Rosja wyparła się rakiety, którą wcześniej się chwaliła

Fot. PAP/EPA/NASA/JOEL KOWSKY
Fot. PAP/EPA/NASA/JOEL KOWSKY

Rakieta Antares spłatała Rosjanom niezłego figla. Kiedy w 2013 r. z sukcesem wystartowała, telewizja RT (dawniej Russia Today) nazywała ją „rosyjsko-amerykańską”. Jednak ostatnio rakieta eksplodowała tuż po oderwaniu się od ziemi. I nagle stała się „amerykańsko-ukraińską”. Jak to możliwe?

Charakterystyczną reakcję rosyjskiej telewizji opisuje tvn24.pl.

Rakieta Antares we wrześniu 2013 r. odbyła swój drugi lot, wszystko przebiegło pomyślnie i statek transportowy Cygnus przybił do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wtedy RT na swojej stronie internetowej zamieściła następujący tytuł:

Udany start rosyjsko-amerykańskiej rakiety Antares z USA

Fot. rt.com
Fot. rt.com

W środę rakieta odbywając swój czwarty lot niespodziewanie wybuchła. Co na to rosyjska telewizja?

W USA podczas startu wybuchła amerykańsko-ukraińska rakieta

Fot. rt.com
Fot. rt.com

Co ciekawe, wkład rosyjskiego przemysłu kosmicznego w Antaresa - jak podaje tvn24.pl - pozostał na podobnym poziomie i jest bardzo mały.

Mało tego, rakieta została „przechrzczona” tylko na rosyjskojęzycznej wersji strony RT.

Na stronie anglojęzycznej kwestia „korzeni” Antaresa nie jest w ogóle poruszana. Widocznie tego rodzaju sprawy są ważne tylko dla lokalnych czytelników, zwłaszcza, że ci z Zachodu mogliby silniej zareagować na przypisywanie sobie przez Rosję nieuprawnionych zasług

— informuje tvn24.pl.

Okazuje się też, że bliższy prawdy jest drugi z przytoczonych wcześniej tytułów. Rakieta Antares w całości jest finansowana, składana i odpalana przez firmę Orbital Sciences, która ma umowę z NASA na dostarczanie ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Natomiast największy element, czyli pierwszy stopień rakiety, został zaprojektowany i zbudowany w Dniepropietrowsku na Ukrainie.

Rosja dostarcza główne silniki rakiety, tyle tylko, że zostały one wyprodukowane na przełomie lat 60. i 70. na potrzeby rakiety księżycowej N1. Po klęsce programu silniki NK-33 miały zostać zezłomowane, ale przeleżały w magazynie i w latach 90. kupili je, a następnie poddali gruntownej modernizacji Amerykanie. Obecnie silniki oferowane są przez firmę Aerojet, która nabyła również licencję na produkcję kolejnych.

Rosja nie bierze więc udziału w produkcji rakiety i określanie jej mianem rosyjsko-amerykańskiej jest sporym nadużyciem.

Jak widać, Kreml uwielbia chwalić się sukcesami, nawet jeśli niewiele ma z nimi wspólnego. Ale już do porażek nie zamierza się przyznawać. Felerna rakieta zdecydowanie nie pasuje do wizerunku zdobywców kosmosu…

bzm/tvn24.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.