Węgry żegnają się z frankiem. Na dobre. "Banki zwabiły ludzi w pułapkę. Chcemy zamknąć ten rozdział raz na zawsze"

Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Budapeszt ogłosił, że wszystkie kredyty hipoteczne we frankach, euro czy jenach zostaną automatycznie zamienione na kredyty w forintach – donosi „Gazeta Wyborcza”.

Chcemy zamknąć ten rozdział raz na zawsze

—mówi w rozmowie z „Wyborczą” rzecznik rządu Viktora Orbána. Z ogłoszonego w niedzielę porozumienia zadowoleni wydają się być wszyscy. Kredytobiorcy, bo - jak tłumaczy minister gospodarki Mihály Varga - dzięki konwersji na forinty wysokość miesięcznej raty kredytu spadnie o 20-25 proc.

Ale zadowolone są też banki, bo zawarty kompromis to dla nich niebo w porównaniu z warunkami, jakie jeszcze niedawno proponował im Orbán. Na mocy porozumienia kurs konwersji to 256 forintów (3,51 zł) za franka i 309 forintów (4,24 zł) za euro - to rynkowa wartość kursu tych walut z 7 listopada.

To ogromna operacja, która dotyczy ok. 350 tys. rodzin mających hipoteki w obcych walutach (70 proc. tej liczby to kredyty we frankach). Gdy kilka lat temu Węgrzy masowo rzucili się na te kredyty, rekordowo tani frank kosztował 160 forintów. Przez kryzys w 2011 r. podrożał prawie dwukrotnie (sięgając maksymalnie 290 forintów), a Węgrzy zaczęli wpadać w spiralę zadłużenia - w pewnym momencie ponad 90 tys. rodzin nie spłacało regularnie rat i stanęło przed groźbą eksmisji.

A banki, zamiast pomóc, jeszcze dokręcały śrubę, jednostronnie podwyższając oprocentowanie kredytów. Według stanu na koniec września całkowita wartość walutowych kredytów hipotecznych na Węgrzech to ponad 3,4 bln forintów, czyli 47,1 mld zł. Jednak po konwersji ich wartość w forintach wyniesie „tylko” 35,7 mld zł.

Reszta to odszkodowanie dla kredytobiorców za niesprawiedliwe warunki spłaty kredytów walutowych, które w postaci niższych rat wezmą na siebie banki. Dotyczy to rat spłacanych przez Węgrów do dziesięciu lat wstecz.

Ustawa o przewalutowaniu kredytów ma być przegłosowana w parlamencie w piątek, a cały proces rozpocznie się 1 lutego. Pożyczkodawcom pomoże bank centralny, który zapewni bankom środki w wysokości 9 mld euro na utrzymanie płynności aktywów.

Zdaniem większości banków zlikwidowanie kredytów walutowych wpłynie na zwiększenie akcji kredytowej, co przełoży się na wyższy wzrost gospodarczy

—zapewnia Varga. Teoretycznie konwersja kredytu na forinty nie jest obowiązkowa i jeśli ktoś się uprze, może pozostać przy franku, euro czy innej walucie. Na zgłoszenie tego każdy będzie miał 30 dni. Jednak w praktyce warunki są tak wyśrubowane (konieczne jest np. pobieranie pensji w walucie, którą spłaca się raty kredytu), że najpewniej prawie wszyscy przejdą na forinty.

Te same obostrzenia dotyczą też nowych kredytów walutowych - rząd nie może zabronić bankom ich udzielania, ale z powodu rygorystycznych warunków nikomu nie opłaca się ich już brać. Rząd Orbána nie ukrywa, że jego celem jest całkowita likwidacja kredytów walutowych na Węgrzech.

I mamy nadzieję, że do końca tego roku nie będzie już w tym kraju nikogo, kto będzie miał kredyt walutowy

—mówi „Wyborczej” dr Zoltán Kovács, rzecznik rządu. To się pewnie nie uda, bo konwersji na forinty nie podlegają inne kredyty walutowe, np. konsumpcyjne albo pożyczki na zakup auta. Nie wiadomo dokładnie, ilu Węgrów ma takie kredyty - nieoficjalnie szacuje się, że może być ich nawet pół miliona.

W obecnej sytuacji konwersja kredytów walutowych na forinty to pozytywna informacja, zwłaszcza że odbędzie się ona po rynkowym kursie, co jest dobrą wiadomością dla sektora bankowego. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w tej sytuacji ryzyko kursowe będzie przerzucone na oprocentowanie kredytu, co w przyszłości może spowodować większe obciążenia dla kredytobiorców

—komentuje dla „Wyborczej” Gergely Tardos, główny ekonomista największego węgierskiego banku OTP. Walka z bankami była jednym ze sztandarowych haseł Viktora Orbána, który nie szczędził im ostrej krytyki.

Ludzie zostali oszukani. Banki zwabiły ludzi w pułapkę, oszukały ich

—tłumaczył, a od słów przeszedł do czynów. W 2011 r. ogłosił moratorium na eksmisje z mieszkań i sztucznie zamroził kurs walutowy dla kredytobiorców. Każdy Węgier mógł jednorazowo spłacić swoją hipotekę w całości po kursie znacznie niższym od rynkowego (różnicę banki miały spisać na straty) - dług można było spłacić z oszczędności albo wziąć nowy kredyt w forintach, którego spłatę gwarantował rząd.

Ale wielu Węgrów nie było stać i na to, więc Orbán poszedł dalej i w ubiegłym roku próbował kredyty walutowe zdelegalizować. Rząd argumentował, że banki postępowały niemoralnie i wprowadzały ludzi w błąd.

Jednak sąd najwyższy uznał, że klienci, biorąc kredyty walutowe, mieli lepsze warunki spłaty od tych, którzy pobierali kredyty w forintach i powinni być świadomi ryzyka. W reakcji na to parlament przyjął w lipcu ustawę, która zlikwidowała spread przy kredytach walutowych i nakazała bankom oddanie pieniędzy nadpłaconych z tytułu nieprecyzyjnych zapisów w umowach.

Ryb, Wyborcza.biz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.