Minister spraw zagranicznych Rumunii Teodor Malescanu podał się dziś do dymisji; to już drugi w ciągu ośmiu dni szef rumuńskiej dyplomacji, który traci stanowisko z powodu problemów, jakie mieli Rumunii z głosowaniem w wyborach prezydenckich za granicą.
Podjąłem decyzję o podaniu się do dymisji jako człowiek honoru w kraju, gdzie nikt nie bierze na siebie odpowiedzialności. Chcę przeprosić Rumunów, którzy byli zmuszeni stać w długich kolejkach do lokali wyborczych
—powiedział Malescanu na posiedzeniu rządu. Przyznał, że z powodu zbyt małej liczby lokali wyborczych za granicą tysiące chętnych nie mogły zagłosować w drugiej turze, która odbyła się 16 listopada.
Na stanowisku szefa dyplomacji Teodor Malescanu pobył zaledwie tydzień. Był następcą Titusa Corlateana, którego premier zdymisjonował po wielotysięcznych protestach, jakie po pierwszej turze wyborów zorganizowano w wielu miastach rumuńskich.
Rumuni protestowali z powodu problemów, jakie mieli ich rodacy z głosowaniem za granicą w pierwszej turze wyborów prezydenckich; część nie mogła zagłosować, bo w wielu lokalach wyborczych otwartych w ambasadach brakowało kart do głosowania, a kolejki były bardzo długie.
Demonstranci oskarżali rząd o celowe działania, by uniemożliwić oddanie głosu na rywala ubiegającego się o prezydenturę premiera Victora Ponty, kandydata prawicy Klausa Iohannisa, który ostatecznie zwyciężył w drugiej turze, zdobywając 54 proc. głosów.
Według ekspertów liczba głosujących w drugiej turze za granicą podwoiła się. Zarówno Corlatean, jak i jego następca twierdzili, że otwarcie dodatkowych lokali wyborczych za granicą jest niezgodne z prawem. Prawnicy, z którymi rozmawiała AFP, twierdzą, że rząd rumuński mógł wydać dekret dotyczący dodatkowych miejsc do głosowania, jak zrobił to w przypadku innych kwestii związanych z wyborami.
Szacuje się, że poza granicami kraju, głównie w Europie Zachodniej, mieszka do czterech milionów Rumunów. Niemal 400 tysięcy głosowało w drugiej turze, głównie na Iohannisa, pochodzącego z niemieckiej mniejszości burmistrza miasta Sybin (Sibiu).
Przed nominacją na ministra spraw zagranicznych Malescanu był szefem wywiadu, przed drugą turą wyrażał poparcie dla Ponty.
Ryb, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/222515-szef-dyplomacji-rumunii-podal-sie-do-dymisji-po-klopotach-z-glosowaniem-a-u-nas-honor-rzecz-nieznana