Michael Casey, amerykański korespondent: „W kwestii ukraińskiej kluczowym graczem jest i pozostanie, niestety Moskwa”. WYWIAD

PAP/EPA
PAP/EPA

Rozmowa z Michael’em Caseyem - amerykańskim dziennikarzem pracującym jako korespondent w Centralnej Azji i na Ukrainie. Publikował w takich tytułach jak: The Washington Post, Al Jazeera, Slate, Foreign Policy.

Wszystkie oczy tego świata są skupione teraz na Ukrainie. Jak widzi Pan przyszłość tego konfliktu? Kto będzie grał kluczowe role?

Michael Casey: Kluczowym graczem pozostanie niestety Kreml – mianowicie, te osoby w kręgu prezydenta i sam prezydent, które w dalszym ciągu będą wspierać i zaopatrywać separatystów we wschodniej Ukrainie i te, które są odpowiedzialne za pierwszą, wymuszoną zmianę granic w Europie w ostatnich dekadach. Waham się z oceną tego jak konflikt się zakończy, ale pozostaje jasny, że każdy kolejny dzień generuje więcej kosztów dla Rosji – poświęconych wpływów, środków i nadszarpniętej reputacji. Waszyngton, Bruksela i Kijów będą kontynuować granie oczywistej, ogromnej roli – ale kluczowym graczem jest i pozostanie Moskwa.

A co z unijną „solidarnością” w tym aspekcie? Wiele publicystów i ekspertów w Polsce twierdzi, że nasza polityka w tym zakresie była bardzo zła, a my zostaniemy na lodzie sami, bez pomocy z Zachodu. Czy myśli Pan, że kraje takie jak Polska, powinny zachowywać się jak np. Węgry?

Polska wyróżniła się jako jeden z największych adwokatów mocnej odpowiedzi przeciwko Kremlowi, podobnie jak Szwecja, Wielka Brytania, a później Niemcy Angeli Merkel. Trwająca wojna pomiędzy Ukrainą, a Rosją może być katalizatorem solidarności i jedności pośród Unii Europejskiej – zobaczymy czy tak pozostanie. Polskie władze powinny unikać przykładu Viktora Orbana, którego pojęcie „demokracji” wydaję się nie istnieć.

Przed atakiem separatystów na Mariupol, około tydzień temu, ukazała się informacja, że Komisja Europejska zgodziła się znieść unijną solidarność dotyczącą embarga i od tego czasu jest to sprawą państw członkowskich, aby zdecydować czy utrzymać embargo czy nie. Czy może to być krok ze strony UE do załagodzenia relacji z Kremlem?

To jasne, że Unia potrzebuje utrzymać tyle solidarności ile jest w stanie utrzymać jeśli chodzi o sankcję, szczególnie jeśli Rosja będzie dalej okupować Krym i wspierać separatystów we wschodniej Ukrainie.

Przechodząc do spokojniejszych terenów i Pana głównego zainteresowania: jak układają się sfery wpływów w Centralnej Azji? Czy nie uważa Pan, że europejskie kraje bardzo zaniedbują ten region?

Myślę, że Europa nie do końca zaniedbuje Centralną Azję, ale na pewno dwoma filarami wpływu pozostają Rosja i Chiny. Głownie z powodu ich własnej auto-destrukcyjnej polityki, Rosja zaczęła tracić na polu ekonomicznym na rzecz Chin. Podczas gdy Moskwa pozostaje wpływowa militarnie i kulturalnie, Chiny i tak ją wyprzedzają, szczególnie w średnim i długim okresie.

Jak atak islamistów na redakcję Charlie Hebdo wpłynął na społeczeństwa byłych republik radzieckich? Część z nich jest głównie muzułmańska, więc prawdopodobnie było to tak ważne wydarzenie jak w Europie.

Ponieważ Centralna Azja ma w większości zlaicyzowaną populację muzułmanów, z powodu sowieckiej spuścizny, protesty po ataku na Charlie Hebdo były relatywnie ciche. To może mówić, że rządy mogą próbować wykorzystać atak jako dowód, że ich represje na dziennikarzach będą kontynuowane – dla dobra zarówno pobożności jak i bezpieczeństwa publicznego.

Można to potraktować jako pewien fenomen, że zagraniczni dziennikarze w Centralnej Azji są głównie z USA, Kanady, zachodniej Europy, podczas gdy nie ma prawie nikogo ze znacznie bliższej środkowej i zachodniej Europy. Jak wygląda zawód dziennikarza w takich krajach?

Praca dziennikarza w tym regionie to zarówno problemy i zalety. Jako, że Centralna Azja jest jednym z najbardziej zapomnianych, słabo relacjonowanych regionów świata, pole popisu do tworzenia artykułów pozostaje szerokie. Region jest bajkowo interesujący, ogrom ludzi jest i miły i gościnny.

Co jeśli chodzi o polityczne podejście do dziennikarzy? Czy kiedykolwiek miał Pan problemy w tych krajach z wykonywaniem Pana pracy?

Nigdy nie miałem problemów jako dziennikarz w tym regionie, ale znam wielu innych ludzi którzy mieli – oskarżonych o pracę dla zagranicznych rządów, albo podburzanie konfliktów etnicznych. Musisz być pewny, że wszystkie formalności są w porządku i nie wystawiasz swoich kontaktów na niebezpieczeństwo.

Dziękuję bardzo za rozmowę. Ostatnie słowo należy do Pana.

Dziękuję za możliwość wypowiedzi!

Rozmawiał Przemysław Stolarski

wywiad nadesłany przez czytelnika

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.