Grecja koniem trojańskim Rosji w UE? Cipras idzie na konfrontacje z Berlinem i Brukselą. I liczy na pomoc Putina...

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Zwycięstwo lewicowej Syrizy w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Grecji zostało przyjęte w europejskich stolicach, a szczególnie w Berlinie i Brukseli, z dużą rezerwą. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o zapowiedź nowego premiera Aleksisa Ciprasa, że wymusi na międzynarodowych kredytodawcach – UE, MFW i EBC – umorzenie greckiego długu oraz położy kres oszczędnościowemu dyktatowi, narzuconemu krajom południa Europy przez Niemcy.

Chodzi także o bardziej niż przychylny stosunek Syrizy do Rosji, połączony z raczej sceptyczną postawą wobec NATO. Cipras przyjazne relacje z Kremlem nawiązał już dawno: w maju ubr. gościł na Kremlu, gdzie spotkał się m.in. z Walentiną Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji - izby wyższej parlamentu Rosji. W grudniu ubr. Syriza znalazła się na liście „potencjalnych sojuszników Rosji w Europie”, sporządzoną przez Georga Gawrysza, bliskiego współpracownika głównego ideologa Kremla Aleksandra Dugina.

Nic dziwnego więc, że pierwszym, który pogratulował Syrizie w niedzielę zwycięstwa przy urnach był ambasador Rosji w Atenach, Andriej Masłow. Przekazał Ciprasowi telegram z gratulacjami od Władimira Putina. Jeszcze we wrześniu rzecznik ds. międzynarodowych Syrizy, Kostas Isichos, wychwalał ofensywę prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie, poparł referendum krymskie i oskarżał władze w Kijowie o tolerowanie neonazizmu. Europosłowie partii w PE głosowali uporczywie przeciwko rezolucjom potępiającym Rosję oraz sprzeciwili się zawarciu umowy stowarzyszeniowej między UE a Ukrainą.

Szefowie dyplomacji państw UE rozważą jutro zaostrzenie sankcji wobec Rosji w związku z eskalacją konfliktu na wschodniej Ukrainie. Nowy grecki rząd już zasygnalizował, że nie zamierza się do nich przyłączyć. Wyżej wymieniony Kostas Isichos nazwał sankcje przy tej okazji „neokolonialną bulimią”. Może to zablokować jak dotąd w miarę spójną politykę UE wobec Rosji. Do podjęcia takich decyzji wymagana jest bowiem jednomyślność krajów Unii. I tak już trudna dyplomatyczna gra, może stać się jeszcze bardziej skomplikowana, biorąc pod uwagę, że szereg innych państw UE, choćby Bułgaria, bardzo niechętnie i tylko pod dużym naciskiem, poparło sankcje.

Niechęć Syrizy do sankcji wynika po części z faktu, że partia skupia głównie komunistów i socjalistów o silnej anty-amerykańskiej inklinacji. To spuścizna po okresie Zimnej Wojny, kiedy lewicowe rządy w Atenach często wspierały pozycję sowieckich władz. Manifest Syrizy z 2013 r. otwarcie nawołuje do wyjścia Grecji z NATO i likwidacji amerykańskiej bazy na Krecie. Pomijając pobudki ideologiczne oraz tradycyjnie bliskie stosunki Aten z Rosją, wynikające z przyczyn historycznych i religijnych, Grecja jest także jednym z tych państw, które na sankcjach wobec Moskwy tracą najbardziej.

Rosja jest największym partnerem handlowym Aten (wartość obrotów handlowych to 7 mld euro), a sankcje i spadek kursu rubla odbiły się na przyjazdach Rosjan do Grecji, dla której turystyka jest najważniejszym źródłem dochodów. Greccy rolnicy na rosyjski embargu na żywność z UE, wprowadzonym w odpowiedzi na unijne sankcje, stracili jak dotąd nieco ponad 430 mln euro. Także partner koalicyjny Syrizy, Niezależni Grecy, patrzą tęsknie na Wschód, choć z nieco innych powodów. Maleńkie prawicowo-populistyczne ugrupowanie dąży do ustanowienia w Grecji „systemu politycznego opartego na prawosławiu”.

Berlin obawia się, jak podkreślił pełnomocnik rządu Niemiec ds. kontaktów z Rosją Gernot Erler, że Kreml wykorzysta Grecję do tego, by przełamać wspólny unijny front przeciwko Moskwie, front, który i tak jest już bardzo kruchy. „Divide et impera”, dziel i rządź, to wypróbowana taktyka Kremla. Posłużył się nią m.in. do tego, by zablokować powstanie wspólnej polityki energetycznej w UE, opartej na dywersyfikacji źródeł energii.

A Kreml obiecuje Atenom błękit z nieba. Putin dał wyraźnie do zrozumienia, że „pomoże Grekom, gdyby w wyniku walki z neokolonialnym dyktatem” UE i Niemiec, musieli opuścić najpierw strefę euro, a potem samą UE, choćby poprzez zniesienie embarga na greckie towary. Podobnie jak Wiktor Orban oraz szereg prawicowych eurosceptycznych partii w Europie przed nim, Cipras widzi w Rosji jedynego możliwego sojusznika w konfrontacji z Brukselą. I Berlinem.

Dziś grecki rząd wstrzymał sprzedaż państwowych udziałów w porcie w Pireusie, do czego Ateny zobowiązały się w zamian za pakiet pomocowy od UE i MFW. Mieli je kupić Chińczycy. Bitwę z UE można więc oficjalnie uznać za rozpoczętą. Pozostaje pytanie, czy zbliżenie z Rosją jest tylko formą szantażu, mającą wymusić na międzynarodowych kredytodawcach ustępstwa i pokazać, że Ateny „mają jeszcze inne opcje”, czy realną zmianą kursu. Jeśli Grecy grają na poważnie, strefa euro się rozpadnie. Nieuchronnie.

Przeczytaj także: Nowy premier Grecji będzie negocjował z Unią. „Nie chcę więcej polityki poddaństwa”

————————————————————————————————

3 zalety rocznej prenumeraty tygodnika „wSieci”:

1. Największa oszczędność – teraz nawet 47% taniej!

2. Największa wygoda – nie musisz szukać w kioskach, bo każde wydanie dostajesz wprost do swojej skrzynki pocztowej.

3. Największe bezpieczeństwo – gwarantujemy niezmienność ceny, nawet jeśli wzrośnie cena kioskowa.

Więcej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.