Ciężki los mieszkańców Krymu. Porwania, pobicia, przeszukania, zmuszanie do wyboru rosyjskiego obywatelstwa

Fot. natocouncil.ca
Fot. natocouncil.ca

Dziewięć miesięcy po aneksji Krymu przez Rosję Human Rights Watch (HRW) opublikowało raport o przypadkach łamania praw człowieka na półwyspie. Według organizacji lokalne władze prześladują ludzi, którzy krytykują Rosje – donosi ukraiński dziennik „Kiyv Post”. Według HRW sytuacja na Krymie systematycznie się pogarsza.

Ograniczono prawo do zgromadzeń oraz wolność słowa. Ci, którym nie podobają się działania Rosji, są systematycznie zastraszani

—głosi raport. HRW główną część raportu poświęca przypadkom zaginięć proukraińskich aktywistów i przedstawicieli krymsko-tatarskiej społeczności, do których doszło w ostatnim półroczu. Od rozpoczęcia okupacji Krymu organizacja udokumentowała 15 takich przypadków. Młodzi krymscy Tatarzy znikali w drodze do pracy, byli porywani prosto z ulicy. W większości przypadków śledztwa nie przyniosły efektów. Dwoje z porwanych nie żyje. Znaleziono ich ciała.

Jednym z zabitych jest Reszat Ametow. Został porwany podczas anty-rosyjskiego protestu w Simferopolu 3 marca. Kilka dni później został odnaleziony martwy. Drugim jest Edem Asanow. Zniknął w drodze do pracy 29 września. Sześć dni później odnaleziono go powieszonego w opuszczonym budynku. Policyjne śledztwo ustaliło, że nie powiesił się sam.

Jak twierdzi HRW oddziały „samoobrony” Krymu, finansowane przez Moskwę, praktycznie zastąpiły policję na półwyspie. W lipcu krymski parlament przegłosował ustawę przyznająca członkom oddziałów samoobrony amnestię. Podobną ustawę ma przegłosować rosyjska Duma.

Robią co chcą. Pobili członka centralnego organu przedstawicielskiego władz tatarskich -Mejlisu, Abduramana Egiza. Skarga złożona na policję pozostała bez echa

—czytamy w raporcie „HRW”. Porwania i pobicia to jednak niejedyny element zastraszania. Jak pisze HRW, w dziesiątkach domów należących do krymskich Tatarów, a także szkołach i meczetach odbyły się nielegalne przeszukania pod kątem posiadania narkotyków, broni i zakazanej literatury o charakterze ekstremistycznym. Na Krymie żyję obecnie ok 300 tys. Tatarów.

Przeszukania odbywają się także w redakcjach proukraińskich i krymsko-tatarskich mediów. Część z nich została już zamknięta, innym grozi odebranie licencji. Do stycznia 2015 r. - czyli do zakończenia na Krymie tzw. okresu przejściowego - działające na półwyspie media muszą się bowiem przerejestrować, by działać dalej zgodnie z rosyjskim prawem.

Zaczęliśmy stosować cenzurę prewencyjną. Chcemy dalej działać, więc unikamy takich słów jak „aneksja” czy „okupacja”

—skarży się wiceszefowa tatarskiej telewizji ATR, Lilya Budzhurowa. Problemy mają także zwykli mieszkańcy Krymu. Kto nie zdążył się zarejestrować jako obywatel Ukrainy do 18 kwietnia, został automatycznie uznany za Rosjanina. Wielu nie zdążyło, bo mieli na to zaledwie miesiąc czasu, a rejestracji można było dokonać tylko w czterech biurach przed którymi tworzyły się długie kolejki.

Ci zaś, którym udało się zachować obywatelstwo ukraińskie, czują się teraz we własnym domu jak obcokrajowcy. Nie mogą już zajmować stanowisk w administracji półwyspu i miejskich władzach. Mają też problemy z wyrobieniem rosyjskiej karty stałego pobytu: procedura miała być automatyczna, jednak przed proukraińskimi mieszkańcami piętrzą się biurokratyczne formalności.

Raport został oparty na ponad 40 wywiadach, jakie HRW przeprowadziła z przedstawicielami Krymskich Tatarów, działaczami społecznymi i dziennikarzami. Na Krymie mieszka ok. 5 proc. ludności Ukrainy.

Kijów nie zamierza więc rezygnować z pólwyspu i twierdzi, że jest to terytorium „czasowo okupowane” przez Rosję. Moskwa zaś uważa, że Krym jest, i zawsze był, częścią Rosji.

Ryb, Kiyv Post, gazeta.pl

—————————————————————————————————————

Polecamy książkę autorstwa Andrzeja Szeptyckiego „Ukraina wobec Rosji.Studium zależności” Można ją kupić szybko i wygodnie w naszym portalowym sklepie wSklepiku.pl!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.