Do toczącej się od wielu miesięcy w Niemczech dyskusji wokół ruchu Pegida włączył się kolejny polityk – minister rozwoju Gerd Mueller. Polityk CSU domaga się rzeczowej konfrontacji z protestami sterowanymi przez ten antyislamski ruch – donosi niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle”.
Wobec aktualnej fali uchodźców polityka musi zająć się troskami wielu ludzi
—powiedział Gerd Mueller na łamach dziennika „Augsburger Allgemeine”. Według niego „mimo znakomitej koniunktury” żyją w Niemczech „miliony biednych rodzin”.
Zwłaszcza w dużych miastach napływ coraz większych grup uchodźców postrzegany jest jako zagrożenie
—uważa polityk bawarskiej CSU.
Ludzie mają problemy egzystencjalne, czują się zepchnięci na margines i zwracają na siebie uwagę, bo nie czują się w dostateczny sposób reprezentowani
—powiedział Mueller. Także na tym musi się, jego zdaniem, koncentrować polityka. Ruch Pegida (Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu) od października 2014 organizuje w Dreźnie regularne demonstracje, protestując przeciw rzekomemu wyobcowaniu niemieckiego społeczeństwa przez napływ muzułmańskich imigrantów.
W innych miastach RFN ruch znalazł już naśladowców; na ulice wychodzą jednocześnie przeciwnicy Pegidy. Także z początkiem nowego roku planowane są antyislamskie protesty, między innymi w poniedziałek (5 stycznia) w Kolonii. Podczas demonstracji wyłączone ma zostać na dwie i pół godziny oświetlenie słynnej kolońskiej katedry.
To istotny i słuszny sygnał
—skomentował cytowany przez dziennik „Kölner Stadt-Anzeiger“ wiceszef klubu parlamentarnego SPD Rolf Muetzenich. W podobnym tonie wypowiedział się przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen (CDU) mówiąc, że cieszy go „to wyraźne odcięcie się” od haseł Pegidy.
Podżeganie przeciwko innym, tym bardziej, że są wśród nich ludzie naprawdę potrzebujący pomocy, jest według niego „niechrześcijańskie”. Zdaniem szefa FDP Christiana Lindnera, w ruchu Pegida „dawno już nie chodzi tylko o troski wywołane istniejącymi niewątpliwie problemami imigracyjnymi”, tylko o „atak na liberalność naszego kraju”.
Arcybiskupstwo Kolonii oświadczyło we wtorek, że katedra nie może stanowić kulis demonstracji i podjęło decyzję o wyłączeniu jej oświetlenia. Katedra idzie tym samym przykładem Semperoper w Dreźnie, gdzie antyislamski ruch Pegida wziął swoje początki.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel – nie wymieniając z nazwy Pegidy – ostrzegła w swoim orędziu noworocznym przed uleganiem hasłom głoszonym przed organizatorów antyislamskich protestów.
Niektórzy znowu wołają dzisiaj w poniedziałki ‘My jesteśmy narodem’. W rzeczywistości jednak myślą: nie jesteście integralną częścią naszego społeczeństwa ze względu na kolor skóry lub waszą religię”
—powiedziała kanclerz. Zwróciła uwagę, że od II wojny światowej tylu ludzi nie było zmuszonych do ucieczki z powodu wojen i kryzysów, co obecnie.
Wielu ucieczka dosłownie uratowała od śmierci. (…) Jest oczywiste, że pomożemy i przyjmiemy ludzi szukających u nas schronienia
—podkreśliła Angela Merkel. W połowie grudnia w Dreźnie ponad 10 tys. osób protestowało przeciwko napływowi do Niemiec wyznawców islamu. Minister sprawiedliwości Heiko Maas (SPD) nazwał demonstrację „hańbą” dla kraju.**
Według niego agitacja przeciwko imigrantom i uchodźcom w Niemczech osiągnęła „nowy stopień eskalacji”.
Wśród uczestników demonstracji znajdują się z pewnością osoby „uwiedzione” przez organizatorów i ciągle jeszcze otwarte na racjonalne argumenty. W antyislamskich marszach uczestniczą jednak również osoby o „jednoznacznych skłonnościach do ksenofobii”. To wstrętne i ohydne
—powiedział Maas w wywiadzie z „Süddeutsche Zeitung”. Uczestnicy protestów domagali się zaostrzenia przepisów o przyznawaniu azylu uchodźcom z krajów muzułmańskich. I w przeciwieństwie do tego, co twierdzi szef niemieckiego resortu sprawiedliwości, większość z nich to zwykli ludzie, a nie neonaziści.
To są rodziny z dziećmi, emeryci. Ludzie mają dość islamistów z niemieckim paszportem, rozdających Koran na ulicach i wysyłających bojowników do Syrii
—pisze dziennik „Rheinischer Merkur”. Kolejnym powodem jest znaczny wzrost liczby uciekinierów z Syrii i Iraku starających się o azyl polityczny w Niemczech. W tym roku liczba uchodźców ma przekroczyć 200 tys. Byłby to najwyższy poziom azylantów od połowy lat 90.
Władze lokalne nie radzą sobie z opieką nad przybyszami. W Berlinie i innych miastach powstają prowizoryczne kwatery w namiotach lub w kontenerach. Według sondażu opublikowanego w tygodniku „Der Spiegel” aż jedna trzecia Niemców uważa, że kraj ulega „postępującej islamizacji”. Dwie trzecie zaś jest przekonana, że rząd w Berlinie za mało robi, by załagodzić obawy obywateli.
W wypowiedziach dla telewizji publicznej ARD uczestnicy antyislamskich protestów tłumaczyli, że boją się utraty pracy i religijnego fanatyzmu wyznawców islamu. Zapewniali równocześnie, że nie mają nic wspólnego ze skrajną prawicą.
Ryb, Spiegel.de, Deutsche Welle, Deutschlandfunk, Welt.de
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/228138-niemcy-antyislamski-ruch-pegida-roznieca-emocje-ludzie-maja-dosc-radykalnych-muzulmanow-z-niemieckim-paszportem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.