Milion demonstrantów w Groznym. Dlaczego Czeczenia, jeszcze niedawno antyrosyjska, jest dziś tak prorosyjska?

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Prawie wszystkie media w Polsce opisywały marsz ponad miliona ludzi, którzy przeszli ulicami Paryża, by zaprotestować przeciwko zamachowi islamskich terrorystów na redakcję pisma “Charlie Hebdo”. Niemal niezauważony pozostał natomiast marsz, który odbył się osiem dni później i który zgromadził również ponad milion osób – tyle że protestujących przeciwko antymuzułmańskim karykaturom i obrażaniu Mahometa. Doszło do niego w stolicy Czeczenii – Groznym, a głównym bohaterem przedsięwzięcia był czeczeński prezydent – Ramzan Kadyrow.

Marsz odbił się głośnym echem w całym świecie muzułmańskim. Zjechały na niego dziesiątki tysięcy uczestników z Dagestanu, Inguszetii, Osetii Północnej i innych rejonów Kaukazu. Demonstranci nieśli nie tylko plakaty i transparenty potępiające francuskich karykaturzystów, lecz także sławiące wielkość prezydenta Czeczenii – Ramzana Kadyrowa. Widać było np. nastolatki ubrane z koszulki z napisami po angielsku: “Dziękujemy naszemu przywódcy za rozkwit kraju”.

Jeszcze niedawno ze wszystkich republik autonomicznych wchodzących w skład Federacji Rosyjskiej to właśnie Czeczenia była najbardziej niepokorna i zbuntowana przeciwko Moskwie. Dżochar Dudajew, Zelimchan Jandarbijew, Asłan Maschadow, Salman Radujew, Szamil Basajew czy inni dowódcy czeczeńscy latami spędzali sen z oczu włodarzom na Kremlu. Mimo dwóch wojen (1994-1996 i 1999-2009) oraz towarzyszącego im ludobójstwa, Moskwa nie potrafiła spacyfikować buntowniczej Czeczenii. To, czego nie udało się dokonać rękoma Rosjan, postanowiono osiągnąć więc za pomocą samych Czeczenów. Zadanie ujarzmienia własnego narodu wziął na siebie Ramzan Kadyrow.

Jego ojciec Achmat Kadyrow w czasie pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-1996) walczył przeciwko Rosjanom, a w 1995 roku został nawet mianowany przez Dżochara Dudajewa wielkim muftim Czeczenii. Później wszedł jednak w konflikt z wahhabitami, czyli fundamentalistami islamskimi, walczącymi po stronie Czeczeńców, a następnie poróżnił się z ówczesnym prezydentem Czeczenii – Asłanem Maschadowem. Doszło do tego, że Achmat Kadyrow przeszedł na stronę Kremla. W 2000 roku został prorosyjskim szefem cywilnej administracji republiki, a trzy lata później prezydentem Czeczenii. Zginął w 2004 roku podczas zamachu zorganizowanego przez Szamila Basajewa.

Po śmierci Achmata władzę w Czeczenii przejął jego syn – Ramzan. On również, podobnie jak jego ojciec, w trakcie pierwszej wojny czeczeńskiej walczył przeciwko Rosjanom, a w czasie drugiej (1999-2009) był już po ich stronie. W zamian za uspokojenie antyrosyjskich nastrojów w republice uzyskał od Kremla olbrzymie środki finansowe z federalnego budżetu. Mógł zatem stosować metodę kija i marchewki. Z jednej strony więc brutalnie tłumił jakikolwiek przejaw opozycji, z drugiej zaś – za rosyjskie pieniądze – odbudowywał zniszczony wojną kraj.

Czeczenia poddała się Kadyrowowi, ponieważ zmęczona była ciągłymi walkami, masowymi mordami i niepewnością jutra. Jak tłumaczył to jeden z emigracyjnych polityków, dalsza wojna groziła wręcz eksterminacją narodu. Nowy przywódca sprawił, iż Czeczeńcy znów mogli robić najprostsze rzeczy – spacerować po mieście czy robić zakupy – bez obawy, że zostaną wysadzeni w powietrze, zastrzeleni przez snajpera lub porwani przez nieznanych sprawców. Nagle mogli znów chodzić na mecze futbolowe Tereku Grozny, który zdobył nawet Puchar Rosji. W centrum zniszczonego miasta wyrosły drapacze chmur. W republice pojawili się turyści. Do kraju wróciła jako taka normalność.

To wszystko sprawiło, że w Czeczenii wyrosło nowe pokolenie, dziękujące swemu przywódcy za pokój i bezpieczeństwo. Stopniała liczba przeciwników prezydenta. Z amnestii ogłoszonej w 2003 roku jeszcze przez jego ojca, Achmata Kadyrowa, skorzystało 7 tysięcy partyzantów, którzy zasilili szeregi sił zbrojnych prorosyjskiej republiki. Dziś w coraz bardziej topniejącym zbrojnym podziemiu pozostają trzy oddzielne grupy wrogów Kadyrowa: partyzanci niepodległościowi, islamscy fundamentaliści oraz zwykli bandyci.

Te sukcesy sprawiają, że Kadyrow nie zamierza poprzestać na dotychczasowych osiągnięciach. Pragnie być przywódcą, którego znaczenie wyrasta poza granice własnej republiki. Niedawno zaskoczył mieszkańców kraju, gdy w telewizyjnym wystąpieniu zapytał: “Czy nie nadszedł już wreszcie czas, by wysłać w kosmos czeczeńskiego kosmonautę?”

Kadyrow wie, że swoje stanowisko zawdzięcza jedynie prezydentowi Rosji, dlatego robi wszystko, by mu się przypodobać. Najbardziej reprezentacyjną ulicę w Groznym nazwał Prospektem Putina. Publicznie wypowiada się krytycznie o wszystkich, którzy są osobistymi wrogami prezydenta Rosji, np. o Michaile Chodorkowskim. Wysłał do Donbasu oddział czeczeńskich bojowników, którzy odznaczają się wyjątkowym okrucieństwem w walkach z Ukraińcami.

Ostatnia demonstracja w Groznym to próba zbudowania swojej pozycji jako jednego z liderów w świecie muzułmańskim, a także jako pośrednika między Rosją a krajami islamskimi. Zarówno dla Władimira Putina, jak i dla wielu przywódców muzułmańskich, głównym wrogiem pozostaje bowiem Zachód. To nie przypadek, że prezydent Rosji nie zjawił się na paryskim marszu, choć mogła być to szansa na odbudowanie stosunków na płaszczyźnie wspólnej walki z fundamentalizmem islamskim (jak proponował to niegdyś Siergiej Karaganow, kreśląc wizję “sojuszu białego człowieka”). Zamiast tego Putin dał zielone światło na organizację marszu w Groznym, którego przesłanie było diametralnie różne.

Komentatorzy w Rosji piszą, że Moskwa w ostatnim czasie wysyła szereg sygnałów przyjaznych wobec religii muzułmańskiej, gdyż pragnie zmienić politykę naftową Arabii Saudyjskiej i spowodować zatrzymanie spadku cen ropy. Rosjanie mają nadzieję, że dokonana właśnie zmiana na saudyjskim tronie może im ułatwić to nowe otwarcie.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.