„Podżegacze wojenni i mięczaki”. Nadskakiwać Rosji czy iść na konfrontację? Polityka wobec Kremla dzieli niemiecką koalicję

Fot. bundeskanzlerin.de
Fot. bundeskanzlerin.de

Niemiecka politolog Margareta Mommsen kilka tygodni temu w wywiadzie z publiczną rozgłośnią „Deutsche Welle” wyraziła to,  co duża część niemieckich elit politycznych myśli o Rosji. „Rosjanom trzeba nadskakiwać. Kreml dokłada starań, aby uznano Rosję za wielkie mocarstwo. Wydaje mi się, że Zachód powinien bardziej uszanować wyczulenie Rosji na historyczną sferę jej wpływów i jej wrażliwość polityczną”– oświadczyła. Tak też wyglądała od chwili wybuchu kryzysu ukraińskiego polityka Berlina wobec Kremla.

Umiarkowana krytyka tak, drażnienie niedźwiedzia – zdecydowanie nie. Zamiast tego „dialog”, „współpraca” i „deeskalacja”. W ostatnim czasie jednak zaczął narastać spór między chadecją (CDU/CSU), a jej partnerem koalicyjnym – socjaldemokratami (SPD), wokół właściwego podejścia do Rosji. Jak informuje tygodnik „Der Spiegel”, Merkel postanowiła kilka dni temu dopuścić krytyków Putina w ramach „Dialogu Petersburskiego” a za to odciąć się od Forum Niemiecko-Rosyjskiego, którym kieruje polityk SPD Matthias Platzeck. Oba spotkania mają zostać rozdzielone.

Powód? Zaufany doradca szefa MSZ Franka-Waltera Steinmeiera opowiedział się za uznaniem aneksji Krymu w świetle prawa międzynarodowego. Wprawdzie wycofał się ze swojej wypowiedzi, jednak zdążył wywołać ogromne oburzenie. Funkcję przewodniczącego komitetu forum pełni obecnie ostatni premier NRD Lothar de Maiziere, który w opinii Urzędu Kanclerskiego także jest za mało krytyczny wobec Rosji. Jego dni są więc policzone. „Wizerunek Russland-Versteher (rozumiejących Rosję) zaczyna poważnie ciążyć politykom chadecji” – twierdzi „Spiegel”.

Jest to w pewnym sensie spór o niuanse. Ale są to niuanse dość istotne. Chodzi bowiem o to, kto ostatecznie będzie kierował polityką zagraniczną Niemiec. Pani kanclerz, czy MSZ, obsadzony przez socjaldemokratów, którzy prześcigają się w wyrozumiałości wobec Kremla. Dialog czy konfrontacja? – oto pytanie, które zadają sobie obecnie politycy po drugiej stronie Odry.

Spór narastał już od jakiegoś czasu. Merkel zarzuciła w ub. tygodniu Rosji, że łamie prawo międzynarodowe. Steinmeier natychmiast zaapelował o werbalny umiar. Wczoraj kłótnia osiągnęła swoje apogeum w ostrej werbalnej wymianie między szefem bawarskiej CSU Horstem Seehoferem a szefem MSZ. „Nie jesteśmy przyjaciółmi Rosji. To kłamstwo”- mówił Steinmeier, wychowanek byłego kanclerza Gerharda Schrödera, który w kwietniu, po aneksji Krymu, gościł na urodzinach Putina. „To co robicie jest wysoce niebezpieczne” – odparł Seehofer. Na spotkaniu koalicyjnym obie strony obrzucały się obelgami. „Podżegacze wojenni!”„Mięczaki!” – wybrzmiewało na kuluarach.

Spór koalicyjny wokół Rosji obrazuje przede wszystkim bezradność Berlina wobec Kremla. Jeśli Merkel postanowiła nieco zaostrzyć kurs wobec wschodniego sąsiada, a wszystko na to wskazuje, to nie dlatego, że nagle przestała uważać Rosję za partnera strategicznego. Tylko dlatego, że jej dotychczasowa polityka, głaskania Putina, jak rozkapryszonego bachora po główce, okazała się nieskuteczna. Wpływ, który Niemcy uważali, że wywierają na Rosję, okazał się efemeryczny. Putin nie ustąpił choćby o jotę i dalej podsyca konflikt na Ukrainie. Wielogodzinna rozmowa niemieckiej kanclerz z rosyjskim prezydentem, na szczycie G20 była męcząca i nie dała żadnych rezultatów. Szkoda wizerunkowa, wynikająca z rusofilskiej polityki Berlina, jest jednak ogromna.

Merkel musi się regularnie tłumaczyć z wyskoków polityków SPD, jak np. z uczestnictwa Egona Bahra, jednego z autorów niemieckiej polityki wschodniej, w konferencji pod tytułem „Pokój z Rosją” wczoraj w Berlinie, organizowanej przez byłego członka Związku Komunistów Jürgena Elsässera, której głównym tematem był „spisek Zachodu przeciwko Rosji”. Konferencja była po części finansowana przez stronę rosyjską. W sierpniu tego roku, przypomina „Süddeutsche Zeitung” były kanclerz Helmut Schmidt, kolejna ikona socjaldemokracji, oświadczył bez ogródek, że „z geopolitycznego punktu widzenia Rosja jest naszym bezpośrednim sąsiadem także w XXI wieku”. Gdy dziennikarz zwrócił mu uwagę, że Niemcy nie mają wspólnej granicy z Rosja, odparł: „Między naszą dwójką leży tylko liczebnie niewielki polski naród”.

Tego typu wyskoki są niebezpieczne, bowiem Berlin ma żywotne interesy zarówno w Polsce jak i na Ukrainie, które chce zagospodarować. Możemy się więc spodziewać bardziej krytycznej postawy niemieckich władz wobec Rosji, w każdym razie na poziomie retorycznym. Bo to, że nie tylko socjaldemokraci, ale także chadecy, mają nadzieję na „normalizację” stosunków z Rosją, nie ulega wątpliwości.

——————————————————————————————

Angela Merkel jakiej nie znacie:„Matka Chrzestna.Jak Angela Merkel przebudowuje Niemcy”.

Książka dostępna wSklepiku.pl.Polecamy!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.