Gdy poprzedni władca Rosji – prezydent Borys Jelcyn – rozchwiał ceny i dostępność wódki, wkrótce potem upadł. Jelcyn przed wyborami obiecywał tanią wódkę, a po wyborach podnosił jej ceny w celu walki z powszechnym rosyjskim alkoholizmem. Wódka nie jest najważniejszym czynnikiem rozstrzygającym, kto panuje i rządzi w Rosji, ale postawa Jelcyna w sprawie wódki była brana za ważny przejaw jego ogólnej słabości i błądzenia, a tego Rosjanie politykom nigdy nie wybaczają. Przeciwnie, tego – nowej smuty – zawsze boją się najbardziej.
W Rosji minimalna cena wódki jest regulowana przez państwo. Prezydent Władimir Putin w 2014 roku podniósł ją aż o 30 procent. Oficjalnie – dla zapobiegania i zwalczania alkoholizmu. Nieoficjalnie – dla ratowania budżetu Federacji Rosyjskiej, mocno dotkniętego po stronnie wydatków kosztami wojny z Ukrainą i wielkich zbrojeń, a po stronie przychodów sankcjami ekonomicznymi Zachodu i ostrym spadkiem światowych cen ropy i gazu ziemnego. Tempo wzrostu minimalnej ceny wódki jest trzy razy wyższe od ogólnej inflacji cen konsumenta. Jedyna alternatywa dla ludzi średnio zamożnych i niezamożnych to bimber lub kontrabanda, których picie grozi śmiercią. Astronomicznej drożyzny wódki Rosjanie nie wybaczają również.
Wczoraj Putin kazał rządowi zatrzymać dalszy wzrost ceny wódki. Pośrednio przyznał się do błędu własnej polityki drożyzny. Całością swoich działań w sprawie wódki zaczyna przypominać rozchwianie późnego Jelcyna. Jeżeli to skojarzenie przylgnie w Rosji, wzrośnie prawdopodobieństwo upadku Putina w drodze demokratycznej lub – jak było z Jelcynem – niedemokratycznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/227189-putin-wodka-wladza-prezydent-rosji-rozchwianiem-przypomina-poznego-jelcyna