk na Ukrainie. Dzień wcześniej rozmawiali o tym planie z prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką. W niedzielę czterej przywódcy mają przeprowadzić w tej sprawie konsultacje telefoniczne.

Plan prezydenta Rosji Władimira Putina w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie przewiduje federalizację tego państwa, co jest nie do przyjęcia dla władz w Kijowie

— napisał w sobotę opiniotwórczy tygodnik ukraiński „Dzerkało Tyżnia”.

Według informacji, do których dotarł tygodnik, Putin miał przekazać swój plan kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydentowi Francji Francois Hollande’owi jeszcze w styczniu.

W Moskwie nazywają ten plan „tyrolskim”. Dlaczego? Odpowiedź znajdziemy w historii tej ziemi o szerokiej autonomii, która leży w granicach Austrii i Włoch

— czytamy.

Najważniejszym punktem dokumentu jest przyznanie statusu autonomii terytorium w ramach granic administracyjnych obwodów donieckiego i ługańskiego. Putin chciałby także gwarancji bezpieczeństwa i nietykalności dla osób wyłonionych do organów władzy w ramach wcześniejszych wyborów samorządowych.

„Dzerkało Tyżnia” pisze, że w planie Putina wybory te nazywane są „drugim etapem”; tygodnik interpretuje to tak, że za pierwszy etap Kreml uważa wybory do władz separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej (DRL i ŁRL) z 2 listopada 2014 roku, których wyników nie uznają władze ukraińskie.

Rosyjski przywódca chciałby także od Kijowa gwarancji realizacji ustawy o tzw. specjalnym statusie Donbasu, która znacząco rozszerza kompetencje organów samorządowych tego regionu i pozwala m.in. na ich uczestniczenie w procesie mianowania szefów prokuratur i sądów.

Putin domaga się także reformy konstytucyjnej na Ukrainie, która przewiduje decentralizację i federalizację kraju.

Dla realizacji tego wszystkiego w dokumencie przewidziano nawiązanie bezpośredniego dialogu między Kijowem a przywódcami DRL i ŁRL oraz wycofanie poza granice obwodu donieckiego i ługańskiego ukraińskiej armii i oddziałów milicyjnych, a także legalizację „milicji ludowej” (…)

— czytamy.

Tygodnik podkreśla, że swój plan Putin przekazał wyłącznie Merkel i Hollande’owi próbując przeciągnąć ich na swoją stronę, by „w trójkę, bez USA, nacisnąć na Ukrainę”.

Władze w Kijowie miały otrzymać ten dokument dopiero po „usilnych żądaniach” i to nie od ambasadora Rosji na Ukrainie, czy ambasadora Ukrainy w Rosji, lecz od Wiktora Medwedczuka. Był on szefem prezydenckiej administracji za prezydentury Leonida Kuczmy, uważany jest za lobbystę interesów Kremla i przyjaciela Putina. Putin jest ojcem chrzestnym córki Medwedczuka, Darii.

Według informacji „Dzerkała Tyżnia” uzyskanych od strony ukraińskiej po zapoznaniu się z tekstem Poroszenko poinformował Putina, że zaproponowany przez niego plan jest dla Ukrainy nie do przyjęcia, gdyż (…) jest on próbą destabilizacji państwa w celu jego rozpadu

— czytamy.

W czwartek w Kijowie sekretarz stanu USA John Kerry oświadczył, że Merkel i Hollande przygotowali swoją ofertę rozwiązania konfliktu na wschodniej Ukrainie w odpowiedzi na propozycje, które dostali w tej sprawie od prezydenta Putina.

Tymczasem na terytorium Ukrainy wciąż trwa zażarta walka z prorosyjskimi terrorystami. Oddziały prorosyjskich separatystów szykują się do uderzenia na ukraińskie siły rządowe w okolicach miast Debalcewe i Mariupol w obwodzie donieckim – oświadczył w sobotę przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Wołodymyr Polowyj.

Według danych operacyjnych wojska rosyjsko-terrorystyczne gromadzą siły do dalszych działań ofensywnych na kierunku debalcewskim i mariupolskim

— powiedział na konferencji prasowej w Kijowie.

Polowyj poinformował, że przez kontrolowane przez separatystów przejścia graniczne aktywnie przerzucana jest z Rosji na Ukrainę broń, amunicja i paliwo. W regionie, w którym działają rebelianci, zauważono większą liczbę czołgów, transporterów opancerzonych oraz wyrzutni rakietowych Grad i Uragan (Huragan).

Polowyj oświadczył, że z położonego na północny wschód od Doniecka miasta Debalcewe wywożona jest ludność cywilna. Dodał, że w sobotę obowiązuje tam porozumienie o wstrzymaniu ognia. Reprezentant separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej Eduard Basurin oznajmił z kolei, że w sobotę ewakuacja mieszkańców miasta nie jest planowana.

Przedstawiciel RBNiO poinformował na spotkaniu z dziennikarzami, że ostatniej doby w walkach z separatystami zginęło pięciu, a rannych zostało 26 ukraińskich żołnierzy.

AM/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.