III wojna światowa na wynos, czyli jak Rosja testuje NATO

fot. kremlin.ru
fot. kremlin.ru

Od momentu wybuchu kryzysu krymskiego, a potem konfliktu na wschodzie Ukrainy Rosja wzmogła swą aktywność wojskową do poziomu nienotowanego od czasu zakończenia zimnej wojny.

W związku z tym pojawia się pytanie: czy to tylko prężenie muskułów, czy wstęp do większej akcji militarnej?

Ostatnie tygodnie przyniosły serię bardzo niepokojących ruchów rosyjskiej armii. Pod koniec października u wybrzeży Szwecji zanotowano aktywność tajemniczego obiektu. W związku z tym marynarka wojenna tego kraju wysłała swoje oddziały na poszukiwania intruza, którym według Sztokholmu miał być rosyjski okręt podwodny. „Polowanie na Czerwony Październik”, jak okrzyknięto poszukiwania statku przez królewską marynarkę zakończyły się jednak niepowodzeniem.

Być może Rosjanie testowali nowy rodzaj „niewidzialności” (najnowszej generacji technologię stealth) dla swoich okrętów. Jeśli był to rosyjski test, to można go uważać za całkowicie udany, a co za tym idzie potencjalnie niebezpieczny dla struktur NATO. Incydent na wodach Szwecji zbiegł się w czasie z pomyślną próbą rakiety Siniewa znajdującą się na wyposażeniu morskich sił strategicznych FR, zdolnej przenosić do 10 głowic nuklearnych na odległość 11,5 tysiąca kilometrów. To mogłoby oznaczać, że „niewidzialne” okręty są w stanie podpłynąć niezauważone na zachód Europy albo pod wschodnie wybrzeże USA i zrównać je z ziemią.

Także rosyjskie lotnictwo wykazuje się niespotykaną od dawna aktywnością. Myśliwce i bombowce oznaczone czerwoną gwiazdą są widywane bardzo daleko od granic Federacji Rosyjskiej, w ostatnim czasie naruszając wielokrotnie przestrzeń powietrzną wielu krajów należących do NATO – Danii, Norwegii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, czy państw bałtyckich. Rosyjskie samoloty są widywane nawet u wybrzeży USA i Japonii.

Jak daleko są w stanie dotrzeć, nie niepokojone przez nikogo liczące po kilkanaście jednostek formacje (!), pokazuje opublikowana ostatnio przez NATO mapa rosyjskiej aktywności lotniczej. Rosjanie coraz częściej i coraz śmielej latają głęboko na tyły NATO. Dlaczego? Sprawdzają gotowość Sojuszu: testują systemy obronne czas reakcji, robią rozpoznanie terenu, sondują reakcje polityczne na wtargnięcia w obcą przestrzeń powietrzną albo morską. Być może poszukują luk, które zechcą w niedalekiej przyszłości wykorzystać. Bo tego, że Rosja nie spróbuje dokonać jakiegoś ataku (poprzedzonego np. sprokurowanym incydentem) nie można na 100% wykluczyć. W obliczu rychłego bankructwa kraju, Putin może zechcieć rzucić wszystko na jedną kartę.

Co ważne, wśród samolotów, które „patrolują” tak duże obszary są też samoloty bombowe zdolne przenosić głowice atomowe. Co więcej jak donosił wywiad wojskowy Danii, rosyjskie bombowce symulowały atak na Bornholm. Jeśli do tego dodamy testy międzykontynentalnej rakiety balistycznej Buława zdolnej (podobnie jak wspomniana Siniewa) przenosić do 10 głowic nuklearnych, to może to potwierdzać obawy, że wchodzimy w okres drugiej zimnej wojny, w której podobnie jak w latach 1949-1989 nieustannie towarzyszyła groźba wybuchu III wojny światowej, z użyciem broni atomowej. Pozorowane uderzenie na zachód Europy w czasie rosyjsko-białoruskich manewrów oraz przemieszczenie na granicę z Ukrainą Iskanderów (takich samych jakie stacjonują w Obwodzie kaliningradzkim), które mogą przenosić głowice atomowe budzą w tym kontekście jeszcze większy niepokój.

Przy okazji warto przypomnieć, że Moskwa w kwietniu tego roku ogłosiła, że zbuduje na Kurylach (wyspach spornych z Japonią) instalacje wojskowe. Generał Siergiej Surowikin – dowódca Wschodniego Okręgu Wojskowego rosyjskich sił zbrojnych – zapowiedział że do 2016 roku powstanie tam 150 obiektów. Jednocześnie zapowiedziano rozbudowę bazy wojskowej na Sachalinie.

Od kilku miesięcy jesteśmy też świadkami silnej ofensywy w sprawie pozyskania bogatej w surowce mineralne części Arktyki. Kreml w sprawie roszczeń do tego terytorium prowadzi dwutorową politykę: z jednej strony ofensywa dyplomatyczna, która wyraża się we wniosku Rosji (ma zostać złożony wiosną 2015 roku) o przyznanie ok. 1 mln km kwadratowych Arktyki przez Komisję ONZ ds. Granic Szelfu Kontynentalnego, z drugiej prowadzi w tym rejonie manewry wojskowe z wykorzystaniem tzw. nuklearnej triady – sił lądowych, morskich i powietrznych zdolnych do przenoszenia i używania broni atomowej. Putin już w zeszłym roku polecił rozbudowę i wzmocnienie arktycznych sił wojskowych, co zresztą doskonale wpisuje się w jego plany odbudowy sowieckiej strefy wpływów.

Jak zatem widać Rosja prze już w trzech kierunkach: na zachód, biorąc na cel Ukrainę, Naddniestrze i być może państwa bałtyckie, na wschód, wzmacniając siły wojskowe w kontrze do Japonii (być może Korei Południowej i USA) oraz na północ, w kierunku Arktyki, której nieprzebrane bogactwa pozwolą nadal szantażować energetycznie świat i mogą stać się źródłem napędu rosyjskiej machiny wojennej.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.